Seria wysoce fortunnych kliknięć sprawiła, że zobaczyłem, że niedługo doczekamy polskiego wydania największej księgi o grach CRPG w dziejach.
Księga to godne określenie tego olbrzyma, który niedługo trafi w ręce czytelników z naszego kraju.
Wszystkie małe popierdółki, które mogą kogoś zainteresować, i dzięki którym będzie można na imprezie pogadać o czymś innym niż o pracy. Zapraszam i polecam, Piotr „Jasiek” Próchnicki
Seria wysoce fortunnych kliknięć sprawiła, że zobaczyłem, że niedługo doczekamy polskiego wydania największej księgi o grach CRPG w dziejach.
Księga to godne określenie tego olbrzyma, który niedługo trafi w ręce czytelników z naszego kraju.
Jako człowiek szczęśliwie korzystający z dodatkowego dnia wolnego po tym dał z siebie wszystko (co mógł) przy oddawaniu krwi postanowiłem podzielić się zaletami z wizyty.
Istnieje spora szansa, że nie dotrę do nikogo, kto nigdy krwi nie oddawał, ale będę z siebie wielce zadowolony jeżeli chociaż jedną osobę przekonam do oddania krwi.
Ci, którzy mnie znają osobiście wiedzą, jak bardzo oczy mi się świecą w trakcie tworzenia tego wpisu. Zwłaszcza, że to nie jest jeden z tych wpisów o inicjatywie jakiegoś artysty, który pewnie otrzymałby już pakiet pozwów od przedstawicieli Nintendo. Albo, co gorsza, jakiegoś typa, co wpisał tylko kilka zdań do generatora „AI”.
Mowa bowiem o oficjalnej współpracy między obiema markami, pod nazwą Project Voltage. Bardzo udanej i owocnej współpracy.
Tytuł wskazuje na dwie rzeczy:
A w wpisie napiszę na przykład czemu wszyscy awanturujący się o mikrotransakcje w Diablo Immortal mają rację, przesadzają, nie mają zbytnio prawa być zszokowani i często sprawiają wrażenie jakby nawet nie wiedzieli na jakie platformy jest ta gra.
Pomysł na ten wpis ewoluował w międzyczasie. Głównie za sprawą tego, że minęło troszkę więcej niż miesiąc od poprzedniego. Co się stało? Czy warto było tak szaleć? Czy posiadanie konsoli, która wygląda jak oczyszczacz powietrza zmieniła moje życie na lepsze?
Tak właściwie to dalej nie wiem, ale co nieco napisałem.
Nie będę bezcześcił swoich prywatnych rytuałów – jednym z nich jest to, że jak znikam na dłużej, to odpowiadam na najczęściej zadawane pytanie na świecie – dlaczego?
Taki charakter. No i przynajmniej nie muszę myśleć nad tematem wpisu czy jego treścią.
Tym razem zamiast pisać „co”, to skupię się na tym „przez kogo”, by ułatwić sobie życie.
Za każdym razem kiedy mam kupić jakąś elektronikę, to motam się w sobie miesiąc, liczę kasę trzy razy, potem znów się motam, a potem ostatecznie podejmuję decyzję, której czasem żałuje.
Wygląda na to, że Plenti ma szansę ułatwić mi takie decyzje na przyszłość.
Czy Plenti pomogło mi w tym przypadku? Jak to wyglądało? Czy to ma sens? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań jakie mogły się pojawić znajdziecie poniżej.
Jestem po dłuższej styczności z pierwszym numerem CD-Action wydanym w nowej formule. Jakie to uczucie?
Czy kiepska sytuacja na rynku prasy papierowej połączona z patologicznymi wzrostami cen papieru przysłużyła się pismu?
A może doprowadziła do sytuacji, w której CD-Action da się już tylko szkalować i mogę iść sobie wyrobić legitymację antyfana?
Żartuje, nie jestem psychopatą.
Podejrzewam, że różnorakich naśladowców najbardziej popularnej gry słownej od czasów Scrabble jest więcej niż prorosyjskich trolli w Internecie i wymienianie wszystkich by graniczyło z niemożliwością.
Ale wymienienie kilku(nastu) najciekawszych już jest możliwe. Lista będzie rozwijana w miarę pojawiania się nowych, o ile ktokolwiek będzie o temacie pamiętał za miesiąc.
Lata temu napisałem wpis o telefonach „nie do zajechania” od budowlanej marki Caterpillar (CAT). Nazwałem je ekstremalnymi. Dopiero po latach trafiłem na coś większego kalibru. Mam na myśli AGM Glory – telefon, który swoimi możliwościami jest jeszcze lepiej przystosowany do pracy w niesprzyjających warunkach.
Normalnie w tym miejscu bym wspomniał jedną z funkcji, ale mam poważny problem z wybraniem, która z nich jest najbardziej zaskakująca.