Myślałem, że uda mi się napisać post pozbawiony obecności gier, ale okazało się, że to mnie przerasta. Nawet, gdy chciałem napisać jak wyglądało ostatnie kilka dni to nie mogłem pominąć kilku wzmianek o grach. I tony „prywaty”.
Napisałem parę godzin temu o nadchodzącym dodatku do Neverwinter. Niestety, gdy próbowałem zagrać i ponabijać sobie walutę konieczną do zwiększenia liczby postaci na koncie. No cóż, mój laptop powiedział „Nie, wybacz, muszę się zacząć jarać”, po czym się wyłączył. Pomyślałem, że spróbuje sobie z innymi tytułami. W ruch poszło Path Of Exile, Skyrim, Cywilizacja 5, Guardians of Middle-Earth… efekty takie same lub zbliżone (Path of Exile ogranicza się do wypaczeniami grafiki. Rozbraja mnie fakt, że takie coś ma drugą nazwę: artefakty).
Ostatecznie skończyło się na tym, że do momentu zakupu nowego komputera osiągnę mistrzostwo w QbQbQb, poznam wszystkie możliwe opcje w McPixel i wypróbuje Mercenary Kings. A w Neverwinter będę grał tylko „przeglądarkowo”. Przynajmniej do momentu gdy uda mi się JESZCZE bardziej obniżyć ustawienia graficzne. A wiem, że dam radę, nie takie rzeczy się na komputerze robiło. Ale dobra, tyle w tym temacie, miało być tylko symbolicznie o grach, a ja tu się tak rozpisałem, jakby miało być tylko o tym.
Nie ogarniam
Dzisiaj kompletnie nie ogarniam. Byłem święcie przekonany, że mam zajęcia na uczelni o godzinie 11:45. Okazało się jednak, że mam je o 10:00. W normalnej sytuacji bym pewnie się załamał poziomem własnej tępoty i nie poszedł na zajęcia. Ale dziś, jak na złość, miałem prezentację na uczelni. Dlatego pobiłem rekord prędkości: ubranie się – 0,5 minuty, spakowanie – 1,5 minuty, trasa na dworzec z dwoma przesiadkami i biegiem (bo tak tramwaje przypasowały) – ChGW, ale wyrobiłem. Wyciągnąłem tablet( na którym miałem notatki do prezentacji), stos CD-Actionów (bo gadałem o pismach growych w naszym polskim grajdołku, więc przyniosłem trochę własnych zapasów makulatury) i zacząłem nawijać. Było chaotycznie, po części spontanicznie (część notatek mi wcięło) ale się udało: 4+ za prezentację w tej sytuacji było niczym więcej, tylko dowodem na wyrozumiałość prowadzącego.
Ogólnie rzecz ujmując poproszę o oklaski. Takiego nieogarnięcia nie widzi się codziennie!
Saprofity grają i śpiewają!
Tak jak zapowiadałem, kiedy się żaliłem na temat ostatniego koncertu, nadeszła chwila na odrobina prywaty: zespół mojego znajomka w końcu się ogarnął, dorobił się wokalistki i nagrał swój pierwszy (internetowy) kawałek z czymś więcej niż instrumentami. Według mnie grają porządną muzykę. Ale no cóż… Ostatnia rzecz, którą można o mnie teraz powiedzieć, to to, że jestem obiektywny xD Dlatego zostawię tutaj ten utwór i dam wam wydać wyrok na nich.
https://www.youtube.com/watch?v=nXdEKvVu99w
W razie czego nie wahajcie się napisać co wam się nie podoba. Jestem BARDZIEJ niż pewien, że ucieszą się z każdej konstruktywnej uwagi.
Dobry kot nie jest zły
Dobra, internet lubi koty, koty lubią aparaty, a ja mam ochotę skończyć ten post w jakiś optymistyczny sposób. Zwłaszcza, że nadchodzący dzień nie należy do najbardziej radosnych. W związku z tym dostarczę wam zacnego lolcontentu w postaci dyskretnie przerobionej fotografii Pirata, jednego z moich trzech kotów 😉
Jak widzicie zdjęcie zawiera minimalną ilość ingerencji grafika. Jakby co, za ten stan rzeczy odpowiedzialna jest moja (około 5 razy) lepsza połowa. Oprócz zabawy fotosklepem uprawia też rysowanie (zbyt rzadkie). Od czasu do czasu wrzuci coś do swojej galerii na DeviantArcie albo na swój profil na Tumblrze. Znowu wieje prywatą, ale ma dziewczyna talent, to niech ma!
W sumie to tyle. Zanim pójdę spać życzę tylko, żeby nie dopadł was grobowy nastrój jutrzejszego dnia. Pamiętajcie, to czas refleksji, a nie załamania nerwowego! 😀 Do przeczytania następnym razem!