Kategorie
Gry Nintendo

Wspomnienia są jak… kostka?

Nie jestem wielkim fanem amnezji jako sposobu zawiązania fabuły w grze. W przypadku DREAMO, czyli gry logicznej z widokiem z pierwszej osoby, zdaje się jednak nie być lepszego rozwiązania.

DREAMO balon
Ten obraz nie ma znaczenia, jest po prostu ładny

No dobrze, ale co takiego ta gra oferuje poza zapomnieniem głównego bohatera?

Oświadczenie – kod recenzencki do gry dostarczył wydawca gry w wersji na Switcha – Pineapple Works.

Na początku było światło…

Gra rozpoczyna się od „wstrząsu” – mamy serię, na pierwszy rzut oka, losowych scen, które motają więcej niż wyjaśniają. Chwilę potem:

  • trafiamy na wyspę
  • rozmawiamy z głosem w głowie, który mówi nam, że jesteśmy w śpiączce po katastrofie lotniczej
  • dowiadujemy się, że możemy się z niej wybudzić, jeżeli odzyskamy swoje wspomnienia
DREAMO pierwszy dialog
Pierwszy dialog, by nie było, że pokazuje zbyt wiele

A to wszystko jeszcze nim uzyskamy pełną kontrolę. „Trzęsienie ziemi” jak nic. Co będzie dalej?

Rozszyfrowywanie wspomnień…

Tak właściwie, to DREAMO składa się z dwóch elementów. Ten bardziej growy to zagadki logiczne.

Odcięte od reszty naszej świadomości wspomnienia przybrały formy sześcianów z miejscami na koła zębate. Musimy na każdym z nich połączyć jedno koło zębate z drugim, nieaktywnym, znajdującym się na którejś z pozostałych ścianek.

Na początku jest łatwo – musimy po prostu umieścić kilka zębatek na wyznaczonych miejscach i tyle.

Tak wygląda pierwsza zagadka

Potem jednakże, jak gdy tylko człowiek pomyśli, że widział już wszystko, to obrywa nową mechaniką. I tak co chwilę.

A tak już wygląda druga, bądź trzecia.

Nudno stanowczo nie jest. Łatwo do końca też nie, czego najlepszym dowodem jest to, że ten tekst powstawał raczej długo. Trzeba było przysiąść i zagrać porządnie.

… i wędrówka w głąb własnego umysłu.

Pierwsze sześcianami wyskakują nam niemalże bezpośrednio przed twarzą. Dość szybko musimy jednak przemierzać jakieś zauważalne dystanse by dotrzeć do kolejnej zagadki do rozwiązania

Po drodze widujemy różne wizualizacje naszych myśli, które często stają się początkiem rozmowy między głównym bohaterem a jego towarzyszką vel „głosem w głowie”.

Początkowo wszystko dzieje się na plaży, ale wraz z rozwiązywaniem kolejnych zagadek i zagłębieniem się w swoją psychikę zwiedzamy inne, z braku lepszego określenia, biomy.

Przykładowo las, który widzimy jakoś na początku gry

To wszystko jest w DREAMO narzędziem do opowiedzenia ciekawej, wciągającej i raczej skłaniającej do bardziej skomplikowanych rozmyślań, historii. Całość zamyka się w około 7-8 godzinach gry. Jeżeli będziecie grać po pracy, w stanie otępienia umysłowego, tak jak ja, to zajmie wam to bliżej dziewięciu godzin.

Te zagadki naprawdę nie są proste jak się wcześniej pracuje 9h nad marketingololo.

Na której historia się nie kończy.

Warto też wspomnieć, że oprócz trybu fabularnego DREAMO ma też zestaw osobnych łamigłówek, które można sobie uruchomić dla samego faktu rozruszania szarych komórek.

Tych zagadek jest dziesięć i spokojnie mogą dodać trochę minut czy godzinkę do czasu „wyzerowania” gry.

Stan na chwilę, kiedy wziąłem się za pisanie recenzji, utknąłem 2 etapy dalej.

Podobnie jak w „właściwym” trybie gry w DREAMO – poziom trudności i skomplikowania mechaniki wzrasta wraz z każdą rozwiązaną zagadką.

Piękny umysł…

Z tym pięknym to, jak już zobaczyliście na zrzutach ekranu i klipach, lekka przesada. Nie zmienia to jednak faktu, że grafika ma swój urok i nie działa w żaden sposób odpychająco. Zresztą, potrafiłem się zachwycać grafiką „origami” z Epistory, to tutaj też mogę.

DREAMO żółw
Żółwik mnie urzekł

Niska szczegółowość wszystkiego sprawia, że DREAMO sprawia „kanciaste wrażenie”. Ta sama cecha zresztą pewnie sprawiła, że gra ma stosunkowo niskie wymagania sprzętowe. Najlepszym dowodem niech będzie to, że recenzja i zrzuty ekranu powstały na Nintendo Switch.

Biorąc pod uwagę historię, jaką opowiada nam gra, to to”odrealnienie” grafiki jest wręcz wskazane i mile widziana. W większości przypadków była to nieroztropna decyzja. W przypadku DREAMO? Świetne dopełnienie koncepcji

…pełny spokoju

Spokój dostarcza ścieżka dźwiękowa . Umówmy się, że nie zapada ona w pamięć, nie trafi na playlisty na Spotify czy Youtube (nie tylko dlatego, że jej tam nie ma).

Jednakże świetnie buduje ten melanhonijno-filozoficzny klimat, który dość szybko się powstaje w grze. Nie wyobrażam sobie jednak jego istnienia w kompletnej separacji od gry, więc nazwijmy ten soundtrack z DREAMO udanym i na tym skończmy.

Wszystko jasne i klarowne

Na specjalną uwagę zasługuje anomalia jaką jest polska wersja językowa gry.

Z racji tego, że gra posiada fabułę, to tekstu jest zaskakująco dużo

DREAMO nie jest grą z największym budżetem na świecie, a jednak znalazł się i czas i środki na przygotowanie polskiej wersji językowej.

Kinowa lokalizacja wypadła świetnie – nie ma rozjazdów znaczeniowych między tym co słyszymy, a tym co przedstawia nam tekst dialogów. Nie zauważyłem też żadnych literówek.

Jest dobrze, co mnie bardzo cieszy, bo w ten sposób wymówka braku znajomości języka umiera.

Jak to jest być DREAMO na Switchu, dobrze?

Powiem nawet, że bardzo dobrze.

Gra wygląda i działa dobrze, zarówno w trybie handheldowym, jak i podczas grania na TV. Nie zauważyłem żadnych błędów, co oznacza, że ich nie ma, albo są zwyczajnie pomijalne.

Coś, co dla wielu może być ważne, może nie w dzisiejszych czasach, ale na przyszłość – DREAMO nie ma wielkiego apetytu na baterię Switcha.

Gdy doczekamy czasów, gdy będziemy mogli sobie pozwolić na swobodne podróżowanie, to będzie to bardziej wartościowa informacja.

Ale tak właściwie, to czy warto spojrzeć w głąb siebie?

Powiem wam, że nie wiem. Za mądre pytanie.

Wiem natomiast, że DREAMO warto wziąć w swoje ręce.
Historia jest zajmująca, rozgrywka wymagająca, a wraz z pozostałymi elementami idealnie współtworzą całość gry.
Nie żałuje ani jednej minuty spędzonej z nią, co się chwali, zwłaszcza w świetle ostatniego ciągłego braku czasu.

O tej produkcjjedno mogę powiedzieć bez żadnego wahania – z pewnością otrzymała ona dużo mniej uwagi niż zasługuje.

Dlatego też bez wahania kieruję was na stronę gry w wersji na Nintendo Switch. Oprócz tego gra jest dostępna na Steama, z planami wydania wersji VR w najbliższej przyszłości. Ale, jako, że za wersję na Switcha mogę ręczyć głową, a PC-towe już nie, to nie wychylam się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *