Kolejny tydzień, kolejne gry i po raz pierwszy od dłuższego czasu mam styczność z grami, których wcześniej w żaden sposób nie sprawdzałem. I wiecie co?

Opłaciło się – zapraszam do lektury.
Kolejny tydzień, kolejne gry i po raz pierwszy od dłuższego czasu mam styczność z grami, których wcześniej w żaden sposób nie sprawdzałem. I wiecie co?
Opłaciło się – zapraszam do lektury.
Ten tydzień był dla mnie dość pechowy, bo średnio miałem czas na granie po pracy. Zawsze coś wyskakiwało, a jak nie wyskakiwało, to byłem zniszczony życiem.
Ale mimo tego, coś się udało ogarnąć.
Po urągającym godności tygodniu, o którym mogę powiedzieć tylko jedno słowo*, dostarczam wam krótki opis mojego wybitnie krótkiego i mocno okazjonalnego grania.
Mam nadzieję, że ten tydzień będzie spokojniejszy.
Kolejny tydzień, kolejny raport z Jaśkowego giereczkowa.
W tym tygodniu mamy specjalnego gościa w postaci moich nóg, które w chwili pisania tego odpadały mi od tyłka.
Postanowiłem, że nie mogę was zostawić bez wpisu w tygodniu. Nie mam dość dużo materiałów ani czasu na recenzje ani poważne wynurzenia, więc czas by sprawić że blog znów stanie się blogiem. „Make blogs blogs again” czy jakoś tak.
Dlatego przywitajcie się z pamiętnikarskim wpisem o tym co było grane (i nie tylko) w minionym tygodniu.
Czekałem miesiącami jaką grę ogłosi studio RGG. Doczekałem się. Było warto. Na co czekałem i czemu było warto, poniżej.
*Like A Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii to nie jest najbardziej przyjemny tytuł do wymawiania. ALE JAKIE TO BĘDZIE DOBRE.
**niestety, żyjemy w czasach gdzie SEO jest potężniejsze od memiczności, więc jak ktoś ma zobaczyć ten wpis, to muszę podać normalny tytuł chociaż kilka razy.