Poniższa recenzja jest spóźniona o prawie 9 miesięcy, ale jakoś nie przeszkadza mi to w jej pisaniu. Recenzowany sprzęt dalej wydaje się być przyzwoitym wyborem i ma tę jedną funkcję, która wyróżnia go z tłumu.
Oprócz tego – w świetle nadchodzącego Black Friday może się okazać on małoinwazyjny dla portfela. Zapraszam do lektury recenzji smartwatcha, czy też bardziej opaski, marki TicWatch
Oświadczenie: egzemplarz do testów otrzymałem nieodpłatnie od firmy Mobvoi. Nie było mowy o recenzji na blogu, tylko o podaniu informacji zwrotnych do twórców odnośnie działania sprzętu i napisaniu recenzji na Amazonie. Nikt mi jednak nie zabronił napisać recenzji na blogu, więc…
Czym jest TicWatch GTH?
Jak możecie się domyślić po tytule i pierwszym zdjęciu, to urządzenie to smartwatch* z kwadratową tarczą.
Przychodzi do właściciela zapakowane w dość stylowe pudełko, które sugeruje raczej bardziej wypasiony sprzęt.
TicWatch GTH działa pod kontrolą swojego własnego oprogramowania – nie ma nic wspólnego z WearOS ani jego odpowiednikiem od Apple. Bliżej mu pod tym względem do opasek fitness albo smartwatchy od Xiaomi/Honor/Huawei/innej popularnej marki, której nie chciało mi się zapamiętać. Ostatecznie to jest powód dla którego na co dzień noszę smartwatcha z WearOS.
Z tej drogi się nie wraca.
Imponująco na papierze wygląda lista czujników. Zegarek ten bowiem mierzy:
- wykonane kroki
- bieżący puls
- temperaturę
- saturację krwi
- jakość snu
W teorii ma on działać do dziesięciu dni na jednym ładowaniu.
*generalnie nie mogę się zdecydować czy to smartwatch, czy smartband, bo z jednej strony ma mało opcji kojarzących się z smartwatchem. Jednocześnie jednak wygląda bardziej jak zegarek, niż jak opaska. Więc będę używać obu określeń, by się nie hamować.
TicWatch GTH w prawdziwym życiu
Po teoretyzowaniu na temat tego, według specyfikacji, przyzwoitego kawałka elektroniki, czas na kilka akapitów opisu rzeczywistości.
Wygląd
TicWatch GTH sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Porządne opakowanie skrywa bardzo przyzwoicie wyglądający zegarek, który wygląda na wyższą półkę cenową.
Silikonowa opaska ma dość standardową szerokość 20mm i można ją bez żadnego problemu wymienić na każdą inną w tym rozmiarze. Nie widziałem jednak żadnego powodu by tego robić, bo standardowa opaska świetnie spełniała swoje zadanie.
Ekran ma bardzo ładną paletę barw i robi bardzo dobre wrażenie. Pierwsze i drugie. Po dłuższym użytkowaniu trochę irytuje szeroka ramka wokół obrazu, mogłaby być jednak trochę mniej szeroka.
Bateria
W momencie kiedy wydawałem pierwsze osądy o tym smartwatchu miałem za sobą dwa cykle baterii – jeden od 100 do 12% w osiem dni, drugi od 100% do 13% w dziewięć dni.
Podczas trochę wydłużonego (do kilku miesięcy) okresu testowania, czas na jednym ładowaniu oscylował między siedmioma, a dziewięcioma dniami w zależności od tego jak się bawiłem funkcjami zegarka i czy miałem włączone powiadomienia. Zwykle nie miałem, bo wibracje są dość odczuwalne, co w połączeniu z moją ilością przychodzących wiadomości i maili kończyło się wiecznym „masażem” ręki. Jak dostałem 4 maile w jednym momencie, to niemalże nie wypuściłem kubka trzymanego wtedy w ręce.
A, i niestety – TicWatch GTH ładuje się kabelkiem z „magnetyczną” końcówką.
Jest on kolejnym dowodem na moją tezę, że wynalazca tego rozwiązania chciał dać zarobić producentom leków na uspokojenie, bo ten kabel zwyczajnie wkurwia. Zegarek odpina się od ładowarki pod wpływem czegokolwiek. Najpewniejszy sposób ładowania to ekranem w dół, co jest zwykle bardzo kiepskim pomysłem.
Czujniki
Jeżeli chodzi o działanie czujników, to wygląda to dość różnie.
Kroki są odczytywane poprawnie, jeżeli już zdarzają się pomyłki, to polegające raczej na zaniżeniu liczby kroków. TicWatch GTH potrafi nie mierzyć kroków przy popychaniu wózka sklepowego, przykładowo. Ale to akurat lichy przykład, bo taki sam problem miałem z KAŻDYM licznikiem kroków.
Jeżeli chodzi o puls, to mierzony przez ten zegarek jest taki sam jak na moim ciśnieniomierzu i smartwatchu, więc jestem skłonny ufać w jego wyniki.
Temperaturę podaje on z różnicą do pół stopnia względem kamery termicznej jaką mam na wejściu do biura i mojego termometru elektrycznego w domu.
Mierzenie saturacji niestety wychodzi mu gorzej. Ewentualnie mam poważny problem o którym nie wiem, bo okazjonalnie zegarek pokazywał mi saturację na poziomie 90%, co mnie początkowo przerażało. W większości przypadków jednak wskazania były bardziej realistyczne.
Godziny zaśnięcia i pobudki TicWatch GTH podaje bez istotnych pomyłek. Margines błędu wynosi do dwóch/trzech minut maksymalnie. Jakość snu? No powiem, że średnio, bo czasem czułem się jak niewyspany wrak człowieka, a zegarek mnie przekonywał, że jest dobrze. Gorzej, jeżeli miał rację i mogło być gorzej. Ja tak nie chcę.
Oprogramowanie na telefon
Zarówno do sparowania jak i późniejszego sprawdzania danych z zegarka potrzebna jest aplikacja Mobvoi, dostępna na Google Play i App Store. Z tej samej aplikacji się korzysta do łączenia się z innymi sprzętami firmy – w ofercie mają między inny słuchawki bezprzewodowe, czy serię smartwatchy działających w oparciu o WearOS.
Generalnie do aplikacji nie mam co się przyczepić poza jedną bzdurą – brakiem trybu nocnego. O ile nie korzystam z niej wieczorem jako tako, tak jest dla mnie zwyczajnie zbyt jasna.
Każde dodane urządzenie ma swoją własną pozycję w aplikacji. Obok niej wszystkie dostępne opcje.
W przypadku TicWatch GTH możemy selektywnie włączać/wyłączać czujniki, ustawić budziki, czy zmienić tarczę zegarka.
Wskazania liczników są już pokazywane na wspólnym wykresie (na wypadek jakby ktoś korzystał z różnych sprzętów napremiennie). Wykresy są raczej czytelne i nie pozostawiają wątpliwości.
Podsumowując?
Oprogramowanie na TicWatch GTH
Na początek to z czego jestem zadowolony. Wszelkiego rodzaju wykresy i dane okołozdrowotne są przedstawione w sposób jasny, klarowny i przyjemny dla oka. Przykłady poniżej:
Tarcz do zegarka jest stosunkowo mało, ale są ładne, więc nie mogę do końca narzekać.
Zwłaszcza, że jest możliwość ustawienia tarczy z wybraną przez siebie grafiką, więc dla mnie bomba. Znaczy, mogło być lepiej, ale wystarczy.
No i całość działa płynnie, co chyba jest w tym wszystkim najważniejsze.
Ponarzekać też muszę, jak każdy.
Przede wszystkim – nie da się z jego poziomu w jakikolwiek sposób zareagować na powiadomienia. Można je tylko odczytać. Zmniejsza to drastycznie funkcjonalność TicWatcha GTH. Korzystając z „normalnego” smartwatcha jestem w stanie „zarządzać” powiadomieniami z telefonu i dokonywać ich wstępnej selekcji. Tutaj? Nie da rady.
Boli to mnie bardziej niż fakt, że otrzymujemy powiadomienia z dość ograniczonej liczby aplikacji. Na smartwatchu/smartbandzie ujrzymy powiadomienia z:
- połączeń telefonicznych
- smsów
- Telegram
- Viber
- Line
- Gmail
- Messenger
- Google Hangouts (to dalej istnieje)
- Youtube
- Snapchat
- TikTok
- Slac
- Skype
- Tumblr
- Uber
- Google Podcasts
- Spotify
- Deezer
- Waze
- Strava
- Nike Run
- Uol (aplikacja newsowa z Brazylli, lol)
Boli mnie też jedna, naprawdę bzdurna rzecz. Otóż uważam, że ktokolwiek wybrał taki a nie inny font do powiadomień powinien dostać dożywotni zakaz projektowania interfejsów czegokolwiek:
To co wyszło z tego zegarka?
TicWatch GTH nie jest idealny. Jego niedoróbki są bardzo specyficzne, dlatego starałem się by były opisane jak najdokładniej.
Jednakże, biorąc pod uwagę wygląd, mnogość czujników, ich dokładność i samo działanie zegarka, to jeżeli nie podałem czegoś, co jednoznacznie dyskwalifikuje ten sprzęt, to mogę go polecić z względnie (bo wspomniane niedoróbki) czystym sumieniem. Pozostaje kwestia ceny, która może być główną przeszkodą.
Z pół roku temu bym polecił zakup na stronie producenta za 80 EUR. W chwili gdy piszę ten wpis, to trwa promocja na Black Friday na ten zegarek, przez co kosztuje on połowę tej kwoty. Oprócz tego możecie zbić cenę o 5% korzystając z kodu rabatowego CILYKT (z którego jakby co ja potem też będę miał korzyść w formie rabatu)
Jeżeli jednak ktoś czyta ten wpis po okresie wyprzedażowym i wartość złotówki dalej jest taka, że lepiej płacić krwią niż Euro, to lepiej poszukać dostawcy lokalnie. W chwili gdy kończę pisać ten wpis TicWatch GTH najtaniej jest na Media Markt i EURO.com.pl
W odpowiedzi na “Recenzja TicWatch GTH – zegarka z termometrem”
Dzięki Jaśku za recenzję!
Myślę się w takim razie co byłoby lepsze. Ten TicWatch w cenie 200zł nie brzmi źle (w zasadzie dobrze), ale za około 160zł można dostać Xiaomi Mi Band 6 bez promocji.
No chyba że zależy nam na płatnościach NFC, to około 230zł i Mi Band 6 NFC jest nasz – to tylko 30zł ponad tego TicWatcha. Moim zdaniem przeważa tutaj Mi Band, gdyż raczej widzę siebie płacącego opaską, niż sprawdzającego temperaturę ciała.
Zastanawiam się też dlatego, że w razie czego kupowałbym od razu dwie sztuki, bo tyle mam przedstawicieli swojego gatunku w domu, a wszystkich chcę wyposażyć w to samo. I nagle różnica cen to niemal 100zł, a to i tak przy założeniu, że Mi Banda biorę bez promocji, a TicWatcha na Black Friday.
No i booooli brak powiadomień z Discorda, Signala oraz Bolta. I to prawdopodobnie zupełnie przekreśla to urządzenie w oczach moich i osobnika towarzyszącego. Chyba, że dostępne jest jakieś alternatywne oprogramowanie, jak Notify for Mi Band, w którym da się lepiej zarządzać powiadomieniami.