Świat się sypie: GOG.com, sprzedający gry BEZ ŻADNYCH ZABEZPIECZEŃ oferuje wszystkim możliwość zwrotu gotówki za kupioną u nich grę. Brzmi fajne? Bo jest, Steam mógłby się od nich uczyć. Ale nie ma tak łatwo, są warunki by odzyskać swoje pieniążki.
Żeby nie było za łatwo, to zwrot gotówki możemy uzyskać w ciągu trzydziestu dni od zakupu i tylko w sytuacji, gdy dana gra nie działa na danym komputerze i zespołowi „ninja wsparcia technicznego” ( <3 ) nie uda się sprawić, by było inaczej. Wtedy dopiero otrzymamy zwrot pieniędzy tym samym kanałem, którym płaciliśmy (jak ktoś korzystał z kart przedpłaconych (na przykład PaySafeCard), to będzie musiał podać numer konta/konto Paypal do zwrotu).
Oprócz tego warto wspomnieć, że GOG.com zastrzegło sobie prawo do odmówienia oddania pieniędzy w przypadku, gdy ktoś będzie notorycznie prosił o zwroty pieniędzy (nie ma ustalonej ilości zwrotów, ale w przypadku podejrzeń o bycie oszustem GOG.com poinformuje wraz z oddaniem pieniędzy, że dana osoba więcej zwrotów nie dostanie). Nie będzie również zwracać pieniędzy w przypadku, gdy dany system nie spełnia wymagań podanych na kartach produktów. Jak to podaje FAQ na stronie GOG.com „żal jest nam Ciebie”.
Co bardzo ciekawe, GOG.com wprowadziło możliwość oddania dowolnej kupionej u Siebie gry w ciągu 15 dni od zakupu, pod warunkiem, ze jej nie ściągnęliśmy. Ot, na wypadek, jakby ktoś się zagalopował w trakcie kupowania gier na wyprzedażach, a potem nagle się obudził z ręką w nocniku i myślą „Ale ja i tak nigdy w to nie zagram”.
Na początku, na jak zobaczyłem informację o tym, że GOG.com przyjmuje zwroty, to bałem się, że zaufanie do ludzi zje ich żywcem. A tymczasem ten pomysł jest genialny pod każdym względem: GOG.com się zabezpieczyło przed seryjnymi „NieDziałaMiGraOddajcieMiHajs” wprowadzając limit zwrotów, do tego podyktowany ich oceną „szczerości” prośby. Motyw z zwrotem pieniędzy za nieściągniętą grę też jest bardzo dobry, bo skoro dany klient jej nie ściągnął to w nią nie zagra, ani nie poda dalej. No i poza tym jest to świetny chwyt marketingowy. Wiecie: „nie dość, że sprzedają gry bez zabezpieczeń, to jeszcze można uzyskać zwrot pieniędzy. HURRA! Niech żyje GOG.com!” itp itd. Pomińmy też fakt, że dzięki temu zyskają masę „betatesterów z przypadku” : podejrzewam, że liczba zgłoszonych błędów wzrośnie o kilkanaście procent.
Pal licho, że to Origin był pierwszy z dawaniem zwrotów pieniędzy za gry, ich platforma jest jednym wielkim zabezpieczeniem przed kopiowaniem, więc t0 nie jest dla nich nic strasznego. W przypadku GOG.com każda oddana gotówka, to szansa na to, że kupujący dostał w pełni sprawną grę za darmo. To się nazywa zaufanie do klientów O__O