Megatokyo. Gra na bazie Megatokyo. Dobra, zaczekajcie chwilę, muszę ochłonąć.
BĘDZIE MEGATOKYO NA PC O_O
Bu, to będzie gra visual novel, nie przepadam.
Ale to MEGATOKYO! Czyli już lubię.
Dobra, już ochłonąłem. Przejrzałem wszystko na spokojnie i mogę dokładnie naświetlić co takiego nas czeka. Ci, którzy teraz myślą „JAKIE ZNOWU MEGATOKYO?!?!?” też mogą czytać dalej, na początek wytłumaczę, nie bójcie się, j4 w45 r02|_|m13m 😀 (jeżeli tego nie przeczytaliście, to nie bójcie się: to tylko znaczy, że na bank nie czytaliście Megatokyo )
Ale jakie Megatokyo, co to takiego?
Dobrze, zanim przejdę dalej, muszę napisać parę słów na temat komiksu, który stanie się bazą jedynej visual novelki, która mnie zainteresuje w mojej karierze gracza. Definicja zainteresowania: granie dłużej niż 3 minuty.
Ostrzegam: ten akapit NA BANK będzie zawierał jakiś spoiler, choćbym się nie wiem jak starał. Ale obiecuje, nie będzie wielki.
Megatokyo jest komiksem sieciowym, tworzonym nieprzerwanie od 2000 roku. Opowiada on o perypetiach pary znajomych: Piro, typowego otaku zaczytującego się w mangach, również tych przeznaczonych dla dziewcząt, oraz Largo, maniakalnego gracza, który wszędzie widzi z0mb13, zuo i inne tego typu. No i niepodkręcony komputer to dla niego profanacja. Poznajemy naszych bohaterów, kiedy zaczynają się pałętać po targach E3. Tak, aż do chwili, gdy Largo się upija, a Piro postanawia polecieć z nim do Japonii. Na spontanie. Tutaj zaczyna się właściwa historia pełna zombie, Godzilli do wynajęcia, ninja, uczennic w mundurkach i innych dziwnych rzeczy, których nie dam rady wymienić. I nie chcę, zamiast tego z czystym sumieniem polecam ten komiks każdej geekowatej/nerdowatej osobie jaką znam.
Dobra, to co z tą grą?
Pewnego sennego dnia (a precyzując to 19 czerwca) natknąłem się na profilu facebookowym Megatokyo informację o rozpoczęciu zbiórki na Kickstarterze. I w tym momencie zwariowałem. Megatokyo i gra na PC. Szybki rzut oka i pomyślałem sobie „pfff.. visual novelka”. Nie przepadam za tą dziwną ewolucją gier paragrafowych. Wolę czytać normalne, „liniowe” książki. Ten komiks to wyjątek: w trakcie czytania można dojść do wniosku, że każda postać ma swoje własne, diametralnie inne, spojrzenie na rzeczywistość. Dlatego, pomysł z zrobieniem visual novelki na bazie tego komiksu niezwykle mi się spodobał. Zwłaszcza, że liczba postaci, którymi będzie można „zagrać” mówiąc delikatnie WYMKNĘŁA SIĘ SPOD KONTROLI.
Co takiego można ugrać?
Chodzi mi tutaj o zbiórkę. Fani już tego samego dnia sfinansowali podstawową grę, w której będzie można kierować losami dwóch głównych bohaterów. Ale to nie koniec: jako cele dodatkowe dodano możliwość grania SIEDMIOMA postaciami. Do tego będą dostępne pomniejsze opowieści, w których pokierujemy bohaterami „drugiego planu” w liczbie PIĘCIU. Twórca Megatokyo i główny mózg tej gry twierdzi, że każda główna postać pozwoli nam grać przez czas od czterech do sześciu godzin. To więcej czasu niż potrzeba na przejście 90% dzisiaj wydawanych gier AAA. A to wszystko utrzymane w geekowatym klimacie.
Obok zobaczycie okienko, w którym widać jak idzie zbiórka: kiedy kończyłem pisać ten tekst, licznik pokazywał niemal 96 tysięcy dolarów. Ile było potrzebne? Dwadzieścia tysięcy.
Jak można pomóc?
Jeżeli pod wpływem tego tekstu doszliście do wniosku, że jest to gra dla Was i chcecie jej pomóc… to dajcie jej 10$. Są dwa powody: wspomożecie twórcę, który nie zawodzi swoich fanów już od trzynastu lat oraz, dzięki waszej wpłacie „przed czasem”, przyczynicie się do rozbudowania i poprawienia gry, która, według moich szacunków, zapewnia według obecnych planów 36 godzin „gry”. Albo, jak to by ktoś wredny powiedział, czytania. Tylko, że Fred Gallagher udowodnił tysiącom ludzi na całym świecie, że jego twórczość jest warta poświęconego jej czasu. Dlatego ja się jaram niczym pochodnia. Mimo tego, że w innej sytuacji bym ten projekt najzwyczajniej na świecie olał.
Czemu z tym tak nie jest? Może dlatego, ze jako gracz widzę, że mam w sobie coś z Largo. Nie, nie wysadzam komputerów w powietrze. Ale podejrzewam, że jeżeli czytasz ten post to w Megatokyo znajdziesz cząstkę siebie. Dlatego polecam wam tę grę. Mimo, że to w gruncie rzeczy tylko interaktywny komiks. A na pożegnanie, próbka kreski autora, w kolorze.
6 odpowiedzi na “Megatokyo na PC? Czemu nie!”
Hehe, jakie bylo moje zdziwienie kiedy na kickstarterze dorwalem fana MT ze Szczecina… a potem zauwazylem ze to rowniez fan BG series…
Nawiasem mowiac, to przy okazji E3 demonstracji nowych konsol M$ i Sony, nie przypomnial ci sie strip MT „Sony buys hell”?
Powiem Tobie szczerze, że miałem tylko niejasne wrażenie, że coś w tych klimatach na Megatokyo było 😀 Dziękuje za tytuł, przynajmniej przestanę się zadręczać 😉
I tym milej spotkać fana, jak widać Kickstarter ma również funkcję społeczną dla darczyńców 😉
http://megatokyo.com/strip/33 dokladny adres :3
Dzięki mistrzu, co prawda mógłbym ten adres rozpisać z pamięci, ale mnie uprzedziłeś z tym 😉
Hehe, mozna bedzie zagrac Boo! nie mialbym sumienia ominac tej postaci…
Lepsza wiadomość: ufundowali trzecią część: czyli będą nowe treści xD Gra najprawdopodobniej prześcignie komiks 😀