Pierwsze sześć godzin gry mam za sobą, kolejne czekają mnie dopiero po weekendzie. Dlatego wstrzymuje się z jakąkolwiek recenzją tej gry. Zamiast tego wypunktuje moje pierwsze wrażenia z Pillars of Eternity.
Bo na tyle mogę sobie pozwolić. Zwłaszcza, że już po tym krótkim czasie można wyciągnąć kilka wniosków. I ostrzec przed kilkoma rzeczami.
Będziesz długo tworzyć swoją postać
Myślałem, że zajmie to chwilę. Ot, rasa, klasa, statystyki i koniec. Pillars of Eternity sprawiło, że mój pomysł szlag trafił w pierwszej minucie, w której był otwarty kreator postaci.

Okazało się, że każda rasa ma co najmniej kilka podras, a potem każda rasa wybiera swoje pochodzenie i poprzednie zajęcie. Wszystko wpływa w jakiś sposób na statystyki postaci i każdy wybór potem znajdzie zastosowanie w grze. Mnie przykładowo wypytywano o to co zrobiłem wcześniej jako odkrywca.
A samo wybieranie statystyk? Myślałem, że mi się mózg przepali – każda statystyka ma jakieś zastosowanie dla każdej postaci. Skoro nawet barbarzyńcy opłaca się dawać punkty intelektu, to jest co przemyśliwać.
A jak się do tego doda czytanie opisów klas, ras, podras, pochodzeń i innych, to można pobić rekordy czasu tworzenia postaci.
Wiedzę z Baldur’s Gate i innych gier na bazie D&D możecie wyrzucić do kosza…
Problemem gier opartych o zasady papierowych gier RPG było to, że ich mechanika średnio pasowała do możliwości jakie dawał komputer. Ale, no cóż, gdy się brało świat, to reszta bagażu również była konieczna
W Pillars of Eternity wszystko jest zrobione od nowa. To co pozostało po drugiej edycji Dungeons and Dragons, na których bazowały Wrota Baldura i inne cRPG z epoki, to kilka nazw. I nic poza tym.
Stare czary? Przepadły. Stare możliwości klas? W znacznym stopniu też.
Sposoby obliczania obrażeń i celności ataku? Też -„klasa pancerza” znikła całkowicie. Na dobrą sprawę mechanika walki jest podobna tylko w tym względzie, że w wszystkich wspomnianych wyżej grach postacie machają bronią białą.
Jeżeli ktoś przychodzi do Pillars of Eternity z zamysłem przeniesienia swojej postaci z Dungeons and Dragons, to się nagłówkuje.
Zwłaszcza, że wiele klas działa teraz zupełnie inaczej. Ot, bard (a raczej klasa bardzopodobna) jest niezwykle użyteczna.
Jeżeli ostatnie zdanie nie przekonało was o tym, że do tej gry trzeba przyjść z czystym umysłem i gotowością do nauki „nowego porządku”, to nic was nie przekona. Wasz problem!
… ale mimo to, będziecie czuć się jak w domu.
Graficznie Pillars of Eternity wygląda podobnie do Baldur’s Gate. Tylko lepiej.
Interfejs czerpie pełnymi garściami z Planescape Torment. Jednocześnie poprawiając wszystko co było do poprawienia.
Jeżeli ktoś grał w gry na silniku Infinity Engine, to będzie wielokrotnie robił to co trzeba instynktownie. Skróty klawiszowe klikają się same.
J to dziennik, w którym zapisane są wszystkie zadania i istotne informacje.
Pod C znajdziemy informacje o statystykach postaci.
E to ekwipunek i gorączkowe wyposażanie postaci w nowy ekwipunek.
Fanów starych gier cRPG będzie widział tę różnice. Jednocześnie jednak przywita się z Pillars of Eternity jak z starym przyjacielem. Którego nie widzieli 10 lat, ale jednak dalej lubią i chętnie wyskoczą z nim na piwo. Albo piętnaście.
Jak wam od czasu do czasu opadnie szczęka, to nie jest to niezwykłe
Ot, takie miśki do ubicia czasem się znajdą.
Powiem krótko – jeżeli tak wygląda w tej grze duży pająk, to ja chcę spotkać smoka!
DOMAGAM SIĘ TEGO.
Przerywniki tekstowe są genialne.
Od czasu do czasu ekran gry znika, a zamiast niego pojawia się coś takiego.
To jest chwila, kiedy się czuje, że nasze decyzje mają znaczenie. Gra przechodzi w ten pseudotekstowy tryb za każdym razem, jak chce nam przedstawić coś, co byłoby trudne do ukazania za pomocą normalnego widoku rozgrywki. Trudno oddać ciężki oddech i przerażenie na czyjejś twarzy, gdy widać jedynie czubek czyjejś głowy.
W ten sposób są również rozwiązywane zagadki i podejmowane ważne decyzje.
Przykładowo w trakcie prologu musimy zdecydować o tym jak pomożemy uwięzionemu towarzyszowi. Podejmiemy złą decyzję? Umrze. Dobrą? Dołączy do nas. Ledwo żyw, ale jednak.
Dzięki wyglądowi i treści tekstów klimat gry nie został jak dotąd zburzony pojawieniem się takiego pergaminu z tekstem.
Muzyka w tej grze też tak ma.
Nie mam pojęcia kto, z imienia i nazwiska, skomponował utwory, które słyszę w Pillars of Eternity. Aktualnie czekam, aż ktoś na forum Obsidianu odpowie mi na to pytanie (i da również track listę do OST, które otrzymałem jako wspierający).
A do tego czasu? Słucham jak leci. Wszystko mi jedno. Ale zwyczajnie lubię mieć porządek w katalogach z muzyką. A tymczasem łapcie próbkę z profilu Obsidian Entertainment na Soundcloud. Niestety, poza tym brak większych dobroci.
[soundcloud url=”https://api.soundcloud.com/tracks/59970082″ params=”color=0066cc&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false” width=”100%” height=”166″ iframe=”true” /]
Fan cRPG, który nie zagra w Pillars of Eternity kłamie.
Ten punkt mówi sam za siebie.
To tyle, następnym razem o tej grze przeczytacie u mnie, jak będę miał dla was pełną recenzję gry. A tymczasem życzę wszystkim miłego weekendu.
6 odpowiedzi na “Pierwsze wrażenia i wnioski z Pillars of Eternity.”
Muzykę tworzył Justin Bell, który stworzył między innymi ścieżkę dźwiękową do Fallout: New Vegas tego samego studia.
Jesteś moim bogiem <3 Dziękuje za informację.
I załączam link do całego soundtracku 😉
https://www.youtube.com/watch?v=mmAiP__OB9k
Zostawiam w komentarzu, niech pozostanie nagrodą dla tych, którzy czytają do końca.
Ja lecę otagować swoje pliki MP3 <3
ten kawałek co zapodałeś we wpisie, to wszystkiego tam jest po trochu. Nawet trochę kwadratowe brzmienie momentami:) a od 50s to jak z filmu SF 🙂
Pewnie dlatego mi się podoba. Od zawsze byłem niezdecydowany muzycznie 😀