Kolejny tydzień, kolejne gry i po raz pierwszy od dłuższego czasu mam styczność z grami, których wcześniej w żaden sposób nie sprawdzałem. I wiecie co?

Opłaciło się – zapraszam do lektury.
Like A Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii
Skończyłem! Precyzując to w poniedziałek po pracy zacząłem grać i zobaczyłem ostatni rozdział gry. Pomyślałem sobie „co mi szkodzi?” i postanowiłem, że skończę grę przed pójściem spać.
Grając po nocy czułem się jak dzieciak za czasów gimnazjum grający po nocach.
Na następny dzień w pracy? Jak student, które dzień trzyma się tylko na czekoladzie, energetykach i świadomości, że jak się coś spartoli, to będzie bolało.

Czy było warto? Jeszcze jak. Teraz dam sobie trochę spokoju z tą grą i wrócę porobić ostatnie misje poboczne i pograć sobie jeszcze trochę w minigierki
Warframe
W zeszłym tygodniu wygrałem skórkę do Novy, jednej z Warframe’ów. Nigdy nią nie grałem, ale w tej sytuacji? Żal było nie przetestować. I wiecie co?

Uwielbiam ten gameplay i fakt, że często widzę wybuchy na tle wybuchów <3 Będę grał nią częściej i jak będzie szansa by zdobyć Novę w wersji Prime, to na pewno skorzystam.
Monster Hunter Now
Szczęśliwie – ten tydzień w MH Now to bardzo nudny event w grze. Oznaczało to, że grałem ile chciałem i jak chciałem. Czyli głównie:
- wyrabiałem ponad 300% normy przy cotygodniowym zadaniu:

- rozwijałem mój „hazardowy” build, opierający sie na tym, że zadaję albo 75% obrażeń, albo 325% obrażeń. Czyli, mówiąc po ludzku „albo grubo, albo wcale”:


Dave The Diver
Odpaliłem sobie tę grę po tym jak spontanicznie kupiłem ją na wyprzedaży Steam.
Przewijała mi się ona regularnie gdzieś na krawędzi wzroku, gdzieś po drodze jeszcze jakieś crossovery z innymi grami się pokazywały. Oprócz tego widziałem, że niedługo premierę będzie miało DLC z postaciami z Like A Dragon. I wiecie co?
Ta gra jest zajebista. Jak ktoś podobnie jak ja uchował się pod jakimś kamieniem, to niech spod niego wyłazi i zrobi sobie prezent. Ta gra ma w sobie wiele rzeczy, ale jedna z nich wychodzi na powierzchnię i bije po twarzy – styl.

Nie wczytywałem się w opinie innych, ale będę w niewiarygodnym szoku, jeżeli zobaczę tam coś innego niż zachwyt.
WARRIORS: Abyss
Niektórzy z was wiedzą, że jestem wielkim fanem gier Musou. Na tyle wielkim, że jak Koei Tecmo wypuścił jakąś dziwną wariacją gatunku, z widokiem izometrycznym i reklamującą się ponad setką grywalnych postaci, to musiałem ją kupić.
Zrobiłem to 21. lutego, a grę uruchomiłem pierwszy raz 30. marca.
Chciałem to jakoś skwitować, ale tutaj pasuje tylko „XD”.
Przy czym mam coś jeszcze bardziej „XD”: przed tym jak kupiłem tę grę, to wziąłem udział w losowaniu klucza do tej gry. Zapomniałem o tym. Kupiłem ją sobie. Wygrałem drugi kod XDD

Wiecie czemu nie wspomniałem o Pokemon Go? Bo wziąłem wolne. Dosłownie nie grałem. Nawet codziennych zadań.
Takie uroki bycia ambasadorem, że czasem po prostu ma się już tego dość i trzeba wziąć urlop XD