Czy przebimbałem majówkę? Tak.
Czy dorobiłem się nowego nałogu? Tak.
Czy jestem z siebie dumny?

Stanowczo tak.
Warframe
Znów nie miałem czasu pograć jakoś poważnie, ale za to znalazłem powód by się chwilę postarać.
Pojawił się bowiem event Galleon of Ghouls – coś, co chyba tylko twórcy Warframe mogli wymyślić. Wbijamy na statek kosmiczny uratować typa przed zgrają oszalałych „zombie”.
Do dyspozycji mamy jednak tylko wyrzutnię rakiet. To jednak nie jest najzabawniejsze. Wiecie co jest?
To jest pierwsza misja w historii Warframe, gdzie jest włączony „friendly fire” XD Ile się wkurzałem śmiałem z własnej głupoty, to wolę nie mówić, ale dostałem co chciałem – nową broń!

I teraz Warframe znów idzie od odstawkę.
Soulframe
Zawsze wolałem klimaty fantasy, co tłumaczy czemu z takim uporem gram w wczesną wersję Soulframe.
Mimo tego, że (jak wspomniałem w ostatnim wpisie) grając czuje się jak narąbany nastolatek we mgle, wracający z imprezy o 4:32, to bawię się przednio. A od kiedy udało mi się dopaść w ręce łuk, to czuję się jak w domu 😀
Ale, olać to, wiecie co jest ważne?
W Soulframe możecie ratować KRÓLICZKI. Inne zwierzaki też, ale akurat je udało mi się złapać na zrzucie ekranu.

Jak to nie jest GOTY, to nie wiem co może nim być.
No i z innych wieści – wygląda na to, że zrobiłem wszystkie zadania fabularne aktualne dostępne w Soulframe.
Będę mógł przez chwilę się skupić na zwiedzaniu mapy, tworzeniu nowych broni, odkrywaniu nowych umiejętności i tych wszystkich rzeczach o istnieniu których pewnie nawet nie wiem.
Diablo 4
Tak jak zapowiadałem, tak wróciłem.
Zrobiłem barbarzyńcę i grinduje doświadczenie jak głupi, by być gotów na start eventu crossoverowego z Berserka.
Czy przejdzie mi równo z zdobyciem tego co będzie można zdobyć w Diablo 4? Nie wiem.
Czy gra mi się przerażająco dobrze? Niestety tak.
Nie potrzebowałem kolejnej gry, w którą mi się będzie przyjemnie grać. Zwłaszcza, że i bez tego trochę ich mam. A weekend skończyłem z takim wynikiem:

I mam pomysł na absurdalnie głupi build, ale nim się pochwalę jak mi się wykrystalizuje w głowie.
Diablo Immortal
„Mniejsze” Diablo też jest grane, przynajmniej do momentu kiedy uda mi się zdobyć z crossovera z Berserkiem wszystko co uda się przy moich możliwościach growych.

Być może też będę testował możliwości finanosowe – zobaczymy na ile mnie ta gra skusi.

Generalnie zbliżam się do momentu kiedy wydaję kasę na IAP „w imię zasad”. Równie dobrze może to pójść na pierdoły z Berserka.
Czy uda mi się zdobyć wszystko? Nie wiem. Pewnie mi doby zabranie. Tak przynajmniej wnioskuję po fakcie, że ten akapit piszę w trakcie ładowania się gry, o godzinie 0:37. A poniżej nagranie gameplayu, by nie było, że nudno tutaj:
Pokemon GO
Pokemon GO ostatnio odstawia cyrk pt. „Tydzień bez wartościowego eventu tygodniem straconym”.
Z tego powodu zebrałem jako ambasador chętnych i robiliśmy rajdy na Mega Kangaskana. Czy było warto?
Spacer zawsze w cenie, więc tyle dobrego 😀
Monster Hunter Now
Dalej daje sobie na luz, więc większość czasu biegam z Gunlance i po prostu sobie „tapuje” potworki.
Żeby nie było – dalej uważam to za absurdalnie głupie. Po prostu dalej nie mam ochoty na nic bardziej ambitnego.
Z innych tematów:
- ci, którzy śledzą mnie na socjalkach (FB, Mastodon, Bluesky) już wiedzą, ale oddałem krew! <3
- wróciłem do ćwiczeń dzień po oddaniu, bo czułem się w porządku
- jak majówka to grill. W końcu, po ponad roku, przetestowałem małego, przenośnego, grilla kupionego na spontanie:

Dał radę, ale jest raczej jednoosobowy :X Albo dla dwóch skromnie jedzących osób.
- a jak już przy żarciu jesteśmy – zrobiłem kurczaka oblepionego sosem z Coli. Tu miało być zdjęcie, ale za szybko się wziąłem za jedzenie i nie ma zdjęcia.