Jako osoba zarobiona (sezon w pracy), zestresowana (CoVID-19, mama w grupie ryzyka, sam fakt, że coś takiego jak pro-epidemik istnieje i niedojebanie umysłowe naszej kasty politycznej) i ogólnie niechętna wszystkiemu długo się zbierałam do napisania czegokolwiek. Ostatecznie postanowiłem podzielić się niepopularną opinią.

Photo by Alex Knight on Unsplash
Bo jak już się odzywać rzadko, to warto chociaż powiedzieć coś na co ktokolwiek zwróci uwagę, co nie?
Skąd ta niechęć? Co gasi „hype”? Gdzie mój growy patriotyzm? Co z tym wszystkim ma wspólnego dziennikarstwo growe?
Mała wiara, albo doświadczenie.
Podstawowy powód – skoro już wiemy, że prace nad Cyberpunk 2077 przebiegały podobnie jak w przypadku Wiedźmina 3 to podejrzewam, że historie tych gier potoczą się podobnie.

Photo by Wilmer Martinez on Unsplash
Cyberpunk 2077 wyjdzie. Będzie miało świetną historię, ciekawych NPC i niespożyte ilości klimatu. Przede wszystkim jednak będzie pierwszą od długiego czasu grą AAA osadzoną w cyberpunkowym uniwersum. Do tego będzie stworzona z niezwykłym, nawet na dzisiejsze standardy, rozmachem. Przynajmniej tak każe sugerować czas poświęcony na produkcję i obietnice twórców. Nawet przy dość rozsądnym podejściu, że marketingowcy mają płacone za nakręcanie entuzjazmu na grę, nawet kosztem prawdziwości obietnic.
By nie było zbyt pięknie – pewnie niedorobiona technicznie. Oczywiście nie będzie to pozostawione samo sobie. Zresztą, teraz nawet Bethesda łata gry, więc to nic dziwnego.
Po kilku miesiącach nie będzie śladu po najbardziej irytujących błędach i dziwnych decyzjach. W przypadku Wiedźmina 3 były to trzy miesiące – mam tu na myśli patch 1.07 i wcześniejsze.
Po dłuższym czasie dopracują na wysoki połysk interfejs, przebudują systemy i ogarnął jeszcze więcej pomniejszych tematów. Przypadek Wiedźmina 3? Rok i łatka 1.20 wydana równolegle do dodatku Krew i Wino.
A propo DLC…
Ciekawe, czy jak w przypadku Wiedźmina 3 Cyberpunk 2077 otrzyma masę drobnicy za darmo (pojedyncze nowe zadania, ciuchy, samochody, itp.). Ot, po to by się cieszyć z tego, że dostajemy coś za darmo? Ale dobra, to był atak wredoty, wracam do merytoryki.
Oczywiście po/w trakcie tego wszystkiego pojawią się dodatki fabularne. Zwykle nie podniecam się takowymi (tych z Pillars of Eternity nie przeszedłem do dzisiaj). Co się zmieniło?
Otóż ekipa CD Projekt Red udowodniła obydwoma dużymi DLC to trzeciej części Wiedźmina, że potrafią zrobić coś przeskakującego bazową grę o klasę. Albo nawet dwie. Ot, uważam, że Serce z Kamienie oraz Krew i Wino są o klasę wyżej od podstawowej historii z Wiedźmina 3. Nie próbujcie mnie przekonywać, że jest inaczej, nie uda się.
Podejrzewam również, że w momencie kiedy twórcy Cyberpunk 2077 dostaną trochę luzu, to będzie powtórka z tego. W aktualnych warunkach? Nawet jeżeli chcą, to wątpię by było fizycznie możliwe by dostarczyli coś takiego.

Photo by Alexander Jawfox on Unsplash
No i właśnie dlatego odczuwam odwrotność potrzeby zakupu Cyberpunka na premierę. Ot, przypuszczam (by nie powiedzieć, że jestem pewien), że ta gra będzie jeszcze długo doprowadzana do szczytowej formy. I wtedy, w wydaniu nazwanym prawdopodobnie Game of The Year, ją kupię.
Przynajmniej będę wtedy wiedział na którą platformę to zrobić.
Czas
Przyjmijmy odważnie, że się mylę i gra będzie odpicowana na wysoki połysk. Na premierę. Wszyscy będą klękać i modlić się do CDP Red o kolejną grę dekady.

Co z tego jak jest to olbrzymia kobyła na dziesiątki godzin? Gdzie ja to upcham w moim harmonogramie? Gdzie znajdę w sobie chęci na grę akcję/RPG, gdzie konieczność przerwy po czasie x (bo sen przed pracą/zmęczenie/domowe obowiązki) będzie mnie skutecznie wybijał z rytmu.
Dzielić na „dawki” to mogę Hades, które w sumie jest stworzone do takiego traktowania. Ewentualnie Disco Elysium, którego tempo niewiarygodnie dobrze znosi wrzucenie do „lodówki” na tydzień. W poprzednie gry studia, zwłaszcza w Wiedźmina 3, chciałoby się grać w kilkugodzinnych sesjach. Brak takiej możliwości wywoła u mnie tylko zbędną frustrację. Nawet jeżeli rzeczywiście Cyberpunk 2077 będzie krótszy od Wiedźmina 3 to niewiele to zmieni – dalej będzie to gra, w którą najlepiej będzie się grało w nią „wnikając”.
Na cholerę mi więc Cyberpunk 2077, przy moim napiętym harmonogramie? Mogę grać dalej w Hades, albo odnaleźć jakąś nową fiksację bardziej dopasowaną do mojego czasu wolnego.
No i dzięki temu mogę odwlec zakup gry.
Przeciążenie marketingowe
Aktualnie pracuję w dziale marketingu pewnej firmy. Ot, pomogło mi to zrozumieć potrzebę budowania świadomości marki wśród grupy docelowej.
Dlatego rozumiem limitowane edycji konsol i padów. Rozumiem powolne dawkowanie informacji (jak przykładowo, za pomocą Night City Wire) tylko po to by temat Cyberpunk 2077 co chwilka się pojawiał gdzieś w mediach.
Jako mangozjeb w stanie spoczynku się ucieszyłem na wieść o anime Cyberpunk, do tego robione przez studio animacyjne, które zna się na swojej pracy.
Napój energetyczny „Samurai Cola” sprawił, że zareagowałem uniesieniem brwi. CD Projekt Red pozazdrościł stałych umów marketingowych między Activision a Monsterem?
Koszulki dostępne w Sinsay i Croppie wywołały szczere zdziwienie – zwykle „swag” z gry pojawiał się gdy już była ona popularna, a nie sporo przed premierą.
Adidasy Cyberpunk 2077? Moja reakcja nie nadaje się do przytoczenia.
Ale wiecie co jest zabawne? Ja o tym wszystkim nie pamiętałem. Ot, gdzieś to zostało zepchnięte na tyły mojej świadomości, ale przypomniał mi o tym ten post na Instagramie, który zaczął niedawno robić furorę w internecie.

Kiedy to czytacie, to zapewne dalej trwa Ogólnopolski Strajk Kobiet po tym jak miłościwie nam panujący postanowili przerobić nasze dziewczyny/żony/kumpele/siostry na inkubatory. No i oczywiście, jak to bywa w świecie – kilka marek i/lub influencerów skorzystało z okazji by się wypromować. Co prawda dalej jest to o dziesięć stopni mniej żałosne niż reklama batona z hasztagiem #PiekłoKobiet, ale jednak jakiś niesmak pozostał.
No i dodatkowo przywołało mi to wspomnienia z kampanii marketingowej Cyberpunka 2077, więc dość śmiesznie wyszło.
Przekonania
Każdy kto mnie zna prywatnie wie, że przekonałem się na własnej skórze jak ważne jest zachowanie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym. Oprócz tego posiadam bogatą historię pracowania w niezbyt sympatycznych, często zakrawających na mobbing warunkach. W tym w Żabce, gdzie tam był terror wyników, nieżyciowe wytyczne i pech do dalszych współpracowników. No i oczywiście zapierdol typowy dla sprzedaży w takim sklepie.
Być moża ta, nabyta przez doświadczenie, „wrażliwość” sprawia, że informacje o obowiązkowym zapierdolu ponad normę w CD Projekt Red powodują, że zakup gry stał się również kwestią sumienia. Póki go nie pokonam (albo nie odczekam aż się zamknie) to mam opory przed zakupem.
Miałem je nawet przed tym jak przetworzyłem, że zarządzający projektem managerowie deklarowali coś zupełnie innego jeszcze rok temu.
Jakby tego było mało, to niedawne przecieki mówiły, że o wielu decyzjach takich jak ta o przesunięciu daty premiery dowiadywali się z Twittera i artykułów prasowych. Brzmi jak niedopuszczalny burdel komunikacyjny. Oprócz tego pojawią się pogłoski, że wprowadzony pewien czas temu sześciodniowy tydzień pracy w CD Projekt Red, mimo deklaracji kierownictwa, nie został ustalony z pracownikami. Niektórzy pewnie o tym też się dowiedzieli z Twittera, a nie z firmowego Slacka.
Pisze o tym anonimowy pracownik CDP Red na Reddit, zweryfikowany przez Jasona Schreiera, rzetelnego dziennikarza piszącego o grach od lat. Aktualnie robi to dla Bloomberga (czyli nie dla byle kogo).
Oczywiście to nie jest pierwsza informacja o tym, że w CD Projekt Red dzieją się dziwne/irracjonalne rzeczy. Ot, linkuję, bo to jest najświeższy przypadek.
Sprzęt (XD)

Ostatni powód jest tak przyziemny i egoistyczny, że aż śmieszny.
Otóż… nie miałbym na czym grać w Cyberpunka! Wymagania sprzętowe gry zaczynają się od:
- Intel Core i5-3570K
- 8GB ramu
- karty graficznej NVIDIA GeForce GTX 780 lub AMD Radeon RX 470.
Na takim sprzęcie gra pewnie będzie wyglądać jak Wiedźmin 3 na Nintendo Switch.
PC gamingowy? Nie stwierdzono.
Laptop? „Maszyna do pisania” z zintegrowaną grafiką Intela.
Konsole aktualnej generacji? Switch, lol.
Konsole nadchodzącej generacji? Xbox Series X wjedzie, ale po tym jak zostaną naprawione jego problemy wieku dziecięcego. Chociaż ważniejsze chyba będzie pokonanie psychologicznej bariery „nie przepierdalania zbyt wielkiej kasy na pierdoły w trakcie recesji”
<—- Photo by Paulo Silva on Unsplash
Podsumowując – na co mi Cyberpunk 2077?
No właśnie wychodzi mi na to, że po nic.
Mimo pominięcia takich rzeczy jak:
- patriotyzmu growego (nie mam)
- posiadania backlogu (boicie się wiedzieć)
- powrotu do innych rozrywek (kupiłem pierwszą książkę od wieków)
sknerowatościusiłowania racjonalnego zarządzania gotówką w dobie pandemii- i innych, których nie mogę pewnie teraz przywołać
No to napisałem co chciałem. A teraz wracam do zapierdzielu w pracy, co by Q4 2020 zakończył się z dobrym wynikiem i kolejna korekta wypłaty była przyjemnością a nie smutnym doświadczeniem.