Kolejny tydzień, kolejne gry, kolejny post. I tego się trzymajmy 🙂

Bo czemu miałoby być inaczej?
Warframe
Obiecałem sobie plan minimum i dostarczyłem go:
- pograłem chwilę Revenantem Prime, uzyskanemu dzięki pomocy życzliwego współgracza
- pobawiłem się trochę nowo zrobionymi broniami, w tym miotaczem płomieni. Miotacz płomieni to jest złoto w czystej formie 😀
- przypadkiem wyszło na to, że mogłem wbić wyższy poziom konta, to skorzystałem z okazji:

- zagrałem dokładnie 15 misji, bo tyle potrzebowałem do skończenia cotygodniowych zadań
No i tyle. Czas miał iść na inne gry, to poszedł.
Avowed
Obiecałem sobie (i nie tylko) wyrobienia jakiejś opinii na temat tej gry i powiem wam szczerze, że po przegraniu łącznie kilku godzin* mam wrażenie, że moja opinia się nie zmieni.

Pogram jeszcze trochę, zweryfikuje i się rozpiszę bardziej.
Ale wstępnie? Jak macie ją na Game Passie, to nic nie powinno was powstrzymać od wypróbowania. Bełkot w internecie również.

Mam kilka fajniejszych zrzutów ekranu, ale one podjeżdzają już pod spoilery, a na w przypadku RPGa, to spoilery bolą.
Zwłaszcza takiego RPGa jak Avowed.
*mój zapis gry pokazuje w momencie kiedy to piszę 7h i 11 minut gry
Monster Hunter Now
Moja ulubiona gra mobilna była dręczona dość mocno. Zaczął się bowiem nowy sezon, a nowy sezon oznacza nowe potwory, łupy i sprzęt do stworzenia. A, że jestem fanatykiem zbierania zbroi w tej grze, to grałem dość intensywnie.

Co prawda miałem też niewiarygodnego pecha i nie miałem nigdzie w okolicy jakichś wyjątkowo szczodrych spawnów potworów dodanych w tym sezonie, więc efekty są dość „meh”.
Ale udało mi się uzbierać komponenty potrzebne do ulepszenia jednej z moich broni na grade 10:

Żeby nie było za krótko, to wrzucę wam kawałek nagrania jak uczyłem się obsługi nowej broni i buildu:
Pokemon GO
Nie planowałem po zeszłym, męczącym, tygodniu grać jakoś mocno w Pokemon GO, ale tak:
- zaczął się nowy sezon
- wraz z nim event i nowe zadania
- a w weekend było Community Day na Fuecoco, do to połączony z eventem na łapanie Pokemonów w wersji Gigantamax
„No rest for the trainers”
Ale przeżyłem! I chyba było warto:

To tyle! A jak wam szło granie w minionym tygodniu?
Byłoby więcej grane, gdyby nie to, że mięśnie mi się kompletnie spięły z nerwów.
Nikomu nie polecam pracy z niekompetentnymi ludźmi. Szczególnie, gdy jesteście z tego rodzaju ludzi, który preferuje jak inni szanują ich pracę.