Niecodzienne włamują mi się na bloga, ale jeżeli już to robią, to wybierają taki czas, że potem sprzątanie i powrót do rzeczywistości zajmuje mi wieki.

Najważniejsze jest jednak to, że najwyraźniej SKOŃCZYŁEM.
Niecodzienne włamują mi się na bloga, ale jeżeli już to robią, to wybierają taki czas, że potem sprzątanie i powrót do rzeczywistości zajmuje mi wieki.
Najważniejsze jest jednak to, że najwyraźniej SKOŃCZYŁEM.
Odważne pytanie, bo już z góry przyjmuję, że tę grę rzuciło w diabły sporo osób. Albo przynajmniej dość duża grupa by warto było do nich kierować wpis na blogu.
Jestem jednak w na tyle komfortowej sytuacji, że musiałem sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. A skoro już to zrobiłem, to mogę podzielić się swoim ciągiem myślowym.
Tytuł wskazuje na dwie rzeczy:
A w wpisie napiszę na przykład czemu wszyscy awanturujący się o mikrotransakcje w Diablo Immortal mają rację, przesadzają, nie mają zbytnio prawa być zszokowani i często sprawiają wrażenie jakby nawet nie wiedzieli na jakie platformy jest ta gra.
Pomysł na ten wpis ewoluował w międzyczasie. Głównie za sprawą tego, że minęło troszkę więcej niż miesiąc od poprzedniego. Co się stało? Czy warto było tak szaleć? Czy posiadanie konsoli, która wygląda jak oczyszczacz powietrza zmieniła moje życie na lepsze?
Tak właściwie to dalej nie wiem, ale co nieco napisałem.
Nie będę bezcześcił swoich prywatnych rytuałów – jednym z nich jest to, że jak znikam na dłużej, to odpowiadam na najczęściej zadawane pytanie na świecie – dlaczego?
Taki charakter. No i przynajmniej nie muszę myśleć nad tematem wpisu czy jego treścią.
Tym razem zamiast pisać „co”, to skupię się na tym „przez kogo”, by ułatwić sobie życie.
Za każdym razem kiedy mam kupić jakąś elektronikę, to motam się w sobie miesiąc, liczę kasę trzy razy, potem znów się motam, a potem ostatecznie podejmuję decyzję, której czasem żałuje.
Wygląda na to, że Plenti ma szansę ułatwić mi takie decyzje na przyszłość.
Czy Plenti pomogło mi w tym przypadku? Jak to wyglądało? Czy to ma sens? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań jakie mogły się pojawić znajdziecie poniżej.
Jestem po dłuższej styczności z pierwszym numerem CD-Action wydanym w nowej formule. Jakie to uczucie?
Czy kiepska sytuacja na rynku prasy papierowej połączona z patologicznymi wzrostami cen papieru przysłużyła się pismu?
A może doprowadziła do sytuacji, w której CD-Action da się już tylko szkalować i mogę iść sobie wyrobić legitymację antyfana?
Niemal rok po ogłoszeniu doczekaliśmy się remake’u House of The Dead. W chwili gdy czytacie te słowa, ja już jestem po wstępnym zapoznaniu się z grą i mogę wam odpowiedzieć na kilka pytań.
Jak ta gra się trzyma w dzisiejszych czasach? Czy wersja na Switcha jest grywalna? Czy różnorakie zmiany i usprawnienia wprowadzone w remake’u mają sens? O tym wszystkim, i kilku innych rzeczach poniżej.
Jako pełnoprawny bojówkarz tej gry zastanawiałem się jaki moment będzie najlepszy by napisać o niej po raz kolejny. Problematyczne jest to, że uważam, że każdy pretekst się nada.
Ale, żeby oszczędzić wam fanbojstwa i bełkotu jaki by powstał by „dobić” do minimalnego progu 300 słów (potrzebnego by wyszukiwarki nie traktowały tekstu jak śmieci) postanowiłem napisać dopiero teraz, gdy powodów by sięgnąć do Disco Elysium jest multum.
Żartuje, nie jestem psychopatą.
Podejrzewam, że różnorakich naśladowców najbardziej popularnej gry słownej od czasów Scrabble jest więcej niż prorosyjskich trolli w Internecie i wymienianie wszystkich by graniczyło z niemożliwością.
Ale wymienienie kilku(nastu) najciekawszych już jest możliwe. Lista będzie rozwijana w miarę pojawiania się nowych, o ile ktokolwiek będzie o temacie pamiętał za miesiąc.