Nuda sprzyja ciekawości. Gdyby nie chwilowe nasycenie normalnym graniem, to nigdy nie wpadłbym na pomysł, by pograć w „gorszy” sposób. Bo tak właśnie odbierałem streaming, wliczając w to GeForce Now.

Ostatecznie jednak – jestem zdziwiony tym jak dobrze to działa. Pozostaje tylko jedno pytanie: czy działa dość dobrze?
Czy GeForce Now może być zamiennikiem porządnego komputera do grania? Czy jedynie protezą dla kogoś pozbawionego komputera za trzy pensje minimalne?
Czym właściwie jest GeForce NOW?
Jako wstęp, na wypadek jakby zabłądził tu ktoś, kto kompletnie nie ma pojęcia o czym mowa, krótki opis testowanej usługi.
GeForce NOW działa następująco: na serwerze stworzonym przez nVidię uruchamiasz grę (wspieraną przez serwis, i którą masz już zakupioną na swoim koncie Steam/Origin/uPlay/Epic Games Store) i tam w nią grasz. Z twojego komputera idą polecania do gry, z serwera natomiast przesyłany jest obraz i dźwięk z gry.
Sprawia to, że na sprzęcie, który poradzi sobie z streamowaniem video, możemy zagrać w Wiedźmina 3, czy inne gry, które normalnie pozostałyby wyłącznie w strefie marzeń.
Oczywiście, oznacza to, że zamiast porządnego sprzętu trzeba mieć porządny internet. Nie ma nic za darmo.
Poza podstawową wersją usługi, która jest obłożona dość konkretnymi limitami, ale jest jednak za darmo. Na ten moment nie ma możliwości wykupienia płatnego dostępu.
Sprzęt testowy
Zacznę od krótkiego przedstawienia środowiska testowego.
Telefon Xiaomi Mi A3 – 4GB ramu, 64 GB pamięci
Lenovo Ideapad 320 z zintegrowaną grafiką, procesorem Intel Core i3 8 generacji, 4GB ramu i dyskiem SSD.
Łącze internetowe „rzekomo” stabilne od firmy UPC. Cyferki przedstawiają się imponująco, ale dołączony do umowy router jest do kitu, a ja jestem zbyt leniwy by się przepiąć na coś lepszego.

Środowisko testowe było dodatkowo obciążone tym, że z tego łącza i routera korzystało do czterech osób. Na stałe do neta jest podpięte, pi razy oko, jakieś dziesięć sprzętów.
Króliki doświadczalne
Dobór gier według trzech kryteriów:
- im bardziej wymagająca, tym lepiej
- musiałem wcześniej w nią grać „normalnie” by mieć jakieś porównanie co do jakości grafiki
- musiała być dostępna w ramach usługi (z czym bywa różnie i o czym trochę dłużej na koniec)
Ostatecznie kryteria, kryterami i zostały wybrane do testów i opisania tutaj:
- Assassin’s Creed Syndicate
- Path of Exile
- Neverwinter
- Kingdom Come: Deliverence
- World of Tanks
Pograłem w Assassin’s Creed: Syndicate.
Problemem było to, że nie za specjalnie miałem okazję grać w hiciory ostatnich lat, więc musiałem zadowalać głównie starszymi tytułami.
Pomogło też to, że podjarałem się Assassin’s Creed Valhalla, więc chwyciłem za najnowszą odsłonę serii, jaką mogłem bez problemu odpalić na GeForce Now.
Wyszło bardzo dobrze, nie było istotnych zacięć. Raz, czy dwa razy zdarzyły się dwusekundowe przycinki, ale po szybkiej korekcie jakości przesyłanego obrazu (na kompletny żal) gra wracała do płynności.
Poniżej nagrany gameplay. Musiałem się przeprosić z YT na potrzeby tego wpisu. Mieszane uczucia, nie polecam.
Jak widziecie, nie było źle. Znaczy, mi szło tragicznie, ale gra wygląda pierwszorzędnie.
W Path of Exile też
Path of Exile uruchomiłem głównie po to by zobaczyć jak wygląda granie w gry online w trybie „podwójnego online”. No bo, jakby nie patrzeć, gra wymienia się danymi między serwerami GeForce Now, a swoimi. Potem efekty tego ja dostaje w formie streamingu.
Z tego powodu przyjmowałem, że jak już coś ma być testem czasu reakcji gry na wydane polecenia, to właśnie Path of Exile. Zwłaszcza, że to nie jest powolna gra.
Wyszło bardzo dobrze. Co prawda kompletnie nie rozumiem zmian, które zaszły w grze przez ostatnie kilka lat, musiałem nazwać postać od nowa i rozłożyć część punktów na drzewie umiejętności od zera, ale pograłem i działa dobrze.
Wyglądać też wygląda. Nawet lepiej niż ustawienia, które sam zwykle praktykowałem. Przez to, że kompletnie wypadłem z rytmu i nie wiem nawet gdzie powinienem się udać, to wszystko pada po jednym ciachnięciu w twarz. Ale to nawet lepiej, bo jakbym w trakcie testów miał jakieś opóźnienie, to bym się widowiskowo przekręcił.
A tak, to nawet jakby one nastąpiły, to żyłbym długo i szczęśliwie
W Neverwinter próbowałem
Tutaj śmieszna sytuacja wynikła – chciałem zobaczyć jak bardzo Neverwinter się zmieniło. Uruchomiłem i niby działało. Ale tłumaczenie na język polski było niepełne (bo najwyraźniej nie było wspierane od kilkunastu wersji). W efekcie końcowym gra wyglądała jak koszmar i sobie poszedłem.

Nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń.
Odpaliłem sobie swoje guilty pleasure – Idle Champions of the Forgotten Realms
Normalnie bym się nie przyznał do tego, że notorycznie gram w F2P samograja (przedstawiciel gatunku „idle”), ale on ładnie pokazuje mało używaną funkcję GeForce Now. Jest nią możliwość grania w gry z PCta na smartfonie z Androidem. Nie mam jak tego przetestować, bo emulacja pada jest żenująca, a fizycznego pada działającego z telefonem nie posiadam niestety.

Lubię sobie w tę grę czasem poklikać. Problem jest jednak taki, że mimo wersji na każdą możliwą platformę (PC, Android, iOS, PS4, Xbox One, wersja przeglądarkowa), to nie posiadają one współdzielenia postępów w grze. A że ja gram z przerwami od kilku lat w to na Steamie, to nie miałem ochoty się bawić w zaczynanie od zera.

Dzięki GeForce Now zyskałem jednak bardzo fajną możliwość grania w wersję na PC na telefonie. Czyli uzyskałem, mówiąc wprost, dostęp do lepszej (z mojej perspektywy przynajmniej) androidowej wersji gry, niż ta natywna, stworzona przez twórców.
Jest ograniczona.
Nie jest najwygodniejsza – ale to jest to samo konto, którego używam na co dzień, więc zawsze mogę kliknąć w nim kilka rzeczy i znów wyłączyć grę.
Czołgiem też pojeździłem.
Pomyślałem sobie, że skoro nie muszę instalować World of Tanks, to mogę sobie zagrać, pierwszy raz od kilku lat.
Znaczy, niedawno zainstalowałem i odpaliłem grę po kilku latach, ale po tym jak zobaczyłem jak działa na moim laptopie, to wywaliłem ją z dysku szybciej, niż się ściągała i instalowała.
Po przypomnieniu sobie hasła do konta oraz zalogowaniu zagrałem dwie niewiarygodnie żenujące partie gry, gdzie w sumie grałem irracjonalnie, tylko po to by zobaczyć szybko, czy gra mi się porządnie przytnie, albo zacznie lagować.
Jak w poprzednich przypadkach – do traumy dość daleko.
Wypróbowałem w końcu Kingdom Come: Deliverence
Tej grze poświęciłem najwięcej czasu. Przede wszystkim – wyżej opisane gry dawały już jakiś obraz sytuacji w trakcie pierwszej godziny testów.
Po drugie – ta gra jest cholernie wciągająca i jakoś tak wyszło, że przez ostatnie kilka dni uruchamiałem ją „odruchowo” w wolnym czasie. Efekt końcowy był taki, że w chwili gdy piszę te słowa miałem za sobą jakoś 7-8 godzin gry. W porównaniu do powyższych? Masa czasu. W odniesieniu do długości samego Kingdom Come: Deliverence? Mam wrażenie, że ciągle męczę samouczek.
No i dlatego też, gram, gram i gram… I dalej nie widzę poważnych problemów dotyczących serwisu. Sama gra natomiast… Umówmy się, że reprezentuje sobą jakość godną pionierów otwartoświatowych gier RPG. Mam na myśli Bethesdę.
Nie udało mi się żadnych widowiskowych usterek pokroju niedoczytanych tekstur w połowie pola widzenia, czy okazjonalnego przenikania przez ściany. Ale te usterki tam są.
Mimo tego, grało mi się świetnie i bez większych problemów z płynnością czy sterowaniem. Przykład poniżej.
Jest na tyle dobrze, że planuję w tym systemie przejść grę w całości. Jeżeli mi się uda, to podzielę się wrażeniami.
Ostatecznie wyszło jakoś dziwnie.
GeForce Now działa świetnie gdy działa i dla gier, których działa.
Pierwszy punkt – jak nie macie opłaconego abonamentu, to możecie sobie poczekać na waszą kolej. Jak już się doczekacie, to będzie działać dobrze. Przez godzinę. Potem z powrotem do kolejki.
Raz na wozie… …raz pod kołami pociągu
Drugi punkt – początkowo GeForce Now miało być piękne. Usługa miała wspierać olbrzymią ilość gier dostępnych na Steamie, Epic Games Store, uPlayu i innych. Jedynym warunkiem było posiadanie tych gier na swoim koncie w danym sklepie.
Ale potem dostaliśmy informacje, o tym jak wydawcy, jeden po drugim, usuwali swoje gry z usługi. Chociaż nie – usuwali, to złe słowo – zakazywali z używania tej usługi w połączeniu z swoimi grami. Stało się tak chociażby z Activision Blizzard, 2K, czy Bethesdą. Odpuszczę sobie pisanie w tym miejscu jak bezsensowna to była decyzja, ograniczę się do poinformowania o niej.
W komentarze się pobawię po dłuższej niż te kilkanaście dotychczasowych godzin.
Brać GeForce Now czy nie?
Dobra, ale wracając do tematu – o ile znajdziecie wśród oferowanych na GeForce Now gier coś, w co chcecie pograć nawet na bardziej nijakim sprzęcie (jak mój laptop), i co macie już zakupione (kiedyś na jakiejś przecenie, albo w ramach jakiegoś bundle’a) to nie warto się zastanawiać. O ile nie odstrasza wasz limit czasowy, ani konieczność czekania w kolejce, to GeForce Now jest warte uwagi.
Powiem nawet więcej – jeżeli, jak u mnie, problem z dostępnością porządnej jakości sprzętu do grania jest standardem, to jakość usługi GeForce Now jest na tyle wysoka, że byłbym w stanie, z czystym sumieniem, zapłacić za nią, nawet stosunkowo niemałe, pieniądze. Na pewno jestem dużo bardziej skłonny to zrobić niż w przypadku Google Stadia w jego aktualnej formie.
Dlatego też, w przeciwieństwie do wyżej wymienionego, na którego patrzę wyłącznie z kronikarskiego obowiązku, na GeForce Now patrzę z osobistym zainteresowaniem, jako potencjalny użytkownik i klient. No chyba, że do czasu premiery abonamentu będę miał za sobą 3-4 podwyżki i kupię sobie PC-ta do grania za 5300 złotych. Wtedy moja potrzeba korzystania z GeForce Now umrze w sposób dość naturalny.
2 odpowiedzi na “GeForce Now to zamiennik czy podróbka grania na PC?”
Mocno trzymam kciuki za powodzenie i dalszy rozwój projektu GeForce Now, bo to fantastyczna możliwość dla osób pozbawionych mocnego PC czy gamingowego laptopa. Od lat gram głównie na konsolach, bo dostępne pod ręką komputery nadają się co najwyżej do klasyków sprzed dekady i więcej, a i z nimi miewają dziwne problemy, więc GF Now otworzyłby przede mną dostęp do ciekawych pozycji, które nazbierały się na Steamie czy innym platformach. A to byłaby super opcja, by sprawdzić choćby strategie, strzelanki czy cRPG-i.
Dzięki za ten ciekawy test i materiał!
Spokojnie, najlepsze przed nami – muszę ogarnąć lepszy materiał z Path of Exile – dostałem informację, że gra pozwala na uzyskanie dużo danych o FPSach i lagach.
Ale dzięki za uznanie i cieszę się, że materiał się komuś realnie przydał 😀