Nie jestem wielkim fanem obecności firm gamedevowych na giełdzie. Regularnie dostaje dowody na to, że moje podejście jest uzasadnione. Tą konkretną historię postanowiłem opisać, bo pozwala mi też ponarzekać na Youtuberów growych i rzekomo profesjonalne media growe.
Nie byłbym sobą, jakby nie było wprowadzającego wpisu do pierwszego (no dobra, drugiego) mojego występu na YouTubie.
Pokrótce:
Filmik nie był w żaden sposób obrabiany, za wyjątkiem obrócenia obrazu. Tak, jestem na tyle zdolny, że źle trzymałem telefon
Nie miałem statywu, przez co chwilami obrazem miota jakby go opętało.
Jest nieśmiertelne „yyyyy”
Filmik zawiera niewielkie ilości kota
Recenzję napiszę jak przejdę grę albo ugram jeszcze z 10-15 godzin. Zależy co nadejdzie pierwsze. Mam nadzieję na to drugie.
Filmik uświadamia mnie, że ja i „profesjonalny YouTube” to antonimy. Jestem za leniwy na ten szrot.
To teraz, bez trajkotania, oto filmik!
Obejrzane? To poniżej w komentarzach kopcie mnie po nerkach i każcie mi trzymać się z dala od kamery. Ewentualnie możecie też powiedzieć „JASIEK, OGARNIJ SIĘ I OGARNIJ JUTUBA!”. O ile ktoś uważa, że to miałoby sens 😀
Ciekawiło was kiedyś jak coś jest zrobione? Na przykład taki Master Sword z Legend of The Zelda? Albo Frostmourne z uniwersum Warcrafta? I nie mam tutaj na myśli jakiś replik, mam na myśli w pełni sprawną broń. A chcecie się przekonać? Jest to możliwe za sprawą Man At Arms, serii filmów na Youtubie.
Master Sword – broń „człowieka-krzykacza” z Legend of The Zelda