Jeżeli jakimś cudem macie jeszcze jakieś pieniądze, to mam pomysł na co możecie je wydać.
Dobry zestaw gier nie jest zły. Zwłaszcza, że wiele tytułów to perełki.
A jednak je dostaliśmy. Dużo i szybciej niż myśleliśmy. I przez to mogę sobie już napisać co sądzę na tę chwilę o tej grze. Fajnie, prawda?
Preordery same w sobie są czymś z definicji złym. Ale powyższy zamysł to już „szczyt szczytów”. Mount Everest naciągactwa. Zdobyty i obalony głosem graczy.
Ale i tak będę się chwalił, że miałem rację.
Rozumiem, że też chcecie je poznać?
Bardzo rzadko daje wpisy o czymś o czym kompletnie nic nie wiem, ale tutaj moje zainteresowanie wzrosło drastycznie. Głównie dlatego, że Square Enix wymyślił w końcu jakąś ciekawy rodzaj promocji.
Chciałbym podziękować tej firmie za to, że mnie zaskakuje. Rzadko kiedy czuje się całkowicie zaskoczony i zniesmaczony czyimś postępowaniem. To, co zrobiła ta firma z Legacy of Kain: Dead Sun jest jednym z przypadków, gdy się to udaje.
Poniższy tekst to epitafium dla tej gry.
W sumie, to Square Enix rzadko kiedy pcha się w tego typu akcje, ale jak już to robi… To dobrze mu to idzie.