Oferta krótkoterminowa, ale zawierająca kilka bardzo ciekawych gier. Nie byłbym sobą, jakbym nie polecił. Tak, jak mi polecono. Dla fanów „rogalików” bardzo przyjemna paczka.
Zwłaszcza dla tych, którzy nie dostają białej gorączki przy próbach grzebania w gatunku. To co, kupujemy?
Kiedy zobaczyłem Crypt of The NecroDancer po raz pierwszy, to moją reakcję można było oddać zdaniem „ojejku, no nie!”. Potem dostałem ją do zrecenzowania. A teraz zastanawiam się nad matą do tańczenia.
Tańcz lub GIŃ!
Uwaga, jest to recenzja wersji alfa gry Crypt of The NecroDancer. Otrzymałem ją na kilka dni przed premierą. Jak (nie) zauważyliście – nie oznaczyłem w żaden sposób o tym w tytule. Mam do tego bardzo dobry powód, ale o nim na koniec.
Kiedy to piszę, to na IndieGameStand można dopaść grę Tower of Guns. Pomijając zacne logo i cenę będącą równowartością dobrej buły i butelki soku, to jest to gra warta szybkiego wpisu na blogu i pogardłowania.
Logo Tower of Guns
Czemu Tower of Guns jest na tyle zacne bym w środku dnia w polowych warunkach wam o tej grze pisał (póki jest do dopadnięcia tanio)? Żeby ułatwić sobie życie, to polecę z listą wypunktowaną:
– zeschizowana grafika, wyglądająca na Borderlands
– największy plus: za każdym razem kiedy odpalamy grę, to poziomy są generowane od zera. NIGDY nie natrafimy na tych samych przeciwników na tych samych planszach.
– krótkie „posiedzenia”- odpalasz na przerwie na kawę i zdążysz przejść etap (lub umrzeć) zanim do końca ją dopijesz. No, chyba, że to espresso, wtedy się mylę.
– staroszkolność strzelania – czyli pierwszy od dawna FPS, w którym musisz ciągle być w ruchu: podskakiwać, strafe-ować(chodzić w boki). Czasem dobrze jest wykonać rocket jumpa 😀
– możliwość modyfikowania broni – jak znajdziesz modyfikator do broni ,to możesz go podpiąć do swojej broni, nawet jeżeli to jest chore. Shotgun maszynowy? Pistolet rakietowy? A może shotgun rakietowy (5 rakiet na strzał)? Spoko, da się załatwić.
Dobra, przy pisaniu tego wspomagał się materiałem prasowym, to teraz jedno zdanie od siebie: wciąga jak diabli. Gram, mimo iż mój staruszkowy laptop nie potrafi często w trakcie strzelania przekroczyć bariery 25 FPS. Od kiedy to wciągnąłem (wczoraj popołudniu jakoś) to ugrałem około 20 rund w tej grze. Jakby ta gra była gorsza, to bym napisał wam o niej wcześniej, o! A tak, to byłem za bardzo nią zajęty.
Tower of Guns polecam każdemu, kto lubi sobie dawkować gry w niewielkich dawkach, albo potrzebuje przerw od różnych irytujących rzeczy (np. wykładów z tytułów tekstów prasowych). W momencie kiedy to piszę, to gra jest do zdobycia za 1$ na IndieGameStand. Potem Tower of Guns będzie dostępna w ramach przedsprzedaży na stronie twórcy za 9,5 dolara. Powiem to tak: kto nie kupi za dolara, ten ma pecha, ale nie aż tak wielkiego. Bo ta gra spokojnie jest warta tych pieniędzy, nawet w swoim niedokończonym stanie. Jest to druga gra FPS (po SUPERHOT), która w tym roku sprawiła, że strzelanie sprawiło mi frajdę. Biorąc pod uwagę moją pogardę dla gatunku, to jest to nie lada osiągnięcie!
Ale to było dzień po tym, jak wyszło Company of Heroes 2. A ta gra dalej uparcie jest bestsellerem. Przebija popularnością grę AAA wyczekiwaną parę lat. Pal licho, że ocenami TEŻ ją przebija. Na potwierdzenie zarówno Company of Heroes 2 i Rogue Legacy na Metacriticu.
Company of Heroes 2 vs Rogue Legacy na Metacriticu
Bezczelny edit: za sugestią Strusa z tego komentarza wyciągnę dodatkowy wyznacznik popularności: zainteresowanie torrentami z jednej i drugiej gry. Jak weżmiemy pod uwagę ile gotówki poszło w marketing Company Of Heroes 2, to jestem trochę zdziwiony tak niewielką przewagą.
Torrent jako wskaźnik popularności gry… NIEWIARYGODNE, ALE PRAWDZIWE
P.S Reszta torrentów z The Pirate Bay łapie masą oskarżeń o bycie oszustwami, więc pozostały nieujęte
Tyle tytułem wstępu. Teraz podwijam rękawy i opisuje swoje wrażenia. Szanowni państwo, oto recenzja Rogue Legacy!