Kategorie
Gry

Gwałt na grze

Czuje się smutno pisząc ten wpis. W trakcie mojego studiowania reportaże z Dużego Formatu były traktowane w wielu przypadkach za wzór jak napisać dobry reportaż, a w najgorszym razie jak napisać „dostateczny” tekst prasowy. Niestety, niedawny tekst Gwałt w grze autorstwa pani Małgorzaty Łojkowskiej sprawił, że posmutniałem. Głównie za skazy, jaka się pojawiła w moich oczach na wizerunku dodatku reportażowego Gazety Wyborczej. Poniższy wpis ma formę listu otwartego i zostanie on, oprócz publikacji tutaj, wysłany do Gazety Wyborczej, z nadzieją, że trafi zarówno do rąk Mariusza Szczygła, jak i autorki wyżej wspomnianego reportażu.

Pyrkon 2014 - ciekawe ilu uczestników ten tekst zranił
Pyrkon 2014 – ciekawe ilu uczestników ten tekst zranił.

List otwarty do Mariusza Szczygła, redaktora naczelnego Dużego Formatu

Szanowny Panie Redaktorze,

Zwracam się do Pana w sprawie artykułu „Gwałt w Grze„, napisanego przez panią Małgorzatę Łojkowską, który ukazał się w ostatnim numerze Dużego Formatu.
Postanowiłem zwrócić się bezpośrednio do Pana z co najmniej dwóch powodów.

Pierwszym z nich jest wielki szacunek jakim darzę Pana oraz Pański kunszt reporterski. Teksty, pod którym się Pan podpisuje stanowią wzór do naśladowania dla przyszłych pokoleń dziennikarzy, w tym także dla mnie. Wierzę w to, że oceny moje, moich wykładowców i wielu innych osób nie były wystawione na wyrost. I dlatego piszę do Pana, jako osoby de facto powiązanej z tą publikacją.
Drugim powodem, dla którego pominąłem w komunikacji osobę autorki jest to, że nie czuje się upoważniony do dawania jej reprymend oraz porad dotyczących jej warsztatu dziennikarskiego. Brakuje mi autorytetu, jestem w końcu tylko mało znaczącym blogerem i studentem dziennikarstwa. Jednakże mam nadzieję, że Pan, po przeczytaniu tegoż listu przemyśli zamieszczone w nim tezy i zweryfikuje Pan swoją ocenę Jej reportażu.

Podstawą każdego tekstu reportażowego powinna być obiektywność (na tyle na ile jest ona możliwa, jak powszechnie wiadomo całkowita obiektywność jest utopią, do której można ew. dążyć) oraz rzetelność przekazywanego komunikatu. Czytając „Gwałt w grze” i konfrontując przedstawione w nim wydarzenia z własnymi doświadczeniami nie mogę powstrzymać się od myśli, że mamy do czynienia w części z sytuacjami fikcyjnymi. Nie pójdę jednak tym tropem, bo wtedy bym był kolejnym trollem internetowym, bądź inną osobą, z którą nie warto przeprowadzać dyskursu na ten temat. Przyjmijmy, że wszystko co zostało przedstawione w tekście jest prawdziwe i zostało przeprowadzone zgodnie z dziennikarskim warsztatem. Czyli bez wypaczeń na linii dziennikarz – tekst reportażowy.

Pierwsza pojawiła się opowieść o szesnastoletniej graczce RPG, której postać w trakcie sesji została „zgwałcona”. Pominę już, że wartościowanie całej sytuacji zaczyna się jeszcze przed właściwą opowieścią (podkreślenie, że „Mój kumpel mieszkał na obrzeżach miasta, jego rodzice gdzieś wyszli.” w mojej opinii jest próbą pokazania, że sesje RPG są same w sobie czymś zdrożnym). Przejdę do podejścia pani reporter do zastanej sytuacji. Opisała ona sytuację jak jest i nie zrobiła rzeczy absolutnie koniecznej z punktu widzenia jej (nie)znajomości tematu: nie skorzystała z opinii eksperta. Każdy bardziej doświadczony (lub obdarzony normalną dozą zdrowego rozsądku) gracz RPG powiedziałby tej pani, że wprowadzenie motywu gwałtu znikąd, w trakcie rozgrywki w wieku szesnastu lat, w drużynie składającej się, prawdopodobnie, z samych niedoświadczonych graczy, jest zachowaniem co najmniej nierozważnym. W moim mniemaniu określenie „patologiczne” by tutaj bardziej pasowało. W ostateczności można by iść tropem problemów w życiu prowadzącego, na co wskazuje część komentarzy widocznych pod tekstem.

To co zostało tam opisane nie powinno nigdy się wydarzyć. Motywy takie jak gwałt to nie jest coś, z czym dorosły człowiek, który nie był ofiarą, potrafi sobie poradzić. A co dopiero początkujący gracz, który w wieku 16 lat prawdopodobnie nie zaznał większego fragmentu prawdziwego życia? Trudno jest to nazwać mi porządną sesją RPGową: bycie prowadzącym takową wymaga rozwagi, wiedzy i zdolności oratorskich. W przedstawionej sytuacji nie mamy do czynienia z żadną z tych cech. Bo zaciągnięcie graczki do ciemnego pokoju nie było rozważne, a mówienie o „delikatnym gwałcie” nie zasługuje nawet na komentarz. I z tego też powodu przedstawianie tak skrajnego przykładu w takim teście wydaje się być nie na miejscu. A przede wszystkim jest niesprawiedliwe wobec ludzi, dla których gry RPG to zwyczajna rozrywka, taką jak dla wielu jest czytanie książek, czy oglądanie filmów.

Przedstawienie takiej historii, na samym początku tekstu mogło (musiało?) wywołać usilne wrażenie, że „RPG to zło”. Późniejsze fragmenty tekstu również tworzą wrażenie, że gry RPG i ich mutacje (rzeczone LARPy) to tylko seks, przemoc i gwałciciele. Jest to straszne spłycenie tematu, jaką są gry fabularne jako rodzaj spędzania wolnego czasu. Wiem, że list otwarty Jakuba Ćwieka dotarł i już został przeczytany w redakcji. Pozwolę sobie nie dublować tego, co zostało przez niego napisane.
Tekst jako całość strasznie przypomina mi pierwsze publikacje na temat gier komputerowych, które ukazały się w mediach głównego nurtu: jest tendencyjny, nastawiony na sensację i nie dba o ukazanie tematyki w szerszym spektrum.

Liznę też temat LARPów: rozsądnym przez autorkę byłoby przyjęcie, że większość czytelników jej tekstu nie ma bladego pojęcia o istnienie czegoś takiego jak RPG, LARP, czy, na przykład, Pyrkon. Dlatego było mi bardzo przykro, że autorka dokonała tak wielu uproszczeń i tak wiele, w moim uznaniu istotnych, faktów pominęła. Żeby nie szukać za daleko, wspomnę tylko o zdaniu „W LARP, kiedy się bijemy, to się bijemy na serio.”. Niby oczywiste jest to, że nie robi się tego prawdziwą bronią białą. Należałoby jednak, ze względu na brak wiedzy przeciętnego czytelnika, wspomnieć o tym, że używane do tego są bronie składające się z pianki lub nią zabezpieczone. Ciosy  takim orężem są słabo odczuwalne i trudno jest sprawić nimi komuś krzywdę. Chyba, że mamy na myśli urażoną dumę, to akurat jest dość częste zjawisko.

Na koniec zwracam się do Pana z pewnym apelem: proszę nie czekać aż na Pyrkon z zgłębieniem tematu gier fabularnych. Ciekawość świata jest ponoć jedną z cech przynależnych dobremu reportażyście. Proszę się zwrócić do dowolnego klubu fantastyki z pytaniem kiedy przeprowadzana jest najbliższa sesja RPG, albo najbliższy LARP. Niech Pan z nimi porozmawia i pozna zagadnienie w szerszym spektrum. Wtedy być może zwróci pan uwagę na inne niedopatrzenia w tekście, których ja nie wymieniłem.

Z wyrazami szacunku,
Piotr Próchnicki, bloger, student dziennikarstwa i gracz RPGowy od jedenastu lat.

2 odpowiedzi na “Gwałt na grze”

Podpisuję się pod tym wszystkimi swoimi łapkami, nie tylko jako ja, ale również jako gracz i mistrz RPG’owych sesji.
Nie wyobrażam sobie abym kiedykolwiek kazał moim graczom brać udział w gwałcie. Owszem, jest to jak by nie patrzeć element świata średniowiecznego, w którym to odbywa się większość sesji, jednak mistrzowie go po prostu ignorują. Gwarantuję że można przeprowadzić 200% klimatyczną i piękną fabularnie sesję pomijając całkowicie ten element świata.

Intro:
dwie sąsiadujące ze sobą indiańskie wsie Zapoteków w stanie Oaxaca w Meksyku; jedna z tych wsi jest agresywna, druga nastawiona pokojowo. Każda z tych wsi znajduje się w tym samym miejscu od XVI wieku, są one bardzo podobne pod względem religijnym i gospodarczym, jednak we wsi agresywnej wskaźnik morderstw jest pięć razy wyższy.

Zacznijmy jednak od początku; zachowania agresywne zapewniły zwierzętom dostęp do pożądanych partnerów seksualnych i żarcia (w tym kontekście, albo jesteś kolacją, albo masz na kolację). Pięknie pisał o tym Konrad Lorenz w „On aggression”.

Instynkt przetrwania wyposażył większość gatunków we wrodzoną predyspozycję do przemocy; my ludzie, rzecz jasna nie jesteśmy gorsi, agresja to nasze dziedzictwo, czasami wpływ sytuacji:
„Był upalny dzień, klimatyzacja zepsuta, a ten facet zajechał mi drogę.
Popędziłem za nim i zepchnąłem go z drogi”
(kto zna autora? stawiam vódkę). Wiele danych sugeruje jednak, że nasza zdolność do agresji zależna jest od Kultury, od norm
i wartości, które określają co jest możliwe do zaakceptowania, a co już nie. Aby się o tym przekonać, wystarczy porównać wskaźniki morderstw w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach: prawdopodobieństwo, że zostaniesz zamordowany, jest w Stanach
Zjednoczonych siedem do dziesięciu razy większe niż w większości państw europejskich (badania Schulza z 1993roku).

Za główną przyczyną tej różnicy uważa się dostępność agresji; każdy epizod przemocy w mediach jest w zasadzie jeszcze jedną próbą prowadzącą do uczenia się, że świat jest miejscem niebezpiecznym, że agresja jest właściwym
sposobem radzenia sobie z konfliktem i gniewem, i że agresja jest skuteczna (jak u zwierząt).

Przeciwieństwem agresji jest altruizm; niestety jak ogarniam nagłówki z prasy codziennej, znacznie częściej znajduję opisy zachowań, które wyrządzają psychiczną lub fizyczną krzywdę innemu człowiekowi niż opisy pięknych czynów. Nosz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *