Kategorie
Gry

Battletech, czyli jak Kickstarter przywróci nam MECHY

Nadchodzi nowy król gier z olbrzymimi robotami w roli głównej. Pod warunkiem, że Battletech nie okaże się być fuszerką. Ale wszystko wskazuje na to, że nie musimy się tego bać.

Battletech Mech Kickstarter
Jest Mech?

Zwłaszcza, że ostatnią porządną grą z mechami w jaką grałem był Mechwarrior 4: Vengeance. Battletech będzie przedstawicielem zupełnie innego gatunku. Ale „głód pozostaje”.

I jeszcze jedno – wszystkie grafiki obecne w wpisie trafiły tutaj z strony zbiórki. Brak dostępnej informacji prasowej zmusza do tego.

Stary, dobry Battletech…

Bardzo stara, bo sięgająca początku lat 80tych marka. Na początku miało być BattleDroids, ale niejaki George Lucas powiedział, że do droidów ma prawo on. I dzięki temu, w pierwszej grze, analogowej planszówce, nie sterowało się droidami, tylko mechami.
Co ciekawe, oprócz samej rozgrywki postawiono na bardzo dokładnie opisany świat, w którym się dzieje akcja. Mamy opisy wszystkiego – miast, używanej technologii, podziałów kast, robotów, kultury… Po co to wypisuje? WSZYSTKIEGO. A nawet jeżeli nie wszystkiego, to wystarczającej części świata, by można było na bazie tego zorganizować sesję RPGową. Mówię z doświadczenia.

Pierwotnie rozgrywka odbywała się na planszy podzielonej na hexy (sześciokąty, mówiąc po ludzku), po której przesuwało się jednostki – zarówno mechy, jak i bardziej typowe oddziały wojsk.

Przewińmy historię do czasów bardziej współczesnych – jeżeli ktoś kojarzy BattleTech z grami na PC, to kojarzy ją z serią Mechwarrior – rozbudowanymi symulatorami mecha, których głównymi cechami szczególnymi były rozbudowane możliwości modyfikacji swoich robotów oraz realizm. O ile możemy mówić o czymś takim w przypadku gry z olbrzymimi robotami bojowymi strzelającymi laserami i bogowie raczą wiedzieć czym jeszcze. Pierwsza odsłona serii ukazała się w 1989 roku i potrzeba było komputera z MS-DOSem by w nią pograć.
Jasny gwint, grałem w to jako dziecko. Ale ja jestem stary :X

Battletech Mech Kickstarter
JEST!

Szanse na to, że kojarzycie z Battletech jakieś inne produkcje są około zerowe. Głównie dlatego, że były do bani, albo nie wychodziły z fazy bety. W ten sposób upadały mody, gry MMORPG, pełnoprawne gry RPG, karcianki i na dobrą sprawę nikt nie wie co jeszcze.
Ale tyle przeszłości, przejdźmy do czasów współczesnych


Przerwa na stary niczym świat suchar RPGowy:

– Atakują Cię zombie w lesie, co robisz?
– Czy na drzewie jest mech?
– Tak.
– To wsiadam do niego i napierdalam skurwysynów.


… do nas wraca z pełną mocą

Za sprawą studia Harebrained, odpowiedzialnego za trzy, bardzo udane, gry osadzone w innym długo zapomnianym uniwersum – Shadowrun. Odwalili oni naprawdę wielki kawał dobrej roboty. Dzięki temu mogę się z czystym sumieniem entuzjastycznie podchodzić do fundowanego przez nich projektu nazwanego po prostu BATTLETECH. Poniżej macie filmik, jak chcecie posłuchać co twórcy o tym gadają.

Nie będzie to kolejny symulator walki mechów, tylko turowa gra taktyczna. Zbliżona do swojego pierwowzoru z lat 80stych. Oczywiście w współczesnej oprawie graficznej i tyloma bajerami ile się da. Możliwość modyfikowania mechów? Będzie. Rozbudowany system walki? Ma być.

Gra będzie zawierać, na ten moment, dwa tryby rozgrywki – pojedyncze potyczki z przeciwnikiem komputerowym i fabularna kampania. Dopisek na ten moment jest delikatną aluzją, że może być tego więcej. O ile ludzie wpłacą pieniążki. W planach jest rozbudowanie kampanii do „pełnoprawnego życia najemnego Mechwojownika” – wybieranie strony konfliktu, konkretnych bitew, system reputacji i tego typu sprawy. Coś bardziej podobnego do FTL-a niż do typowej kampanii prowadzonej misja po misji.

A przy naprawdę sytym budżecie w Battletech pojawi się to, co dowódcy mechów uwielbiają najbardziej – walki z innymi graczami. Na zróżnicowanych polach bitwy z nagrodami oraz chwałą (wynikającą z pozycji w rankingu). Czujecie to?

Ja to wszystko czuje i to bardzo dobrze – Harebrained ma już historię obiecywania i dotrzymywania słowa danego graczom na Kickstarterze. Jeżeli oni piszą, że mogą to zrobić, to wierzę, że tak jest. I z tego też powodu zostawię im moje pieniążki. By mogli stworzyć dobrą grę.

I żebym mógł w nią zagrać. Poniżej umieszczam informację o stanie zbiórki
Battletech swoje pierwsze 100% zebrało w kilka godzin. Potem, tradycyjnie, tempo zbierania pieniążków zmalało. Mimo tego jest spora szansa, że gra się doczeka zarówno bardziej rozbudowanej kampanii (wycenionej na 1,85 miliona dolarów) jak i trybu multiplayer ( tylko 2,5 miliona). W końcu zbiórka potrwa jeszcze ponad 3 tygodnie.

Bez wstępnego paplania: twórcy Battletech mają moje zaufanie i z tego też powodu będą mieć moje pieniądze.
Jeżeli ktoś podziela moje odczucia, to wystarczy kliknąć tutaj.

P.S Wiem, że historię Battletecha opisałem w sposób bardzo skrócony i uproszczony. Ale uznałem, że pisanie 1500 słów na temat samej historii marki by wszystkich zabiło.
Wliczając w to mnie.

3 odpowiedzi na “Battletech, czyli jak Kickstarter przywróci nam MECHY”

Hmm…. byla jeszcze gierka Mech commander, calkiem udana. Ja jestem jeszcze starszy i mam nawet podrecznik do Battletecha starego.Do rpg papierowego tez mam skserowany podrecznik. Chetnie bym wsparl ten projekt (choc pewnie i tak to zrobie) ale czekac na maj 2017?:/

Muszą grę od zera naskrobać, bo Unity szykując gotowe elementy dla devów nie przewidywało tego typu rozgrywki.

Jako osoba która wsparła Franko 2 (największy błąd dorosłego życia), Pillars of Eternity (żałuję, że nie opłaciłem DLC z góry), Torment: Tides of Numenera i coś tam jeszcze – zwykle dopiero przed premierą gry się sobie o niej przypomina. To nie boli.

Pomyśl o tych wszystkich biedakach, którzy czekają na Final Fantasy XV xD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *