Kategorie
Gry Nintendo

Remake House of The Dead poprawia (zwykle) co trzeba

Niemal rok po ogłoszeniu doczekaliśmy się remake’u House of The Dead. W chwili gdy czytacie te słowa, ja już jestem po wstępnym zapoznaniu się z grą i mogę wam odpowiedzieć na kilka pytań.

The House of The Dead - jeden z bossów
Gra przewidująca moje postępy na normalnym poziomie trudności

Jak ta gra się trzyma w dzisiejszych czasach? Czy wersja na Switcha jest grywalna? Czy różnorakie zmiany i usprawnienia wprowadzone w remake’u mają sens? O tym wszystkim, i kilku innych rzeczach poniżej.

Oświadczenie – kod do remake’u The House of The Dead dostarczył wydawca gry – Forever Entertainment.

Czym jest House of The Dead?

Niby bezpiecznie byłoby przyjąć, że skoro to czytasz, to kojarzysz nazwę, ale lepiej zachować ostrożność.

House of The Dead to seria gier – rail shooterów, wydana pierwotnie na automaty, by potem trafić na różnorakie konsole, PC, a nawet na telefony mobilne.
W serii ukazało się 5 gier oraz kilka spin-offów. Jednym z nich, chyba najbardziej znanym, jest Typing of The Dead, który jest bardziej ukrytym programem do pisania bezwzrokowego.
Remake o którym dziś piszę jest nową wersją pierwszej części serii, wydanej w 1996. Wydana jest, przynajmniej na razie, tylko na Nintendo Switch.

Co zostało z starej gry?

Bazowy gameplay pozostał bez zmian.
Idziemy przed siebie, popychani przez szczątkową, opowiedzianą za pomocą przerywników, fabułę i zatrzymujemy się tylko po to by wpakować kilka pocisków w napierające na nas grupki mutantów i zombie.
Okazjonalnie natrafiamy na naukowca, którego możemy uratować przed śmiercią. Jak nam się uda to dostajemy punkty i (okazjonalnie) apteczkę, która wyleczy ranę od zombie. Jak w morderczym szale go zastrzelimy, to zamiast tego stracimy życie za karę.
Trasa którą przemierzamy jest mniej/więcej liniowa. Generalnie idziemy jedną ścieżką, mogąc ją czasem odrobinę zmienić, przykładowo ratując danego naukowca, albo strzelając w przełącznik/zamknięte drzwi.
Tak sobie idziemy od postoju do postoju, aż napotykamy bossa, którego musimy ostrzeliwać w jego słaby punkt by mieć szansę na jego pokonanie.

Całą operację powtarzamy kilka razy, aż dopóki nie zobaczymy napisów końcowych i nie dostaniemy szansy zapisać się tablicy wyników.
Ewentualnie tak jak ja – możecie grać do momentu aż przegracie.

Czy House of The Dead dalej wciąga?

Jak cholera.

Nie ma nic lepszego niż odpalić tę grę na TV, wziąć joy-cony do łapy i strzelać do zombiaków. Wkręca jak diabli, nawet jak jest się takim amatorem jak ja.

Gdyby moja rekomendacja miała się opierać tylko na samej rozgrywce, to w tym momencie mógłbym wszystkich wyganiać, zamykać wpis i kazać posiadaczom Switcha kupować grę. Można to zrobić albo w wersji cyfrowej, albo w którymś z mniej bądź bardziej wypasionych wydań pudełkowych.

Jest jednak jedno, BARDZO istotne „ale”. Ta gra, niestety była i jest krótka. Pojedyncze przejście gry zajmuje jakoś z pół godzinki.
Jak ktoś przechodzi grę i rzuca ją w cholerę, to remake The House of the Dead nie jest dla niego.
Jeżeli jednak lubicie pobijać własne rekordy, albo po prostu gameplay wkręci was tak, że staniecie się fanami rekreacyjnego strzelania do pokrak obecnych w grze, to będziecie zadowoleni.

Jednakże, jako, że to remake, to jeszcze trochę popiszę. Bo jest o czym. Czasem NIESTETY jest o czym.

Co nowego się pojawiło w House of The Dead?

Ustawienia

Podczas gry na automacie w salonie gier nie dało się ustawić nic. Nawet ilość monet pożartych przez automat zależały bardziej od kieszonkowego niż umiejętności.
W remake’u The House of The Dead da się ustawić chyba wszystko.

Osobne poziomy głośności na muzykę, efekty dźwiękowe, dialogi i inne.
Można sobie wyregulować wrażliwość sterowania, z podziałem na osie X i Y (czego nie rozumiem, bo różne poziomy na każdej z osi by przepaliły mi mózg).
Można dopasować wielkość interfejsu, albo nawet go wyłączyć całkowicie, jeżeli przeszkadza.
Mamy kilka różnych wersji językowych, w tym język polski (co mnie dalej zaskakuje, mimo, że gra została zrobiona w Polsce).

Rozgrywka

Przede wszystkim: możemy sterować w tej grze na dwa sposoby. Możemy albo grać jak w normalnym FPSie, gdzie celujemy za pomocą gałki analogowej, albo przejść na sterowanie ruchowe, gdzie poruszając joy-conem celujemy. Bardzo fajną opcją jest to, że możemy za pomocą jednego przycisku płynnie przechodzić z jednego sposobu sterowania, do drugiego. Nawet więcej – możemy stosować obie metody jednocześnie, przykładowo celując „ogólnie” joy-conem i poprawiając ostatnie milimetry analogiem. Czasem się to przydaje w trakcie walk z bossami.

Dużo piszę o gameplayu, ale jeszcze lepiej po prostu pokazać klip

Oprócz tego remake House of The Dead dodaje poziomy trudności, co pozwala leszczom takim jak ja marzyć o ukończeniu gry. A ludziom, którzy przechodzą „normalną” grę przez sen na dodatkowe wyzwanie.

Oprócz tego dodali drugi, opcjonalny model naliczania punktów, gdzie oprócz ustrzelania zombie punktowane jest zrobienie tego w niewielki odstępie czasu, celowanie w słabe punkty i inne. Dzięki temu możemy podnieść rywalizację o pierwsze miejsce na tablicy wyników na wyższy poziom.

Jak komuś za mało zombie, to istnieje opcjonalny tryb „hordy” gdzie napotkanych potworów jest znacznie więcej.

Oprócz tego, jak wynika z ustawień i podpowiedzi pokazywanych w trakcie ładowania gry, dodane zostały nowe bronie. Przyznaję jednak, bez bicia, że nie udało mi się dorwać dotąd żadnej w swoje ręce. Podejrzewam, że są zwyczajnie zbyt dobrze ukryte dla mnie i śmieją mi się w twarz w trakcie moich prób przejścia gry. Potem doczytałem, że odblokowanie innych broni wymaga uratowania wszystkich naukowców w grze. No cóż – raczej nie postrzelam sobie z granatnika albo kuszy.

„Technikalia”

Przez technikalia mam na myśli głównie audio i grafikę.

Jeżeli chodzi o dźwięk, to sytuacja jest dość nierówna – odgłosy wydawane przez broń czy napotkane pokraki są idealne. Problem się tylko pojawia przy kwestiach dialogowych – niektóre z nich reprezentują poziom niższy od pozostałych.

Muzyka? Strasznie klimatyczna, w rzadkich przypadkach gdy przebija się przez dźwięki wydawane przez zombie i taśmowo wypluwane pociski. Chętnie posłuchałbym jej gdzieś „osobno”.

Jeżeli chodzi o grafikę, to mamy dwa tryby – normalny i podwyższonej wydajności. Ten drugi jest o tyle specyficzny, że po prostu wyłącza sporą część efektów oświetlenia, cienie i inne tego typu pierdoły i sprawia, że gra działa płynnej. Różnice w wyglądzie? Rzucają się w oczy, poniżej kilka przykładów:

Zadziwiające jak wielką różnicę może zrobić kilka efektów nałożonych na obraz.

O ile w przypadku grania na TV wybór trybu to głównie kwestia gustu, bo House of The Dead Remake zachowuje się przyzwoicie, tak jak kogoś skusi granie w trybie handheld to już teraz dam jedną radę: tryb wydajności to mus.
Gra potrafi zaliczać obniżki wydajności w trybie standardowym gdy gra się w trybie przenośnym, co przy tej dynamice boli – głównie gracza jak zombie mu zjedzą punkt życia, bo nie zdążył wycelować przez spadek płynności.

Remake The House of The Dead jest przedstawicielem takiego gatunku, że problemy z spadkami płynności bolą. Na całe szczęście te się zdarzają bardzo sporadycznie i tylko w przypadku grania w trybie handheld przy „pełnej” jakości grafiki.

Różnorakie bonusy

Oprócz tego gra dorobiła się kilku innych, bardziej „nowożytnich” dodatków.

Są osiągnięcia, co ucieszy każdego fana tychże. Są zarówno takie, które „wbijają się same” jak te za ukończone gry, jak i bardziej odjechane. Nie wiem kto przejdzie grę bez odnoszenia ŻADNYCH obrażeń, ale szacunek dla niego.

The House of The Dead - galeria - osiągnięcia
Dwóch agentów i tyle odznak? Bałbym się to nosić przy sobie

Oprócz tego możemy podejrzeć wszystkie pokonanie pokraki w galerii. Możemy je swobodnie obracać, oglądać na przybliżeniu, poczytać opisy, czy też poznać słabe punkty. To ostatnie może się przydać, jeżeli poprzedni odstrzał był szczęśliwym fartem.

The House of The Dead - galeria - stwory
Simon mówi, że by nas zjadł.

Oprócz tego jest szafa. Szafa ponoć się odblokuje jak uratujemy wszystkich naukowców. Co w niej będzie? Ponoć dodatkowe bronie, w praktyce to cholera wie. Wpis zaktualizuję jak się przekonam osobiście.

The House of The Dead - galeria - szafa
Szafa pełna tajemnic

Oprócz tego możemy podejrzeć wiele statystyk odnośnie tego jak lamimy gramy:

Zrzut ekranu zrobiony chwilę po pierwszym udanym przejściu gry

Co nie gra?

Pomijając rzeczy opisane powyżej, to okazjonalnie możemy zobaczyć jakąś literówkę. Czasem mam wrażenie, że z jakiegoś powodu responsywność sterowania żyroskopem spada – ale tego nie mogę jednoznacznie połączyć z grą.
Potrzebowałbym „świeżego” zestawu joyconów, bo te, które mam są, delikatnie mówiąc, wyeksploatowane.

Niektóre opcje przydałoby się lepiej opisać. W ustawieniach mamy opcję „tryb pojedynczego joy-cona”. Co robi? Nie wiem. W przypadku grania jako solowy gracz zaznaczenie tej opcji nie zmieniło niczego w rozgrywce ani tym jak działa sterowanie.

Biorąc pod uwagę multum opcji, zwłaszcza tych dotyczących czułości sterowania, to byłoby bardzo fajnie, jakby można było przetestować sterowanie nim się zacznie grę. Mała bzdura, ale poprawiłaby komfort życia.

Biorąc jednak pod uwagę co się działo z remake’iem Panzer Dragoon od tych samych twórców, to spodziewam się tego, że większość, jak nie wszystkie z moich problemów zostaną naprawione w ciągu najbliższej łatek albo trzech.

Czy warto zagrać w remake The House of The Dead?

Naprodukowałem się na ponad tysiąc słów by ostatecznie napisać najważniejszą rzecz w jednym krótkim akapicie.

Ta gra daje kupę frajdy. To jest głównie zasługa pierwotnych twórców z Segi.
Na Nintendo Switch działa i wygląda dostatecznie dobrze by nie odstraszać ludzi. Tutaj studio MegaPixel zrobiło kawał dobrej roboty.

Czy jest idealnie? Oczywiście, że nie.
Czy będzie lepiej? Jeżeli wsparcie po premierze będzie podobne do tego z Panzer Dragoon, to stanowczo tak.
Czy grać warto i polecam? Tak. Nie jest to oczywiste, bo gra ma swoje problemy. Ale nie są one istotne w kontekście całości.

Dlatego polecam i po naciśnięciu „opublikuj” wracam do prób przejścia gry na poziomie trudności innym niż „łatwy”.
Zainteresowanym linkuje znowu wersję cyfrową, albo mniej lub bardziej wypasione wydania pudełkowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *