Pokemon 3D – przedbiegi:
„Kraj przemierzę wzdłuż i wszerz, znajdę w sobie moc.”
Teraz, kiedy mamy jak, to wchodzimy w ten dziwny świat różnorakich dziwnych stworów. Startujemy grę i naszym oczom ukazuje się menu główne
Już na jego podstawie widać, że będziemy mieli do czynienia z kompletnie pikselową grafiką. Skojarzenia z Minecraftem w pełni uzasadnione. Warto się tutaj rozejrzeć po menu, i wspomnieć dodatkowo o kilku rzeczach: w grze od paru wersji jest możliwość połączenia się z usługą GameJolt (chodzi o dziwny przycisk z błyskawicą w rogu ekranu). Jest to usługa oferująca typowo społecznościowe bajery dla graczy: listy znajomych, osiągnięcia, możliwość szybkiego rozpoczęcia gry z znajomym ( w tym przypadku to byłby klasyczny pojedynek pokemonów). Wady? Powiem szczerze: to jedyny tytuł jaki znam, który wspiera ten system. A trochę ich znam… Wada dodatkowa: podejrzewam, że bym dał rad zmieścić wszystkich polskich użytkowników tego czegoś na jednej sali wykładowej. Może się mylę, jakby co proszę o sprostowanie. Reszta to klasyka: kontynuuj, nowa gra, wczytaj i wyskakuj przez okno. Opcje są nudne i dostępne dopiero z poziomu gry. Są za to dość rozbudowane. Dobra, olać to, zacznijmy grać 😀
Tworzymy postać przez wybranie skórki i nadanie imienia. Jakby co fanom pokemonów dobrze się wydaje: te wyglądy postaci są zaczerpnięte „na żywca” z gier pokemon na konsolki Gameboy, od Color’a pod DS’a. Po tym, budzimy się w swoim pokoju. Co widzimy? Oldschool pełną gębą. Potok pikseli. 2D przeportowane na 3D. W tym momencie zakończę temat „ogólnej grafiki”.
Zajmę się samą grą. Zanim pójdę dalej, ostrzeżenie: grałem w każdą część pokemonów na Gameboy Color’a i Gameboya Advance. Na podstawie własnych doświadczeń mogę bez wahania: gra jest w założeniu portem Pokemon Gold i Silver do innego silnika graficznego, pozwalającego na pikselowe widoczki 3D. Niemal idealnym, to za chwilę. Klasyka, idziemy na dół, mama wysyła nas do Profesora Elma, ja uparcie próbuje wyjść z miasta, ale „nie mogę, bo pokemony w trawie”. To idę do tego nieszczęsnego laboratorium, chcąc wziąć dla siebie Cyndaquil’a, ognistego pokemona. To zadanie wykonałem bez większych problemów i idę z miasta. Podczas wędrówki przez trawy, odwróciłem się i zobaczyłem coś niespodziewanego.
Tak, mój pokemon za mną chodzi. Mała rzecz, a cieszy 😀 A propo chodzenia: domyślnie można rozglądąć się po świecie w pełni swobodnie, ale pod względem chodzenia jesteśmy ograniczenie do kwadratów. Zresztą będzie to widać na filmiku, który wrzucę poniżej.
Widzimy na nim jak przebiega walka, jak wygląda poruszanie się. Do tego mamy okazję zobaczyć pałętającego się za nami pokemona. Trudno też nie zwrócić uwagę na widoczek miasta i wnętrze centrum pokemon, wraz z niezastąpioną usługą medyczną.
To teraz jeszcze, na koniec, kilka słów o tym czego NIE widać, ani na screenach, ani na gameplayu.
W grze znajduje się tryb multiplayer. Nie jest dostępny w intuicyjny sposób, ja osobiście wpadłem na niego czystym przypadkiem, odpalając komputer swojego trenera w jego domu. Tak jak mówiłem, zdaje mi się, że potrzebne do grania jest konto w GameJolt. W samej grze nie ma opisu jak skorzystać z tego typu, a stronka… powiedzmy, że nie należy do najlepiej przemyślanych. Podobnie ma się sprawa z klawiszologią: w grze brak jasnego opisu co można zrobić jakim przyciskiem. Jasne, można poszukać i przeczytać opis na stronie. Ale bardzo by się przydał link do tego w launcherze. Jeszcze lepsza byłaby jakaś rozpiska na początku gry, ale nie przesadzajmy. Gra pod względem fabularnym i rozbudowania świata (przeportowania z Game Boya jest lepszym określeniem) jest gotowa w jakiś 45%. Twórcy jednak wypuszczają w miarę regularne aktualizacje, więc można spokojnie przyjąć, że kiedyś będzie to wynosić 100%
Jaki werdykt jaśnie uniżonego Yeti? W tę grę powinien zagrać każdy fan Pokemonów, który nie ma przy sobie ciągle swojej wysłużonej konsolki (albo któremu padła ona z starości, w końcu parę lat mineło). Niefani mają za to dobrą okazję, by się z grami zapoznać. Warunkiem do tego jest jednak spora cierpliwość i tolerancja wobec tego dość specyficznego, pikselowatego stylu graficznego. I chęci do eksperymentów: bo większość tajników tej gry da się poznać tylko w trakcie zabawy (instrukcji brak, strona internetowa mało informacyjna i jeszcze mniej intuicyjna). Ale każda osoba, która przejdzie przez początkową fazę tortur potem będzie zadowolona. I będzie z pewną dozą zniecierpliwienia czekać na kolejną aktualizację, umożliwiającą zwiedzić kolejną część rozbudowanego świata 🙂