Przypadek? Pewnie tak, bo raczej nie sklecili tego na szybko w dwa tygodnie tylko po to by powstrzymać falę otyłości, która powstanie w reakcji na zapobieganiu szerzeniu się TEGO koronawirusa.

Ale niezależnie od tego, czy Nintendo zmontowało tą aktualizację na szybko, czy nie, to jedno jest pewne – przyda się zarówno w trakcie, jak i po pandemii.
Czemu Ring Fit jest fajne (zwłaszcza teraz)?
Jak już pewnie wiecie z mojej recenzji (a jak nie to polecam się dowiedzieć, bo gra warta jest dowiadywania się o niej) Ring Fit Adventure to świetna hybryda gry ruchowej, programu treningowego i jPRGa.
Te dwie pierwsze części są zwłaszcza istotne w świetle tego, że zdrowy rozsądek nakazuje maksymalne siedzenie w domu. Trzeba jakoś połączyć siedzenie w domu z zachowaniem jakiejś bazowej aktywności fizycznej.
Ring Fit nadaje się do tego świetnie, zwłaszcza dla kogoś, kogo codzienna aktywność zwykle ograniczała się do spacerów. To stwierdzenie od początku było prawdziwe, ale po niedawnej aktualizacji nabrało jeszcze większej mocy.
Uwolnij wewnętrznego Sonica (albo Sanica) i biegaj
W najnowszej aktualizacji do gry dodano opcję, która pozwala po prostu biegać po świecie gry. Oznacza to wykonywanie najbardziej podstawowych ćwiczeń, bez elementów RPGowych. Bieg w miejscu, czasem jakieś naciśnięcie opaski, przysiad, czy stanie w miejscu w pozycji drzewa.
W ramach „joggingu” dostępne są trasy trwające od 2 do 8 minut, w trakcie których ćwiczymy różne partie mięśni. Wybór jest stosunkowo niewielki, ale to ma być tylko „poboczny” tryb, więc niedobór opcji jest wybaczalny.
Zmniejsza to znacznie repertuar dostępnych ćwiczeń, ale nadaje się dość dobrze na szybką „przebieżkę”. Przykładowo taką na rozprostowanie kości między dwiema dłuższymi partiami gry, albo jako kilkuminutowa przerwa między czwartą a piątą godziną pracy zdalnej.
Poniżej szybkie nagranie trzydziestu sekund takiej przebieżki.
Ot, taka pierdoła. Ale dość przydatna, zwłaszcza, że o wiele łatwiej jest się przekonać do kilku minut dreptania niż do pełnoprawnej serii ćwiczeń
Ćwicz do rytmu!
Oprócz tego dostaliśmy też tryb gry rytmicznej. Polega on na ściskaniu, ciągnięciu, lub zwyczajnym trzymaniu Ring-Cona w rytm muzyki. Od czasu do czasu trzeba też to wszystko robić w przykucu.
Wybór muzyki jest dość konkretny. Dominuje ścieżka dźwiękowa z Ring Fit Advenuture, ale mamy też kilka utworów z innych gier Nintendo:
- Super Mario Oddyssey
- Splatoon 2
- The Legend of Zelda – Breath of The Wild
- Wii Fit

Każdy utwór ma dwa albo trzy poziomy trudności. A poniżej macie próbkę moich uber świetnych zdolności manualno-rytmicznych. Na łatwym poziomie trudności, bo na wyższych nie mam czym się chwalić.
Jak komuś bardzo zależy na rywalizacji, to ten tryb ma tablicę wyników, która pozwala się porównywać z innymi graczami, zarówno lokalnymi, jak i tymi na liście znajomych. No i oprócz tego na koniec otrzymujemy ładne podsumowanie jak nam poszło.

Potencjalnie wciągające. Ale trochę boli mały wybór muzyki. Mam nadzieję, że Nintendo potem poszerzy wybór.
Żeński bądź niemiecki trener
Trochę z kronikarskiego obowiązku niż z potrzeby.
Dodali inne wersje językowe do gry, wraz z pełnym udźwiękowieniem.
Spokojnie, polskiej wersji dalej nie ma, więc dalej mamy daleko do końca świata.
Oprócz tego każdy z języków ma żeńską wersję Ringa – czyli naszej gadającej obręczy i jedynej udźwiękowionej postaci w grze. Niektórym ponoć robi różnicę czy dopinguje i szkoli ich mężczyzna czy kobieta. Teraz będą mogli sobie wybrać preferowaną wersję audio.
Archiwum porad
Po każdym dniu ćwiczeń Ring Fit Adventure daje nam jakąś poradę odnośnie ćwiczeń czy też zdrowego trybu życia. Dotychczas albo się je pamiętało, albo robiło im się zrzut ekranu, albo po prostu przepadały.

Teraz dodali archiwum tych porad, dostępnych z poziomu głównego menu. Bardzo dobry pomysł, aż dziwne, że pojawił się dopiero teraz.
Podsumowując i pisząc krótko:
Ring Fit Adventure było świetną grą, potrzebną dziś wielu z nas.
Dzięki tej aktualizacji jest w stanie jeszcze lepiej wykonywać powierzone jej zadanie, jakim jest nakłanianie nas do ruszania tyłka w domu.
Nie w parku, nie na siłowni plenerowej. W domu.

Mi na pewno ułatwi minimalizowanie wyjść. Mam nadzieję, że wam również.