Kategorie
Nintendo Relacje/Reportaże

Dużo zielonych światełek – Relacja z 1. Szczecińskich Streetpassów.

Praca w sklepie z sprzętem i grami Nintendo potrafi być inspirująca i masakryczna dla portfela. O masakrze na portfelu wspomnę innym razem. Dzisiaj o inspiracji. Do zorganizowania 1. Szczecińskich Streetpassów.

1. Szczecińskie Streetpassy
TAKIE LOGO <3

Streetpassynaliów, spotkań streetpassowych, wypadu na piwo z 3DSem w łapie – nazywajcie to jak chcecie. Ważne, że się odbyło.

A nie odbyłoby się, gdyby…

Siedzę sobie za ladą. Jakieś papierkowe bzdury, czy inne tego typu. W pewnym momencie przychodzi klient. Chodzi po sklepie, rozgląda się, patrzy na gry 3DSa. Potem wyciąga konsolkę i zalicza zonka. Wyznaje, że mimo biegania przez kilka miesięcy po mieście, to dopiero kogoś złapał na Streetpassie.

Jeżeli poprzednia sytuacja mnie zdziwiła, to następna mnie zszokowała. Przyszło dwóch znajomych. Jeden z nich podchodzi, kupuje grę, bodajże Fire Emblem: Awakening (jak ktoś nie zna, to niech pozna. Nie wie co traci). Po zakupie wyciągnął konsolę, włączył ją i zobaczył zieloną diodę palącą się przy zawiasie. Szok, trwoga, niedowierzanie i brak wiedzy co się stało było widać na jego twarzy. Potrzebowałem chwili, by mu wytłumaczyć, że jego konsolka wychwyciła moją za sprawą Streetpassa. Dopiero wtedy się dowiedział o tej opcji.

Dla tych co nie wiedzą: Streetpass to jedna z ciekawszych funkcji 3DSa. W chwili gdy mijasz innego posiadacza takiej samej konsolki, to dane przesyłane są z jednej konsolki do drugiej. Wiele gier wykorzystuje to w jakiś sposób. A to do dzielenia się wynikami w grach, do przesyłania sobie przezentów. Najogólniej mówiąc do wzajemnej pomocy. Jedynymi warunkami jest posiadanie i chociaż jedno odpalenie gry wykorzystującej ten mechanizm. Pomaga też włączona, bądź utrzymująca się w stanie oszczędzania energii, konsolka.

Tak, czy siak, pomyślałem sobie: coś trzeba zrobić. Jedna z fajniejszych rzeczy w sprzęcie Nintendo niewykorzystana. No i zrobiłem. Spotkania posiadaczy 2DSów/3DSów nie są czymś niezwykłym na terenie Polski. Regularne spotkania w kilku miejscach Polski są normą.
Oczywiście anomalią musiało być moje województwo. Pal licho moje miasto, ale w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nic się nie działo w temacie.
Dwa tygodnie później i kilka maili do mojego ulubionego dystrybutora gier trafiłem tam gdzie trafiłem.

Idziemy EXPić?

Biorąc pod uwagę nazwę mojego ulubionego pubu w Szczecinie, to nie zdziwię się, jak niedługo powyższe pytanie stanie się synonimem „idziemy na piwo?”. Na dobrą sprawę już od dawna tak powinno być.

O EXPie miałem przyjemność napisać kilka słów jak zaczynał działalność. Wiele od tamtego czasu się zmieniło, ale jedno jest dalej pewne – na wszelkiego rodzaju nerdowe spotkania jest idealną lokalizacją. Po części dzięki temu, że nie trzeba właścicielowi tłumaczyć przez 20 minut „o co właściwie mi chodzi”.

Sobota, 16:45 – pojawiłem się przed pubem. Spotkanie miało się zacząć o 17:00, wraz z jego otwarciem. Wpadłem kwadrans wcześniej, bo byłoby mi BARDZO głupie, jakbym, będąc jedynym organizatorem, się spóźnił.

1. Szczecińskie Streetpassy
Ogr imprezy na kwadrans przed jej startem

No i dzięki temu wpadłem na pierwszych uczestników spotkania, którzy podobnie jak ja postanowili koczować pod drzwiami.

Już w tym momencie byłem zszokowany. Bo czekałem razem z sześcioma osobami na otwarcie lokalu.
Fakt, faktem – na wydarzenie na Facebooku było zapisane blisko 30 osób. Niestety jednak – moje wcześniejsze doświadczenia w organizowaniu tego typu wydarzeń w Szczecinie dały mi wzór na obliczanie rzeczywistej frekwencji spotkania – x = y*z, gdzie:

  • x to osoby, które się pojawią
  • y to lososa liczba z przedziału 0,2 do 0,5
  • z to liczba osób, które się zadeklarowały na FB.

No, ale myślę sobie – jest fajnie, połowa obsady już jest. Chwilkę przed 17:00 weszliśmy do EXPa. Poprzestawiałem z pomocą pierwszych osób stoły i sobie usiedliśmy. O 17:15 impreza się rozkręciła. I w pubie było już ponad 20 osób. Tego nikt się nie spodziewał, wliczając w to samych uczestników. Najlepiej oddały to słowa jednego z nich:

Nawet nie podejrzewałem, że tylu nas jest w Szczecinie.

No cóż… Miałem podobnie. A gdy doszło do sytuacji, w której na sali było ponad 30 osób i zajmowaliśmy połowę lokalu, to… nawet nie wiem jak to opisać. Szczęka mi opadła tak bardzo, że przebiła się piętro niżej.

Szczecińskie Streetpassy
Kompletnie niepoglądowe i nieprzedstawiające sytuacji zdjęcie z Szczecińskich Streetpassów

Przez cały czas spotkania gadaliśmy, graliśmy, piliśmy piwo i odkrywaliśmy możliwości, jakie daje StreetPass. Dla wielu uczestników dopiero teraz pojawiła się pierwsza okazja by skorzystać z Mii Plaza i minigierek się tam znajdujących. Czemu? Bo by w nie grać potrzebne jest mijanie ludzi z konsolą. A dla wielu z zgromadzonych osób teraz pojawiła się pierwsza okazja by to zrobić.

Najwięcej osób męczyło Pokemony Omega Ruby/Alpha Sapphire/X/Y. Po części z winy turnieju, który się odbywał w ramach imprezy. Oprócz tego sporo osób grało w Super Smash Bros (po tym jak już wszyscy zaktualizowali grę) oraz w Mario Kart 7 (dzięki uprzejmości jednego z uczestników i funkcji Download Play).

Oprócz tego na spotkaniu prężnie działało kółko rysownicze, produkujące wysokiej jakości fanarty w ilościach hurtowych. Obecność konsolek z grami pokemonowymi pomogła – było skąd czerpać inspiracje i informacje jak dokładnie wyglądały stwory.

Szczecińskie Streetpassy

No i oprócz tego w EXPie mieli dobre piwo do wypicia. Ale to akurat standard w tym lokalu.

Mistrzowie Pokemon

Żal by było nie napisać więcej o turnieju, skoro się już odbył.

Przez dłuższą chwilę to wcale nie było pewne – początkowe zainteresowanie sięgało sufitu -piwnicznego. Nawet ze mną jako uczestnikiem rezerwowym mieliśmy, wraz z Tomkiem, organizatorem turnieju, problem z znalezieniem ośmiu osób chętnych do gry.
Nastawienie się zmieniło dopiero, gdy otrzymałem oficjalną informację od Nintendo, że dostaniemy kilka fajnych nagród na turniej. Wtedy nagle liczba uczestników magicznie podskoczyła do dziesięciu.

Niestety, to nie był koniec problemów.
Już na miejscu byliśmy zmuszeni czekać na uczestników i szukać zastępstwa za jednego z nich.
Ostatecznie turniej zaczął się około 18:20. 5 par stoczyło ze sobą 3 walki. Kto wygrał dwie, ten przechodził dalej.
5 osób, które przeszło do kolejnego etapu musiało walczyć z każdym z pozostałej czwórki. Z tego też powodu turniej się przeciągnął do około 21:00.
Trójka, której poszło najlepiej przez cały turniej otrzymała nagrody, które dostaliśmy (w znacznej części) od firmy ConQuest entertainment a. s. Może być tak, że pierwszy raz słyszycie tę nazwę. Ale jeżeli gdzieś w Polsce zobaczycie sprzęt Nintendo, to jest to ich wina.
3. miejsce zajął Damian Bęben. W nagrodę otrzymał on nakładkę na New Nintendo 3DSa wydaną na dwudziestą rocznicę Pokemon, zeszyt z grafiką z Super Smash Bros, breloczka z logiem Amiibo oraz piłeczkę tenisową z logiem Mario Tennis Ultra Smash.
2. miejsce zajął Tomasz Winiecki  dostał czapkę z Pokeballem (którą na konkurs przekazał Michał Łuczak – jeden z uczestników), breloczek Amiibo i piłeczkę tenisową.
1. miejsce zajął Mateusz Piszczoła,  otrzymało zestawik składający się z figurki Amiibo z Pikachu, zeszyt z grafiką z Super Smash Bros, breloczka z logiem Amiibo oraz piłeczki tenisowej z logiem Mario Tennis Ultra Smash.

Zwycięzcom serdecznie gratuluje, nie pokażę ich na zdjęciu, bo nie wpadłem na genialny pomysł by zrobić im wspólne zdjęcie.
Ale tak czy siak – chwała im! Są najbliższym odpowiednikiem mistrzów Pokemon, jakie ma to miasto!

Szczecińskie Streetpassy
Jedno z ostatnich zrobionych zdjęć

Co dalej?

Odnośnie tego spotkania?
Po finale turnieju populacja zmalała dramatycznie. Ostatnie 10 osób, wraz ze mną siedziało w lokalu jakoś do 22:00, po czym grzecznie się rozeszliśmy do domów.

Co do kolejnych spotkań… to będą. Są potrzebne – sprzęty Nintendo zostały stworzone z myślą o wspólnym graniu. Widać, że na ten wątek twórcy gier i samej platformy sprzętowej położyli olbrzymi nacisk.
Przydałoby się to wykorzystać C:


No cóż…
Kto nie wiedział, to już się dowiedział.
Kto wiedział, ten sobie przypomniał.
Niezależnie od tego zapraszam na drugie spotkanie. Więcej szczegółów nadejdzie. Kiedy?

Szczecińskie Streetpassy

2 odpowiedzi na “Dużo zielonych światełek – Relacja z 1. Szczecińskich Streetpassów.”

Czy ten pub ma jakies konsole udostepniane dla klientow? Pare razy bedac w Szczecinie tamtedy przechodzilem i zawsze chcialem zajrzec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *