Jak się domyślacie, jestem miłośnikiem gier komputerowych. Do tego zdradzę wam, że choruje na bardzo silną alergię na bzdury.
Niestety, w moich źródłach fotografii blogowej tylko to mi się pokazało pod „angry gamer” i „game anger”. Ale jakby co mam podobną minę jak o tym myślę.
Po tym wstępie pewnie się domyślacie jak bardzo musi mnie wkurzać to, że człowiek, doktor socjologii, do tego współtworzący dzisiejsze media gada kompletne bzdury i jako kolejna osoba oskarża gry o wszelkie zło tego świata?
Mam wrażenie, że jakaś część internetowego świata stanęła w płomieniach w chwili gdy rzecznik praw obywatelskich stwierdził, że gry z oznaczeniem 18+ powinny być jak używki: sprzedawane za okazaniem dowodu. Nie rozumiem tego.
Na początek niewielki offtop: jakby mi ktoś powiedział, że będę pisał o TVP w kontekście innym niż definicja konieczna do zaliczenia jakiegoś egzaminu na studiach lub wyśmiania ich od góry do dołu to bym mu nie uwierzył. Ale stało się: Telewizja Polska w trakcie „Wiadomości” sprzed parunastu dni wyemitowała reportaż o grach o lekko upiornej nazwie „Gry Kontrolne”. Czytając „gównoburzę” związaną z tym materiałem poczułem się zobligowany do zabrania głosu i wytłumaczenia graczom czemu się mylą bezmyślnie mieszając ten materiał z błotem.
Na początek, nim zacznę pisać, dobrze by było sobie przypomnieć ten materiał. Nie wiem jak tam z dostępnością na oficjalnych kanałach TVP, ale jak to powszechnie wiadomo: co raz ląduje w internecie, zostaje w internecie. Tak też jest z materiałem poniżej
Obejrzane? To pogadajmy o tym co jest nie tak, a co jest w porządku.