Kategorie
Relacje/Reportaże

GeekDay Szczecin – impreza, której to miasto potrzebowało

Szczecin to cmentarzysko imprez dla miłośników popkultury. Mangowy KoneCon zdechł. Szczecin GameShow nie zdarzył się porządnie rozkręcić i przestał istnieć. A tymczasem, z popiołów Szczecińskich Dni Fantastyki powstał GeekDay Szczecin. I specjalnie dla tych, którym się gdzieś spieszy, to powiem krótko: ta impreza pokazała, że da się zrobić coś NAPRAWDĘ dobrze.

Szczecin Geek Day Logo
GeekDay Szczecin, 300% normy

Uwaga, wpis zawiera „lokowanie zajebistości” i groźby wobec organizatorów.

Uwaga druga: w związku z brakiem własnych zdjęć, to korzystałem z materiałów od organizatorów.

Zakrzywienie czasoprzestrzeni

Zacznę od końca: ta impreza pozostawiła mnie tak nakręconego, że pierwsze akapity tego wpisu tworzyłem o już następnego dnia. O trzeciej w nocy. Poniższy wpis opisze jak to się stało, że jestem tak pełen energii po ciekawie spędzonym na GeekDay Szczecin dniu. 

Jak to wszystko się zaczęło? Pobudka z samego rana, doprowadzenie się do stanu używalności, przejrzenie notatek, zrobienie kanapek i rozpoczęcie wyprawy! 😀

9:30 – 13:00

Trafiłem w okolice IV Liceum Ogólnokształczącego w Szczecinie. Rejon miasta, który kojarzę bardzo dobrze. Miałem zamieszkać w okolicy. Mam w pobliżu kilku znajomych. No i oprócz tego IV LO to miejsce, w którym wiele imprez tego typu odbywało się w poprzednich latach.

Po przyjechaniu na miejsce widać było, że ludzie dopiero się zbierają. No cóż, 10:00 w sobotę to wczesna pora. Do tego nie ma tego „zapału”, który zwykle występuje przy płatnych imprezach. Jak ktoś kupuje wejściówkę, to chce z imprezy wyciągnąć jak najwięcej. Jak konwent jest za darmo? „Nie ma spiny, możemy jeszcze pospać!”. Po wejściu do szkoły zobaczyłem, że podobnie leniwe podejście miała część wystawców. Zwykle na konwentach wszystko jest rozstawione na długo przed przyjściem ludzi. A tutaj? Na spokojnie. Stanowił to świetny kontrast do tego, jak część „rozrywkowa” szkoły była ustawiona – komputery w salach eSportowych były odpalone i gotowe do akcji od pierwszych graczy. Games Room współorganizowany przez Rebel.pl też był gotów do działania. W salach panelowych krzesła były poustawiane jak trzeba. Ba! Na prelegenta/prowadzącego atrakcję czekała na stole butelka z wodą i plastikowy kubeczek. Pełen wypas!

I tak rozsiadłem się w sali panelowej nr. 2 i czekałem na rozpoczęcie własnej prelekcji. Nie doczekałem się, bo połączenie zbójeckiej, jak na sobotę, pory rozpoczęcia z hermetycznym tematem „Steam Early Access – instrukcja obsługi” dało efekt w postaci binarnej frekwencji. 0 widzów i 1 prowadzący

GeekDay Szczecin
Frekwencja mojej pierwszej prelekcji na GeekDay

To było do przewidzenia 😀 Odczekałem studencki kwadrans i poszedłem porozglądać się po terenie szkoły.

GeekDay Szczecin
Gdzie jest Jasiek? 😀

W przypadku braku interesujących mnie atrakcji w pierwszej kolejności idę oglądać stoiska. Mało tego, ale jest „esencja” dobroci: stanowisko księgarni z tanimi książkami fantasy zatrzymało mnie na dobre pół godziny. Gry planszowe trochę mniej, bo jestem świeżo po zakupach w tym temacie. To był parter.
Na pierwszym piętrze było jeszcze lepiej: po lewej stronie od schodów duże stoisko z geekowymi koszulkami, poduszkami i… pluszowymi kostkami wyglądającymi jak klocki z Minecrafta. Po prawej stoisko Drużyny Grodu Trygława, które wyglądało jak budynek z słowiańskiej wioski zmontowany na szybko. Łał. Zwyczajnie łał. Oprócz tego wydawnictwo JPF sprzedawało mangi, a trochę mniejszych stoisk swoje rękodzieło.

Przez resztę czasu polowałem na znajomych z miasta. Pogadaliśmy trochę, powspominaliśmy dawne czasy… Wiecie, taki mały „socjal”. Nie na długo, bo o 12:00 poszedłem na panel o „narzędziach dla leniwego mistrza gry”. Bardzo ciekawa prelekcja, przeprowadzania przez Scypia, jednego z organizatorów imprezy. Bardzo pouczająca. Aż notatki zacząłem robić, by potem tej wiedzy nie „zgubić”. No i dowiedziałem się, że krasnoludy są… sobą. Tak to chyba najłatwiej opisać. Po spędzeniu 45 minut na słuchaniu przygotowałem się do mówienia.

13:01 – 17:19

Chwilę po wystartowałem z kolejną prelekcją. Tutaj dla odmiany frekwencja była całkiem pokaźna. Jakby nie patrzeć: tematem były gry MOBA. Od kiedy League of Legends zaczęło szaleć w internecie, to nastąpił boom na tego typu gry. Fajnie było poprowadzić panel na temat gier innych niż te najbardziej popularne. Ciekawi mnie ile osób chociaż na chwilę otworzy oczy i zobaczy coś poza tym co najgłośniejsze. No cóż… może się dowiem.

Po 45 minutach tremy miałem chwilę przed kolejną prelekcją. Postanowiłem przejść się po szkole. Wyglądało na to, że wszyscy, którzy mieli się obudzić już to zrobili: na chwilę przed 14:00 ludzi było naprawdę dużo. Po kwadransie poleciałem na kolejny wykład: „Geek na miękko” prowadzony przez Olka, mojego dobrego znajomego. Gość od dawna bawi się w robienie geekowych gadżetów, a od jakiegoś czasu na to zarabia. Na tyle, że „ma żonę, dwójkę dzieci i nie umarł jeszcze z głodu”. Opowiedział swoją historię (tak, że co 5 zdań śmialiśmy się z tego co mówił) i odpowiedział na kilka pytań od publiki.

GeekDay Szczecin
Olek ws. reszta świata. Facet morduje nas śmiechem, a my się dajemy

Potem, jako „człowiek sukcesu”, rozrzucił (dosłownie) trochę towaru wśród publiki. I koniec zabawy. Lecimy dalej. Kolejna krótka przerwa, spędzona z znajomymi i sru.

O 16:00 zaczęła się dyskusja moderowana „Blog czy Youtube ?”. Jak to wyglądało w praktyce? Ja i Ichabod siedzieliśmy sobie przed gromadą ludzi (byłoby ich pewnie więcej, gdyby nie to, że równolegle odbywało się spotkanie z Szczecińską Ligą Superbohaterów) i odpowiadaliśmy na pytania prowadzącej. Na dobrą sprawę nie doszliśmy do niczego nowego.

 

GeekDay Szczecin
Od lewej: ktoś, Ichabod i Ja(siek). Moja twarz mnie przeraża

Pośmialiśmy się z „typowych komentarzy na YT”. I z smutnych ludzi mówiących, że blogi się kończą. Na dobrą sprawę w chwili pisania tego już niewiele pamiętam z tej gadki. Trema, trema, trema… wszyscy ją „kochają”.

Po zakończeniu dyskusji ostatni obchód po, pomału pustoszejącej szkole. Ostatnie osoby prawdopodobnie czekały na konkurs cosplayowy, który miał się zacząć za kilka minut. Ja, tradycyjnie zresztą, nie jestem nim zainteresowany. Potem nie działo się nic szczególnego, do tego łapało mnie jakieś choróbsko, więc się zawinąłem z powrotem do bazy.

Wspominałem o groźbach wobec organizatorów?

Drodzy organizatorzy: zrobiliście (oczywiście do spółki z hel… gżdzaczami oraz twórcami atrakcji) naprawdę świetną imprezę, której brakuje w tym regionie. Mimo, iż tegoroczny GeekDay jest pierwszą imprezą pod tym szyldem, to już przebiliście większość poprzednich imprez o charakterze geekowskim w tym mieście.

Jeżeli nie zrobicie następnej edycji, to się pogniewam. Tupnę nóżką, bo tyle mogę. Ale podejrzewam, że spora część z tych 750 osób, która przewinęła się przez IV LO w Szczecinie się popłacze z smutku. GeekDay to impreza którą chcemy i którą to miasto potrzebuje. Jeżeli trzeba będzie, to wezmę bezpłatny urlop w pracy (jeżeli będę mógł) i wam pomogę. Choćby to miało polegało na taszczeniu ławek, to pomogę.

Zwyczajnie, tak samo, kolejną edycję. Już wtedy będzie świetnie, a ja z czystym sumieniem będę ludzi zaciągał do was. A jakbyście dali radę powiększyć skalę tej imprezy to byłby to prawdziwy hit. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie konwentowe, to mogę spokojnie rzecz, że co najmniej na tę części Polski. Pyrkonu pewnie nie przebijecie. Ale staniecie obok nich dumnie w szeregu!

A teraz, skoro już się do was bezpośrednio zwracam: kiedy następna edycja!?!? MÓWCIE!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *