Trochę przypał, bo wystarczyły dwa tweety i odrobina myślenia by się zacząć cieszyć. I wieszczyć pojawienie się Pierwszej Dobrej Gry Single-Player w uniwersum Star Wars od bardzo długiego czasu.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to. No chyba, że jesteśmy w sprawie Star Wars Jedi: Fallen Order bezczelnie i bezmyślnie okłamywani.
Na początku był tweet.
Jako pierwszy wpadł mi w oczy że Chrisa Avellone, który napisał, że Star Wars Jedi: Fallen Order będzie skrajnym przeciwieństwem tego co EA wydaje od dłuższego czasu – Anthem, Apex Legends, Mass Effect Andromeda, czy Star Wars Battlefront 2.
Powiem wprost: na początku myślałem, że to żart, albo że nie zrozumiałem Chrisa i zamiast tego opisywał jakieś marzenia senne, albo coś.
Chwilę potem jednak oficjalny profil gier Star Wars od EA napisał dokładnie to samo, tylko trochę bardziej marketingowo.
Mózg się zwęglił z powodu wewnętrznej sprzeczności i odruchowego odrzucenia tego jako iluzji, ale musiałem to przyjąć za prawdę.
Dostajemy grę sprzeczną z modus operandi EA z ostatnich kilku lat.
A potem była myśl
Dobrze, to potem nastąpił proces myślowy, który miał zrewidować moje oczekiwania wobec gry.
Primo: EA nie jest na tyle głupie by marketing opierać na bezczelnym, błyskawicznym do zweryfikowania, kłamstwie. To tak nie działa. Wiedzą o tym nawet po wywaleniu znacznej części marketingowców i spółki.
Secundo: wszyscy siedzący chociaż trochę w temacie gier, albo Gwiezdnych Wojen pamiętają jak makabrycznie źle zostały przyjęte powalone (mówiąc delikatnie) mikrotransakcje w Star Wars Battlefront 2. Reakcje były jednoznaczne, ale mogę odważnie przyjąć, że gdyby nie rozmowa telefoniczna między prezesem Disneya, a jego odpowiednikiem w EA, to dalej by one w tej grze występowały, może w trochę mniej brutalnej formie.
Obstawiam, że w trakcie tamtej (bądź następnej) rozmowy pojawiła się również sugestia, by kolejne gry osadzone w uniwersum Gwiezdnych Wojen nie wywoływały kontrowersji. A biorąc pod uwagę, że jesteśmy blisko premiery ostatniej części „głównej” sagi Gwiezdnych Wojen, to jakby EA wywołało kontrowersje, to skończyłoby się to źle dla EA.
Obstawiam, że w wersji optymistycznej karą umowną i utratą praw do wydawania gier na tej licencji, a w wersji pesymistycznej jakąś rozprawą sądową i pełnoprawną rzezią. Wpis piszę na szybko, więc nie zorientowałem się kto operuje tutaj jakimi pieniędzmi, więc nie pośmieszkuje sobie o tym, że ktoś kogoś kupi dla zabawy.
Prognoza wobec Star Wars Jedi: Fallen Order
Na podstawie tego wszystkiego powyżej obstawiam, że:
- to co dowiedzieliśmy się od Chrisa Avellone i z oficjalnego profilu EA okaże się być całkowicie prawdziwe…
- … chyba, że mikrotransakcją nazwiecie konkretnej wielkości fabularne DLC, które prawdopodobnie jest już zaplanowane przez wszystkich. EA nie odpuści szansy wielokrotnego zarobku na jednej grze. Ale wtedy zmieńcie swoją definicję mikropłatności, okej?
- premiera nastąpi w bliskim sąsiedztwie premiery ostatniej, dziewiątej części sagi o Skywalkerach. Po to by ludzie się nakręcali grą na film i w drugą stronę.
- nie mam powodu wierzyć by połączone siły doświadczonego i sprawdzonego twórcy (Respawn) połączone z pomysłami Stiga Asmussena (który w Respawn pracuje od niedawna, ale wcześniej odpowiadał za God of War 3) i historią współtworzoną przez Chrisa Avellone (tu nie wypiszę co on robił, bo licznik słów mi się przekręci) mogły dostarczyć nam coś gorszego niż bardzo dobre.
- dziś zobaczymy fragment gameplayu.
Okej, w tym miejscu stawiam kreskę i ustawiam podział na strony, i na następnej stronie dokonam konfrontacji tego co zobaczymy o 20:30, a tego co napisałem. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe, raczej nie zobaczymy dość dużo gameplayu by zweryfikować moje nadzieje na to, że Star Wars Jedi: Fallen Order będzie Bardzo Dobrą Grą.
Do przeczytania po prezentacji!