Żyjemy w ciężkich czasach. Na tyle ciężkich, że nie dziwi mocno desperacki krok Blizzarda w poszukiwaniu pieniędzy.
Dobrze, że tu chodzi o Azję. I że nie stwierdzono żadnych zmian w normalnym wydaniu Diablo 3. Przynajmniej na tę chwilę.
Blizzard, widząc zainteresowanie grami Free 2 Play na azjatyckim rynku, postanowił wprowadzić tam Diablo 3 w takim właśnie modelu biznesowym.
Z informacji udzielonych przez firmę wynika, że cała treść podstawowej gry będzie dostępna za darmo. Blizzard planuje zarabiać na czasie grania i kosmetyce w grze.
Pojedyncza partia w Diablo 3 w wersji F2P będzie mogła trwać do półtorej godziny. Po tym czasie, by móc zagrać kolejną sesję gry trzeba odczekać 4 godziny. Alternatywą będzie możliwość zapłacenia kilku dolarów możliwość dalszej gry od razu. Możliwy jest również zakup czasu gry „na zapas”. Wtedy gra nie będzie przerwana w żaden sposób aż do wyczerpania wykupionego limitu.
Blizzard zapowiedział również możliwość ścisłego powiązania gry z kartą kredytową bądź kontem na PayPalu. Osoby korzystającego z takiej metody rozliczeniowej będą miały preferencyjne stawki za czas gry, a ich konta będą obciążane po każdym wyłączeniu gry.
Oprócz tego Diablo 3 będzie miało całkowicie zablokowane transformacje przedmiotów. Jeżeli będziemy chcieli zmienić wygląd przedmiotu, z którego korzysta nasza postać, to będziemy musieli zapłacić. Ile? Cena będzie uzależniona od rodzaju przedmiotu, jego stopnia rzadkości i kilku innych czynników. Podobnie jak w przypadku czasu gry, możliwe będzie dokonywanie przedpłat.
W przypadku większego zainteresowania gracze będą mogli przejść na system abonamentowy. Wtedy, za regularną miesięczną opłatą, uzyskuje się pełny dostęp do gry.
[divider type=”thick”]
Ten krok mnie na dobrą sprawę nie dziwi. W Azji wszystko można sprzedać w wersji free to play. Nawet marki takie jak F.E.AR – które przez całe swoje istnienie były nastawione na rozgrywkę w trybie Single Player.
Zastanawia mnie jednak co innego – czy jest to na tyle opłacalne pod względem finansowym, by tak zniszczyć swoją opinię? Tego to ja nie wiem. I mówiąc szczerze, to nie chcę wiedzieć.