Nie mam tutaj na myśli umiejętności pozyskiwania nowych marek przez Niantic. Mam na myśli fakt, że w końcu otrzymaliśmy grę, która się broni w dniu premiery.
Tak właściwe, to żenujące by było jakbym po dwóch testach beta musiał napisać coś innego.
Nie mam tutaj na myśli umiejętności pozyskiwania nowych marek przez Niantic. Mam na myśli fakt, że w końcu otrzymaliśmy grę, która się broni w dniu premiery.
Tak właściwe, to żenujące by było jakbym po dwóch testach beta musiał napisać coś innego.
Wszystkie poniższe gry łączy to, że pozwalają, w dość swobodny sposób, zająć sobie niewiarygodne ilości wolnego czasu. Czyli idealne do zajmowania nadmiaru czasu powstałego gdy z waszej listy czytelniczej nagle znika jeden z czytanych tytułów.
Ostrzeżenie: wpis zawiera podział na strony.
W chwili gdy to piszę nie jestem już tak podjarany, jak w chwili gdy stałem pod urzędem miejskim i łapałem swojego pierwszego legendarnego pokemona, ale i tak
Wszystko za sprawą rocznicowego wydarzenia, które się uda tylko jeżeli wszyscy zakasamy rękawy i weźmiemy się do pracy. Więcej poniżej.
Jakie? To poniżej 🙂
Chociaż nie będę krył, że miałem poważny problem z zrozumieniem czemu mi się tak podoba. Ale, skoro już się udało, to napiszę o tym trochę.
Co zepsuli? Czemu to zrobili? Co powinni zrobić? To i masa innych przemyśleń poniżej.
Wystarczy jedna aplikacja, dostęp do internetu i już świat robi się trochę piękniejszy. Przynajmniej na zdjęciach.
A nawet rozpisać. Przeczytajcie w przerwie między spacerami. Albo jako ostatnią rzecz przed zainstalowaniem gry i wyjściem na miasto.
Czemu o tym pisze? Czy to fajne? I co się dzieje, że nieznana część Final Fantasy zostaje wydana na sprzęty mobilne? I przede wszystkim – gdzie w numeracji znajduje się ta część gry? To wszystko poniżej.