Nadszedł czas miecza i topora. Czas pogardy.

Mój „ulubiony” miesiąc roku nadchodzi, a wraz z nim pogarda świata wobec mojego czasu wolnego. Co pewnie dacie radę zauważyć po tym co napisałem poniżej.
Nadszedł czas miecza i topora. Czas pogardy.
Mój „ulubiony” miesiąc roku nadchodzi, a wraz z nim pogarda świata wobec mojego czasu wolnego. Co pewnie dacie radę zauważyć po tym co napisałem poniżej.
Nie wypróbowując tej gry ryzykujecie pominięcie jednej z najciekawszych gier mobilnych jakie widziałem w ostatnich latach.
Co prawda fani Fire Emblem uruchamiając tę grę ryzykują udarem i utratą chęci do życia, ale nie mogę, w tym przypadku, brać pod uwagę urażonych uczuć fanowskich.
Minął mi pracowity tydzień pełen umiarkowanie dobrych wieści. Czy znalazłem czas na granie? Trochę tak.
Czy znalazłem czas na inne tematy? Trochę też.
Panie, panowie, ludzie i ludziska! Trzy miesiące do końca roku. Co to oznacza?
Absolutnie nic, tak naprawdę. Ale nie miałem pomysłu na lepszy wstęp do tego prawdziwie piekielnego wpisu!
Macie wrażenie, że sensowne korzystanie z Google jest coraz trudniejsze?
Za sprawą tego jak najbardziej popularna wyszukiwarka internetowa się stacza, powstała nisza, którą OpenAI i inne boty oparte o LLMy z radością wypełniają.
W momencie kiedy to piszę, to można powiedzieć, że robię nadgodziny. Nie w pracy. Na blogu. Siedzę, piszę i nie śpię. Inaczej nie dałbym rady.
Miałem zbyt ciekawy weekeend i zbyt makabryczny tydzień by dać radę uniknąć „pracy po godzinach”. Z tego samego powodu zresztą „dziubiałem” ten wpis przez kilka dni
Miało być lepiej. A wiecie jak jest? W sumie to po prostu jest.
No i tak to się wszystko kręci~~
Żeby nikt nie oskarżył mnie o bezczelne clickbaitowanie, to muszę od razu napisać, że chodzi o kumulację dwóch eventów w grze i zmian z ostatnich kilku tygodni.
Dzięki temu ktoś, kto dopiero planuje wypróbować Monster Hunter Now dostanie bardzo sowitą „wyprawkę” na start. W wpisie poniżej wymienię te i inne powody dla których warto zacząć grać bezpośrednio po tym jak przeczytasz ten wpis.
Nie chcę wyolbrzymiać, ale miniony tydzień był jednym z cięższych i bardziej „mózgotrzepnych” tego roku.
Mam tylko nadzieję, że żadna „wyższa siła” nie przyjmie powyższego stwierdzenia jako wyzwania i nie postanowi kopnąć mnie mocniej.
Zwykle kiedy piszę ten mój cotygodniowy wpis, to mam już pomysł co napiszę. Ale tym razem?
Głowa pusta. Mózg rozjebany. Do zdrapania z ściany.