W związku z tym, że dojechaliśmy do momentu, kiedy coraz ciężej wymyślić nową dobrą grę, to popularne zrobiły się wszelkiego rodzaju reedycje starych hitów. Określane są różnie. Zwykle jako „remake” albo „remaster”.
Napiszę o tym czym się różni jedno od drugiego. Poświęcę też kilka słów na wyjaśnienie czemu ciężko jest jednoznacznie określić samemu z czym mamy do czynienia.
Remaster
Z remasterem mamy do czynienia, kiedy jakiś starawy tytuł otrzymuje niewielkie zmiany by być trochę bardziej przystającym do dzisiejszych czasów.
Zwykle objawia się to:
- poprawionymi teksturami i efektami graficznymi
- niewielkimi zmianami w balansie gry
- łatwością uruchomienia gry na nowych systemach operacyjnych/generacjach konsol.
- zwykle zawiera też wszystkie dodatki wydane do „pierwowzoru”
- przy odrobinie szczęścia naprawianiem starych błędów
Ot, chodzi o to, by grę odkopać z archiwów i dać zagrać w nią w wersji mniej/więcej takiej przed laty. No i, zwykle, niewielkim nakładem kosztów wprowadzić ją ponownie na rynek.
Aktualnie wydawanie remasterów jest popularne, przez co mamy dużo przykładów. Do głowy przychodzi mi chociażby Heroes of Might and Magic 3 HD Edition, (które obśmiałem swego czasu za wymagania sprzętowe) i Starcraft: Remastered. Oprócz tego znaczna część odsłon serii Final Fantasy w ostatnich latach dorobiło się remastera. Wiem na pewno o nowych wersjach części VII, VIII, IX, X, X-2 czy XII.
Oprócz tego zapowiedziano jakiś czas temu remastery Diablo 2 i Pokemon Diamond/Pearl.
Aktualnie, między jednym wpisem, a drugim, życie umilam sobie grając w remaster Kingdoms of Amalur: Reckoning. Jak ktoś nie słyszał, to jest to gra której oryginalne wydanie było patologicznie niedocenione. No i samą grę lubię na tyle, że jestem w stanie znieść kretyńską nazwę pod którą sprzedawany jest jej remaster.
Remasterami mogą się wydawać dzieła studia Beamdog, takie jak seria Baldur’s Gate w wersji Enhanced Edition. O zgrozo tak nie jest, ale o tym za chwilkę.
Remake
Jeżeli przyjmiemy, że remastery to pójście po linii najmniejszego oporu, to remake’i to zwykle druga skrajność.
Jest to zwykle znaczna przebudowa gry, która sprawia, że nie odstaje ona w żaden sposób od dzisiejszych standardów. Zwykle przy zachowaniu wierności bazowej mechanice – nie jest to jednak obowiązkowe. Ot, tak jakby nostalgia nie kłamała, tylko pokazywała rzeczywistość. Najlepiej oddają to niedawne nowe wydania gier z serii Crash Bandicoot oraz Spyro. Niby te same gry, ale jak je pokazać starą wersję obok nowej? Zupełnie inna jakość.
Innymi przykładami remake’ów mogą być Final Fantasy VII: Remake na PS4, Tony Hawk Pro Skater 1+2, opisany przeze mnie remake Panzer Dragoon czy Pokemon Let’s Go Eevee/Pikachu. Te same gry co kiedyś, z poważnymi poprawkami graficznymi i często towarzyszącym im zmianami w rozrywce. To ostatnie najlepiej widać w przypadku Final Fantasy VII i Pokemonów.
Czemu więc wspomniane gry od Beamdog nie są remasterami, tylko remake’ami? Bo zmiany w grze są przede wszystkim zmianami osadzonymi głęboko w silniku gry. Na tyle głęboko i na tyle obszernie, że można powiedzieć, że napisali silnik od nowa. Takich bardziej „płytkich”, widocznych na pierwszy rzut oka, zmian, jest stosunkowo niewiele.
Reboot
Z rebootami mamy do czynienia, kiedy z poprzednich części gry pozostają jakieś szczątkowe elementy (zwykle świata przedstawionego, rzadziej samej rozgrywki) oraz nazwa gry/serii, a cała reszta robiona jest zupełnie na nowo.
Po co tak, zamiast tworzyć zupełnie nową markę, albo spin-off serii? By zapolować na sprzedaż od łosi osób przywiązanych do marki tak bardzo, że pomimo bardzo poważnych zmian grę kupią. Jednocześnie też stara się dotrzeć do osób, które wcześniej daną serię miały w poważaniu, z różnorakich względów.
Przykładami rebootów mogą być DmC – Devil May Cry (który szczęśliwie poszedł do piachu i ustąpił miejsca prawdziwej kontynuacji serii) czy mający niedawno premierę Dungeons & Dragons: Dark Alliance, który jest rebootem Baldur’s Gate: Dark Aliance. Najbardziej znanym przykładem jednak jest to, co spotkało serię Tomb Raider w 2013 roku. Gra zmieniła się drastycznie po zmianie twórców oraz właścicieli marki.
Zastanawiam się poważnie nad tym, czy Baldur’s Gate 3 i Fallout nie mogą być potraktowane jako „soft” reboot – z poprzednikami gry dzielą uniwersa, ale rozgrywka już ulega drastycznej zmianie.
W przypadku Falloutów jest to zmiana z turowej gry cRPG na FPSa z znacznymi elementami gry fabularnej.
W przypadku Baldur’s Gate 3 przeszliśmy z gry w czasie „rzeczywistym” (tak naprawdę pod spodem znajduje się gra turowa z rundami trwającymi 6 sekund) do pełnoprawnej gry turowej odwzorowującej tak wiernie jak się da papierowy pierwowzór.
Czemu to nie jest proste?
Żeby móc sprawiedliwie ocenić jaka reedycja gry jest czym, trzeba posiadać dużo danych. Często takich, które raczej nie wyjdą poza studio tworzące daną grę. Jeżeli już wyjdą, to w trakcie jakiejś konferencji branżowej, albo jakimś kompletnym przypadkiem.
Tak było zresztą z informacją o tym, że z starego Infinity Engine po tym jak Beamdog zaczął robić wersje Enhanced gier niewiele zostało. Stąd też decyzja o tym, by zaklasyfikować go bardziej jako remake, niż jako remaster.
Takich rozmyślań i klasyfikacji, na pierwszy rzut oka, kompletnie abstrakcyjnych, można by mieć wiele. Wystarczyłoby się zagłębić w temat, czego szczęśliwie (dla mnie) dziś nie zrobię.
Bonus: najprostszy sposób by rozróżnić remaster, remake i reboot.
Jeżeli komuś nie chce się za bardzo wgłębiać w to jaka reedycja gry jest czym, to poniżej prosty sposób by zwykle trafić z określeniem.
Gra wygląda trochę/działa lepiej niż kiedyś? Remaster
Gra wygląda/działa tak, jak jakby zrobili ją w tej dekadzie, a nie jak kiedyś? Remake
Gra niby się nazywa znajomo, ale wszystko jest jakeś dziwne? Reboot
W odpowiedzi na “Reboot, remaster, remake, re-o co chodzi?”
[…] Bezczelna reklama – jak nie ogarniasz różnicy między remasterem a remake’iem, to kliknij tutaj […]