Dorosłe życie ssie. Czy mogę poprosić mój urlop, tak bym miał czas zarówno na pisanie jak i na granie?

A jak nie, to chociaż dość dużo czasu by jakąś konkretną grę dokończyć?
Pokemon GO
Jakby nie obowiązki ambasadorskie, to spokojnie obstawiam, że nie znalazłbym czasu ani woli na granie. Ot, zmęczenie. Utrata „pragnień”.
Ale jakbym jako ambasador nie zrobił nic w tydzień w którym jest maraton rajdów na Regisy i Pokemon GO Fest, to bym sobie tego nie wybaczył.
W część dni nie mogłem grać, bo miałem wizyty u lekarzy, albo pOwAżNe ObOwIąZkI. Pomimo tego udało mnie się złapać kilka fajnych Regisów:






No cóż, ale to i tak pikuś w porównaniu do Go Festu, gdzie przez weekend:
- zrobiłem 40 rajdów
- złapałem ponad 600 pokemonów
- wyklułem więcej jajek niż dałem radę zliczyć
- przeszedłem ponad 36 tysięcy kroków, co się przełożyło na 23 kilometry
No i to wszystko się odbyło w doborowym towarzystwie około 170 innych graczy Pokemon GO z Szczecina i okolic.
A to wszystko głównie po to by dorobić się fajnego Zaciana i Zamazenty do kolekcji:


To teraz najchętniej wziąć urlop od tej gry na miesiąc.
HAHAHAHAHA, nie da rady, co tydzień dają jakiś wartościowy event. NIE MA MIEJSCA NA SPOKÓJ.
Monster Hunter Now
Entuzjazm po starcie nowego sezonu dalej jest u mnie silny. Dlatego jak miałem wolną chwilkę by upolować jakiegoś potwora, to korzystałem.
I tak powolutku zmniejszałem populację nowych potworów na mapie. Poszło dość skutecznie – sezon ledwo się zaczął, a już wpadło pierwsze odznaczenia za polowania na nowe potwory:

Oprócz tego, gdy tylko mam szansę, to biegam za każdą Driftborne Rathian i każdym Driftborne Anjanath jakich zobaczę – ja bardzo chcę wypasioną katanę z nowym stylem, a akurat broń z nich będzie pasować mi idealnie do buildów. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Już niedługo, bo jestem blisko:

Powiem szczerze, że miałem o czymś jeszcze napisać, ale zapomniałem. No cóż 😅
Stellar Blade
Gdy już przestawałem chodzić po mieście, to grałem głównie w Stellar Blade. Idę powoli do przodu. I ciągle uczę się siekania:
Z naciskiem na powoli, bo nie dość, że nie jestem specjalistą od gier akcji, to jeszcze staram się sprawdzać każdy kąt:

Oprócz tego mogę się pochwalić tym, że udało mi się pokonać w tej grze już czterech bossów. I nie rzuciłem swoim sprzętem do grania w trakcie walki.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem z siebie dumny.
Persona 5: The Phantom X
Szkoda tylko, że całe uczucie dumy przemija na myśl o tym, że zaczynam grać w kolejną grę Gacha, którą pewnie porzucę za pół roku.
Niestety jednak, jako w i e l k i fan Persony 5 musiałem zobaczyć jak będzie się grało w ten spinoff na (głównie) telefony komórkowe.

Pierwszym wrażeniem nie będę się dzielił, bo każda, nawet w pół kompetentna, gra tego typu jest zaprojektowana z myślą by pierwsze kilka godzin wciągnęło na amen. Zobaczymy jak będzie się grało, gdy minie to „pierwsze wrażenie” (i skończy się darmowa waluta używana do losowania postaci).
Ale jedno mogę powiedzieć na pewno – jest ładna i wiernie kopiuje styl „dużej” Persony 5, nawet przy nowo dodanych rzeczach i postaciach:

Ostrzegam, poniżej zdjęcia żarcia 😀 Kontynuujecie na własną odpowiedzialność!
Ugotowałem fajne Bolognese:

A w weekend byłem „kebab-based organism”. Bo co innego można zjeść jak nie ma żadnego obiadu w domu, a cały dzień latało się za Pokemonami?

A najlepsze jest to, że po tym całym chodzeniu i wieczornych ćwiczeniach pewnie i tak skończyłem z deficytem kalorycznym.
Also – jak mi się znudzi pisanie o grach, to przerzucam się na bloga kulinarnego. Czujcie się ostrzeżeni.