Panie, panowie, Steam pokazało właśnie pierwszy element swojego misternego planu podbicia naszych salonów. I powiem to tak: tak samo jak ja jestem dumny ze swoich przewidywań, tak samo oni pewnie też będą z siebie dumni. Oto i SteamOS – dedykowany system dla maniaków rozrywek wszelakiej! Chociaż nie obędzie się bez elementu zaskoczenia.
Odliczanie minęło, więc przestaję gdybać a zaczynam informować i analizować. Valve na swojej stronie zademonstrował system SteamOS. Chociaż lepszym określeniem będzie „zapowiedział”. Oprócz tego podał jeszcze trochę mniej albo bardziej ciekawych informacji na ten temat. Nie będę krył, że niektóre elementy tej zapowiedzi mnie zdziwiły…
Tak jak przewidziałem, pokazano system operacyjny: zbudowanego na jądrze linuksowym, jednak posiadającego „funkcjonalność wymaganą do grania na dużym ekranie”. Czyli mówiąc po naszemu: ktoś chciał linuksa do grania? Życzę smacznego, przygotowujcie skrzynki. Zwłaszcza, że SteamOS nie będzie pariasem wśród przedstawicieli systemów z grupy pingwinowatych: będzie za darmo. Albo jak ja to mówię „w cenie internetu”.
No dobra, aż tak różowo (fioletowo?) nie będzie. Zastanawiające jest to, w jakie gry programy: początek strony mówi coś o nieporzucaniu swoich ulubionych gier i funkcjonalności Steama, ale to by było zbyt piękne jakby nagle wszystko zaczęło chodzić na Linuksie. Wygląda na to, że SteamOS ten problem rozwiąże na dwa sposoby. Jednym z nich jest zwiększenie wydajności gier pod Linuksem, na co dowodem niech będzie cytat z strony : „W SteamOS udało nam się osiągnąć znaczące zwiększenie wydajności w tworzeniu grafiki, a w chwili obecnej, pracujemy nad działaniem systemów dźwięku oraz zmniejszaniem opóźnień związanych z reakcją na działania użytkownika. „. Czyli wygląda na to, że Valve tworzy własne sterowniki, biblioteki i Bogowie raczą wiedzieć co jeszcze by granie na linuksie stało się fajniejsze. Jestem na tak, może dropnę Windę szybciej niż myślę. Drugim rozwiązaniem ma być stary, dobry streaming gier: odpalasz kompa z Steamem, na nim dowolną grę, a potem za pomocą SteamOS wszystko trafi przez sieć lokalną na twój telewizor. Ot, taki przeskok z 22 na 42 cale, nic niezwykłego.
Oprócz tego SteamOS pokazuje, że chce być lepszym centrum domowej rozrywki od XBoxa One: oferuje typowe, jak na ten cel, możliwości. Jedną z nich jest kontrola rodzicielska, czyli „Hahahahahaha, nie pograsz sobie dzieciaczku w Wiedźmina 2 😀 „. Oprócz tego jest wysoce prawdopodobne (jak na mnie graniczy z pewnością), że doczekamy się na SteamOS (a może i w standardowym kliencie Steam?) obsługi usług streamujących, czy innych VOD. Jak inaczej wytłumaczyć „Współpracujemy z wieloma dostawcami zawartości medialnej, z której korzystasz każdego dnia. ” ?
Oprócz tego wiadomo, że skrzyneczka będzie wspierać Steam Family Sharing, o którym było głośno, a tu POTEM coś o tym napiszę. Zwłaszcza, że ta opcja wcale nie jest tak fajna, jak można by podejrzewać. Ot, przereklamowany ficzer. Ale jest i będzie dostępny, to będzie dobrze.
Dobra, podsumowując: SteamOS to autorska (nie wiem, na czym oparta, ale obstawiam że na NICZYM) dystrybucja linuksa od Valve. Ma służyć do grania i innych fajnych rzeczy jakie się chętnie robi przed telewizorem. Będzie można na nim swobodnie (z tego co rozumiem to swobodniej niż na innych dystrybucjach) grać w gry, które dzisiaj mają wersje na linuksa (mniej/więcej kompletną listę macie tutaj), resztę natomiast będzie można streamować z komputerów z Steamem przez sieć lokalną.
Według mnie jest na co czekać. Ja już swoje dostałem: dedykowany sprzęt mnie nie obchodzi, bo telewizora i tak nie mam, pad, czy też inna rzecz znajdująca się za „trzecią kurtyną” też mi wstępnie powiewa. Dostałem system i jestem z tego zadowolony. Może w końcu porzucę Windowsa (trzymają mnie tylko gry).