Kategorie
Gry Nintendo

Kolekcjonerka Fire Emblem Fates jest cudna i monotematyczna

Albo cudnie monotematyczna. Tak czy siak – dopadłem ten niezwykle rzadki artefakt japońskiej myśli gamedevowo-wydawniczej i go opisuje. Ku pamięci potomnych 😀

Fire Emblem Fates Limited Edition 1
Taki mały karton, a tyle dobroci.

I ku smutkowi tych wszystkich, którzy nie zdążyli go zamówić. Ciekawy jak to wygląda? Pełen zazdrości? A może nieświadomy jakie to dobre gry go pomijają? Niezależnie od odpowiedzi, dalej zobaczysz coś ciekawego.

Pokrótce o Fire Emblem Fates

Dla jednych gra taktyczna wymagająca wyższego poziomu strategii. Dla innych obyczajówka, gdzie najciekawszym wątkiem jest kto z kim jak się dogada.

Niezależnie od podejścia do tematu seria Fire Emblem to jeden z kilku bardzo dobrych powodów by się zainteresować sprzętem od Nintendo. Bo na innym w to nie zagramy.

Fire Emblem Fates
Swoją drogą, limitowana edycja konsolki z okazji premiery Fire Emblem Fates jest PIĘKNA <3

Więcej na temat gry w recenzji, która niewątpliwie nastąpi.

Fire Emblem Fates w tym wydaniu to prawdziwy skarb.

Nintendo się nie patyczkuje – jak coś ma być limitowane, to oznacza to właśnie to. Limitowane. Nie każdy może to mieć. Będzie tego mniej, niż jest zainteresowanych.
W efekcie końcowym setki ludzi odeszło z kwitkiem – bo nie było czego kupić. Ludzie byli, chcieli kupić, a nie mieli skąd. Ma tu oczywiście na myśli normalnych sprzedawców – spekulantów i ludzi handlujących rezerwacjami na sklepach internetowych było wielu. Jak ktoś bardzo chciał, to kolekcjonerkę mógł sobie zamówić. Za 800 złotych. Albo tysiąc, zależy jak trafił.
Ja mojej się nie pozbędę, za żadne skarby. Za dobrze wygląda i zbyt dobra gra.

I na boga – DYSTRYBUTOR NIE MA WPŁYWU NA TO, ILE EGZEMPLARZY GRY DOSTANIE. Ehh… Musiałem to napisać – jak czytam komentarze patologii umysłowej jęczącej na to, że „mogli więcej tego wyprodukować na Polskę”, to mi się nóż otwiera w kieszeni. Ludzie potracili umiejętność wyszukiwania niezrozumiałych dla siebie słów w Wikipedii, czy jak?

Dobra, koniec offtopu, wracamy do fajniejszej części wpisu. Każdy element kolekcjonerki dostanie swój własny akapit. Inaczej mógłby otrzymać mniej uwagi, niż na to zasługuje.

Steelbook

Fire Emblem Fates Limited Edition 2
PASZTETOJAKOŚĆ ZDJĘCIA 😀 !

Metalowe opakowanie na grę składa się z wierzchniej metalowej warstwy zadrukowanej dwustronnie i plastikowego wypełnienia z miejsce na kartridż z grą.

Fire Emblem Fates Limited Edition 3
Nawet środek musi być ładny 😀

Motyw z wierzchu Steelbooka jest znany każdemu, kto czeka na tę grę – grafika z przedstawicielami obu rodów, jednego z przodu, a drugiego z tyłu.

Jakość grafiki na metalu? Świetna, zero pikselozy, rozmyć czy innych bzdur zwykle obecnych przy takich rzeczach.

Fire Emblem Fates w kompletnym wydaniu

Najbardziej kompletnym, jakim się da.

Fire Emblem Fates Limited Edition 4
Takie małe pudełko, a tyle radochy.

W ramach przypomnienia – powyższe pudełeczko zawiera kartridź na którym znajdują się wszystkie trzy kampanie dostępne w Fire Emblem Fates – każda z nich opowiada tę samą historię z zupełnie innego punktu widzenia.
W normalnym przypadku musimy kupić jedną z nich na kartridżu, a pozostałe dwie możemy przygarnąć w charakterze DLC z Nintendo eShopu.

Fire Emblem Fates Limited Edition 5
Ten kartridż mieści 3 kampanie, po kilkanaście godzin każda (przyjmując brak konieczności powtarzania misji). Łał 😀

Ogólnie, to pudełko z grą jest typowe. Anomalią jest wyłącznie zawartość. Tylko w edycji limitowanej możliwe było zdobycie wszystkich trzech kampanii w formie fizycznej. 

Artbook, czy fapbook?

Przy wpisie o edycji kolekcjonerskiej Bravely Second opisywałem artbook, który był tak świetny, że wywoływał ślinotok. Ten od Fire Emblema, mimo iż mniejszy, też jest niczego sobie. To i ma twardą okładkę, to się chwali.

Fire Emblem Fates Limited Edition 6

Okładka oczywiście zawiera oczywiście dokładnie ten sam motyw co opakowanie od gry, steelbook i karton zbiorczy w którym to wszystko jest upakowane.

Na całe szczęście zawartość jest bardziej pomysłowa – mamy concept arty, potrety postaci, klatki animacji przerywników z gry i inne tego typu fajne rzeczy.

Fire Emblem Fates Limited Edition 7
UŚMIECH DO PORTRETÓW!

Ciekawostką jest też przedstawienie w artbooku historii serii. Dzięki temu możemy się dowiedzieć jak wiele gier nas ominęło w okresie, kiedy Nintendo miało Europę za barbarzyński kontynent. Albo nie miało dość pieniędzy by te gry tu dostarczyć. Co bardziej realne, oceńcie sami! 😀

Fire Emblem Fates Limited Edition 8
Dawno, dawno temu, na Game Boy Advance…

Plakat

Premierę Fire Emblem Fates Europa miała na samym końcu. Nie jest niestety nic niezwykłego. Wyjątkowo jednak dostaliśmy na tę okoliczność mały bonusik.

Fire Emblem Fates Limited Edition 9
Niepozorne tałatajstwo…

Chodzi o plakat formatu (na oko) A3. Porządny, błyszczący papier. Mój egzemplarz jeszcze dawał zapachy typowe dla drukarni.

Z jednej strony mamy mapę świata, w którym dzieje się akcja wszystkich kampanii Fire Emblem Fates. Swoją drogą – czy to normalne, że wydawcy mają fetysz na plakaty z mapami? Kartografia aż tak popularna?

Fire Emblem Fates Limited Edition 10
Kolejna gra, kolejna mapa!

Nie będę pisał co jest po drugiej stronie plakatu, bo wiem, że się domyślacie.

Fire Emblem Fates Limited Edition 11

Ten obrazek jest bardzo ładny. Ale mimo wszystko mogliby go nie dawać wszędzie. Dobrze, że nie dodali tatuaży tymczasowych z tą grafiką, bo bym skisł :X


Tak, czy siak – jak na wydanie (bardzo) limitowane gry, to jest ono niczego sobie. Do tego wszystko upchane w jedno, małe, raczej niepozorne pudełko.

Tyle mojego pisania na dzisiaj – w chwili kiedy to czytacie ja umieram w pracy po zarwanej nocy, a w chwili gdy to piszę smacznie śpicie.
W związku z tym życzę dobrej nocy, miłego dnia i szybkiego przeczytania.

Zostawcie w komentarzu poniżej info jak się wam to wydanie gry podoba. No i możecie napisać z dwa zdania komentarza na temat idei tekstowych „unboxingów” gier. Nie obrażę się za dowody istnienia moich czytelników 🙂

 

4 odpowiedzi na “Kolekcjonerka Fire Emblem Fates jest cudna i monotematyczna”

Tekstowy unboxing chyba lepszy niz zaden. Zwlaszcza jak sobie czlowiek dolozyl nowe hobby i zamiast na gry, pieniadze przepala na piora wieczne.

Nie lubię się z kamerą, to będzie 1. hipsterem polskiego amatorskiego dziennikarzenia growego.
Jak dodamy do tego fakt, że opisuje grę na niszową w Polsce platformę, to w ogóle mamy combo!

I nie wiem… Gratuluje nieszablonowego hobby? ^^

Nie lubię się z Tubą – mimo tego, że wiele osób mi trąbi, bym poszedł tam a pisanie zostawił w cholerę, to wolę zwyczajnie siedzieć tutaj.

A co do nowego hobby – gratuluje czegoś nieszablonowego, ale składam kondolencje rodzinie i znajomym twojego portfela :X

A ja Tube lubie:) Jednak niektore rzeczy wole sobie wyczytac. No a hobby piorowe…tak, dziekuje. Morduje sobie powoli karte kredytowa bo przeciez trzeba zaoszczedzic gdzie sie da i japonskie piora zamawiam z Japonii bo taniej. Jedno zamowic glupio skoro juz z tak daleka ma leciec. Wiec na jednym sie nie konczy:( Niech mnie ktos ratuje:(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *