Nie czuję potrzeby pisania „normalnej” recenzji mobilnej wersji karcianki Pokemon. Wiem jednak, że chce wam napisać czemu mój entuzjazm wobec tej gry lekko przygasł.
Pomimo, nieujawnionego wcześniej, entuzjastycznego przyjęcia.
Nie czuję potrzeby pisania „normalnej” recenzji mobilnej wersji karcianki Pokemon. Wiem jednak, że chce wam napisać czemu mój entuzjazm wobec tej gry lekko przygasł.
Pomimo, nieujawnionego wcześniej, entuzjastycznego przyjęcia.
Uwierzycie, że niedawno Pokemon Emerald obchodziło 20ste urodziny? Ja nagle poczułem się tak stary, że rozmyślam badania kontrolne.
Inni zamiast tego się zebrali i postanowili uhonorować grę w swój własny, trochę szalony, sposób.
Osoby, które lubią Pokemony i fanowską twórczość, serdecznie zapraszam, bo pomysł bardzo ciekawy!
Przy czym pragnę uprzedzić, że niekoniecznie ładny.
Odważne pytanie, bo już z góry przyjmuję, że tę grę rzuciło w diabły sporo osób. Albo przynajmniej dość duża grupa by warto było do nich kierować wpis na blogu.
Jestem jednak w na tyle komfortowej sytuacji, że musiałem sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. A skoro już to zrobiłem, to mogę podzielić się swoim ciągiem myślowym.
Niemal rok po ogłoszeniu doczekaliśmy się remake’u House of The Dead. W chwili gdy czytacie te słowa, ja już jestem po wstępnym zapoznaniu się z grą i mogę wam odpowiedzieć na kilka pytań.
Jak ta gra się trzyma w dzisiejszych czasach? Czy wersja na Switcha jest grywalna? Czy różnorakie zmiany i usprawnienia wprowadzone w remake’u mają sens? O tym wszystkim, i kilku innych rzeczach poniżej.
Kilka dni temu Nintendo zaprezentowało nam masę gier w ramach Nintendo Direct. Przez chwilę chciałem napisać podsumowanie, ale tych jest od groma, więc dałem sobie spokój.
Jest jednak wśród ogłoszonych tytułów kilka NAPRAWDĘ godnych uwagi. Jednym z nich jest Live a Live.
A to co zobaczycie poniżej to ponad 700 słów o tym skąd się ta gra wzięła i czemu warto zwrócić na nią uwagę. Bo jeżeli zachciało mi się dla niej przypominać hasło na bloga, to jest ona tego warta. Oprócz tego obiecuje, że argumenty poniżej są bardziej merytoryczne.
W chwili gdy piszę te słowa mam za sobą kilkanaście godzin gry w Hollow 2. Mogę wam powiedzieć jedno – przez sporą część gry zastanawiałem się, czy nie przekroczono tu jakiejś masy krytycznej, jeżeli chodzi o inspirację innymi tytułami.
Czy to źle? Czy warto? Czy broń strzelająca piłami jest spoko? O tym piszę poniżej.
Na Nintendo Switch ostatnio trafia dużo aplikacji użytkowych. Była czujka alarmowa, był kalkulator, notatnik też znalazłem. Ale teraz mamy coś jeszcze lepszego. ZEGAR. Sprzedawany na eShopie pod nazwą AAA Clock.
Jak się sprawuje? Jakie ma możliwości? Czy one w ogóle działają? Po cholerę to napisałem? Wszystko znajdziecie poniżej.
Ponad pół roku temu dostałem informację prasową o tym, że Forever Entertainment będzie wydawało gry na Switcha w limitowanych wydaniach pudełkowych. Zapowiadały się one bardzo dobrze.
Na całe szczęście doczekałem chwili, kiedy zamiast gdybać, to mogłem zobaczyć na własne oczy co z tego projektu wyszło. A jako, że te wydania nie leżą półce w sklepach, to postanowiłem podzielić się wrażeniami (i masą zdjęć) by pomóc komuś w podjęciu ważnej decyzji – czy warto wydać na wydanie pudełkowe ponad 200 złotych?
Ostatnio zrobiłem sobie maraton dokańczania napoczętych gier. Pośród nich znalazły się dwie z trzech części serii No More Heroes.
Serii tak odjechanej i odklejonej od dzisiejszych produkcji, że nie mogła ona przejść kompletnie bez echa.
Ogrywając tę grę czułem się jakbym trafił na brakującą część serii Fire Emblem. Czy to dobrze? Czy wszystko działa? Jak bardzo można być wrednym? Czy mój mózg działa jeszcze sprawnie?
Na te i inne pytania odpowie wam poniższa recenzja Rise Eterna, w wersji na Nintendo Switch, ogrywanej mniej więcej od premiery, do chwili gdy zaczynam pisać ten tekst.