Ogrywając tę grę czułem się jakbym trafił na brakującą część serii Fire Emblem. Czy to dobrze? Czy wszystko działa? Jak bardzo można być wrednym? Czy mój mózg działa jeszcze sprawnie?
Na te i inne pytania odpowie wam poniższa recenzja Rise Eterna, w wersji na Nintendo Switch, ogrywanej mniej więcej od premiery, do chwili gdy zaczynam pisać ten tekst.
Oświadczenie – kod do gry Rise Eterna w wersji na Nintendo Switch dostarczył wydawca gry – Forever Entertainment.
Czym jest Rise Eterna?
Jest strategią turową w sosie z gry jRPG. Dokładnie w takich proporcjach – na myślenie o tym jakie ruchy wykonać w trakcie walki poświęcimy dużo więcej czasu niż na podziwianie historii opowiedzianej w grze. To samo się tyczy rozwoju postaci – jest raczej dodatkiem.
O tym skąd skojarzanie z Fire Emblem to chyba nie muszę pisać, bo zdążyliście zobaczyć pierwsze zrzuty ekranu. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to zagubiony krewny serii, „urodzony” między odsłonami serii na Game Boya Advance, a wydanym na GameCube’a Path of Radiance.
Czy warto brać i grać? Dam rzadki spoiler do recenzji.
„Tak, ale…”.
O tym „ale” będzie pozostały tekst, bo Rise Eterna to tytuł, w który grało mi się bardzo przyjemnie. Jestem jednak świadom, że jego osobliwości mogą wiele osób zirytować, a ja czyjejś irytacji nie chcę mieć na sumieniu.
Młodzi i wredni.
Nie chcąc się zagłębiać ani zdradzać fabuły Rise Eterna mogę napisać niewiele.
Historia jaką dostajemy jest dość oklepana, a niektóre jej zwroty są abstrakcyjne albo oklepane. Tak bardzo, że zawieszenie niewiary jest testowane ponad wszelką miarę.
Czy to źle? Niekoniecznie, fajnie jest dla odmiany zagrać w coś nierealnego.
Jedna rzecz mi się stanowczo spodobała – dynamika między postaciami. Mimo tego, że całość dialogów jakie uświadczymy w grze, to rozmowy przed i po każdej z walk, to świetnie się je czyta i czuć emocje, jakimi darzą się bohaterowie.
Których w większości da się opisać tak, jak w nagłówku powyżej. Chyba mi tego brakowało w grach.
Jaka jest Rise Eterna, na całe szczęście widzimy…
No i powiem szczerze, że wygląda bardzo dobrze. Postacie w szczególności. Na ekranie wyboru postaci do drużyny wyglądają świetnie. Ich podobizny w trakcie walki
i na polu bitwy
trzymają bardzo wysoki poziom. Czasem coś wyda się być zrobione ciupkę bardzo po łebkach, ale to bardziej kwestia gustu niż rzeczywistego braku umiejętności.
Okazjonalne rysowane przerywniki ? Złoto w czystej formie:
Tła w trakcie rozmów? Też cuda:
Grafika wyraźnie jest stylizowana na gry sprzed lat, przez co jak ktoś ma nostalgię do nakarmienia, to Rise Eterna nada się idealnie.
… i niestety słyszymy
Niestety, jeżeli chodzi o warstwę audio, to jest problem.
O ile efekty dźwiękowe jeszcze są całkiem przyzwoite, tak muzyka w grze. Fajna, tylko jest jej patologicznie mało. Czasem mam wrażenie, że w grze jest pięć albo sześć utworów muzycznych robiących za tło, z czego jeden z nich rozbrzmiewa przez 3/4 czasu.
Nie ukrywam, wkurza. Czy da się to przeżyć? Tak. Ale co to za życie :< Coś tu wyraźnie nie gra. <badum tss>. Zwłaszcza, że utworów na płycie z OST gry ma być dwadzieścia.
„I have no idea what I am doing”.
Jeżeli kiedyś macie zadecydować, że ta gra nie jest dla was, to po tym fragmencie.
System walki w Rise Eterna działa, ma się dobrze i nie mam z nim bezpośrednio żadnego problemu.
Pośrednio jednak nie rozumiem do końca decyzji by dawać okołozerowe informacje o tym jak działa.
O tym, że mogę jedną z postaci zranić w tym samym czasie dwóch przeciwników dowiedziałem się przypadkowo.
To, że inna może zaatakować całą grupę, również się dowiedziałem z przypadku.
Istnienie kontrataków wywnioskowałem z drzewek umiejętności i dopiero po jakimś czasie zacząłem je napotykać w trakcie walki. Po obu stronach. Bez żadnego uprzedzenia. Nie ma też informacji, przed zaatakowaniem, że jakiś kontratak nastąpi. On po prostu się zdarza.
Podobnie niewyjaśniony do końca pozostaje rozwój postaci. Wiele jego elementów pozostawionych jest domysłom. Pamiętam jak byłem zdziwiony w trakcie walki, że postacie nie dostają punktów doświadczenia. Ostatecznie okazało się, że punkty do rozwijania postaci dostaje się za ukończenie bitwy, po prostu.
Sprawia to, że jak ktoś jest przyzwyczajony do:
- otrzymywania jasnych informacji od gry co, gdzie, jak i dlaczego działa
- tego, że wszystko działa dokładnie tak samo jak w tych X/XX/XXX grach, które były ogrywane wcześniej i w sumie niewiele trzeba się zapoznawać, bo da się grać „na czuja”
to może mieć pewien problem.
Rise Eterna ma w poważaniu nasze nawyki i robi rzeczy po swojemu. Czy to dobrze? Powiem szczerze, że niekoniecznie, bo niektóre pomysły wydają się być wynajdowaniem koła na nowo, poczynając od trójkąta. Ale przynajmniej jest ciekawie i właśnie ta cecha mnie przetrzymała przy grze aż do końca.
To jak, Eterna powstała, czy upadła?
Po spędzeniu około 10 godzin przechodząc główną fabułę w grze (zostało mi jeszcze ostatnie kilka bitew i kilka sekretów do odkrycia) stwierdzam, że czas spędzony w grze będę miło wspominał.
Rise Eterna jest przede wszystkim grą „fajną”. Jest dostatecznie dobra bym jej nie rzucił z byle powodu w diabły.
Ponadto jest specyficzna, (trochę na siłę), ładna, dość krótka i tania. Normalna cena tej produkcji w wersji cyfrowej na Nintendo Switch wynosi 80 złotych. Jest to bardzo uczciwa kwota, biorąc pod uwagę długość i jakość gry.
Uda wam dopaść taniej? Jeszcze lepiej. W takiej sytuacji nie wahałbym się już wcale. Chyba, że zwyczajnie nie lubiłbym gier turowych, takiej stylistyki, albo uważałbym, że każda mechanika gry turowej inna niż ta wzięta żywcem z Fire Emblem to syf niegodny jakiejkolwiek uwagi.
A jak ktoś podejrzewa, że gra może mu się spodobać dużo bardziej, albo jest fanatykiem zawalania mieszkania wersjami pudełkowymi, to w sklepie wydawcy (o którym pisałem tutaj) można dostać dość wypasione wersje pudełkowe gry. Szczegóły dla chętnych poniżej, a reszcie życzę miłego grania (jeżeli się zdecydowaliście) i/lub dnia.
Wydania pudełkowe Rise Eterna
Jak już piszę o tej grze, to równie dobrze mogę z kronikarskiego obowiązku wspomnieć o tym, że będzie ona wydana w edycji pudełkowej.
Dostępne są dwa różne wersje – standardowa zwana Unlimited i bardziej „bogata” edycja Limited.
Unlimited
Kosztuje 179,99 złotych (czyli pisząc po ludzku 180) i zawiera w sobie kartridż z grą, numerowany certyfikat (wedle kolejności zamówień) oraz winylową naklejkę samoprzylepną z logiem gry:
Do dostania pod tym linkiem.
Limited
Jak ktoś mówi, że „albo grubo, albo wcale”, to edycja za 269,99 złotych jest dużo bardziej okazała. Ma bowiem w sobie wszystko, co edycja standardowa, a także płytę z soundtrackiem, dioramę z sceną walki z gry (z kilkoma ustawieniami do wyboru) oraz ściereczkę do ekranów z grafiką z gry. To wszystko jest zapakowane w bardzo ładne pudełko.
Nakład jest limitowany do 1500 sztuk, więc może się realnie wyczerpać. Do kupienia tutaj.