Chora sytuacja – chcieli dziesięć tysięcy dolarów. W chwili pisania wpisu mają trzy miliony, sześćset tysięcy. Plus klepaki. Tyle zebrała na ten moment gra Exploding Kittens. Jak dała radę tego dokonać? Dokonałem analizy i już wiem!

No i przy okazji też dowiecie się o tej grze. Bo wygląda świetnie. Ale to jedynie przy okazji.
Czym jest Exploding Kittens?
Znacie „rosyjską ruletkę”? To wyobrażcie ją sobię w formie karcianki. Tylko, że nabojem jest kot wywołujący wybuch. I możesz uwalić innych graczy za pomocą, powiedzmy… niedźwiedziodaktylem. Albo wiekowymi włosami z pleców. W sumie… to lepiej wam to wytłumaczy poniższy filmik.
Rozumiecie już to szaleństwo? Jeżeli tak, to zrozumcie teraz to:
W ciągu dwudziestu minut zebrali dziesięć tysięcy dolarów.
W dobę zebrali milion.
W niecałe dwa dni wpadły im dwa miliony.
Na ten moment, po ponad tygodniu mają cztery miliony, sześćset pięćdziesiąt milionów dolarów. Wsparło ich niemal sto dwadzieścia tysięcy osób. A do końca zbiórki pozostało 21 dni.
Jak tego dokonali? Już wam mówię.[divider type=”thin”]
Koty
Koty to władcy internetu. Wszystko co zawiera koty jest fajne i będzie w internecie popularne.
The Oatmeal
Nie mam statystyk na pokrycie tej tezy, ale jakbym miał zgadywać jaki jest najbardziej popularny komiks sieciowy na świecie, to obstawiam właśnie The Oatmeal.
Istniejący od 2009 roku komiks sieciowy, w którym twórca, Matthew Inman, tłumaczy różne rzeczy. Albo z nich szydzi. Albo jedno i drugie jednocześnie. Jako przykład polecam jego komiks o piwie. Również z powodów naukowych 😉
Tak czy siak – komiks i jego autor są popularni na całym świecie. I ten ruch jest skłonny się przełożyć na zainteresowanie zbiórką na współtworzoną (Matthew Inman odpowiada za grafiki na kartach) przez niego grę. Jak zresztą widać.
Dobrze dobrana kwota zbiórki
Dziesięć tysięcy dolarów starczy na zamówienie z drukarni „hurtowej” liczby zestawów do Exploding Kittens. Jednocześnie nie jest to olbrzymia kwota. Bardzo łatwo ją przebić, biorąc pod uwagę zainteresowanie zbiórką, powstałe w związku z powyższymi dwoma punktami. No i dzięki temu ludzie wpłacają pieniądze bez uczucia, że ich działania są bez sensu.
W końcu gra już wyjdzie, bo pieniądze i tak są już zebrane 🙂
Prostota
Ta rzecz jest genialna i powinna być naśladowana przez wszystkich.
W wielu zbiórkach progi wsparcia są bardziej skomplikowane od fizyki kwantowej, a za pomocą gadżetów do zdobycia można by przeżyć tydzień.
Koszulka do noszenia, kubek do noszenia, czasem jeszcze torba na ramię/plecak i na samym końcu sam obiekt zbiórki.
Tutaj sprawa jest prosta – płacisz i dostajesz grę. Decydujesz jedynie o ilości kopii i rodzaju talii – czy będzie „normalną”, czy N(ot)S(afe)F(or)W(ork). Dzięki temu po zbiórce będą musieli:
- wysłać pliki do druku
- odebrać kilka ton zestawów kart
- podpisać część
- rozesłać
Proste? Proste. Jest co się zepsuć? Na dobrą sprawę nie. No i przede wszystkim w tej sytuacji nie wymaga od wspierającego myślenia nad tym „co tu wziąć, zestaw z koszulką, czy z kubkiem?”. Sprawa rozwiązuje się sama.
Media
Pochodną powyższych punktów jest uwaga, jaką media poświęcają tej zbiórce. Dziennikarze lubią pisać o rzeczach imponujących. A zebranie ponad trzydziestokrotności planowanej (?) sumy jest imponujące. A wiadomo – jedno medium napisze, drugie też, trzecie nie będzie gorsze, czwarte będzie próbowało zorganizować wywiad z organizatorami zbiórki… I tak dalej, i tak dalej… A tymczasem grono osób, które się dowiaduje o zbiórce rośnie w nieskończoność.
[divider type=”thick”]
Uczcie się od najlepszych! I przy okazji obczajcie genialnie wyglądającą i kretyńsko prostą grę. Może ktoś się skusi? Ja już bym wspierał ich odpowiednią kwotą.
Jakbym ją miał.
Zainteresowani? Przegapili fakt, że filmik był jednocześnie linkiem do zbiórki? To tutaj macie kolejny!
4 odpowiedzi na “Jak ugryźć 4,5 miliona dolarów na Kickstarterze na przykładzie Exploding Kittens?”
Ktoś zrobił już podróbkę.
Czytałem na jakimś forum, że kilka obrazków przerysował z dostępnych w internecie projektów oryginalnych kart, a resztę sam wymyślił.
http://u.lkn.pl/7z/koty_b4XI.7z
I to po polsku.
Lol, szybko im to poszło.
Ale kreskę to gościu ma dość kiepską :X
Kreska kreską, ale gra jest.
Można uznać, że to nie jest podróbka, bo nie ma jeszcze czego skopiować:) Ale jest to jakaś kopia, choć w oryginale nie ma chyba kart do cofania kolejki. Czyli co? Mamy swoją 'unikalną’ grę pierwsi? A oni 'kopiują’?
O kopiowaniu moglibyśmy powiedzieć, jakby oni się wzorowali na twórczości jegomościa odpowiedzialnego za zalinkowane karty. Oboje wiemy, że tak nie jest, więc ich pracy kopią nie nazwiesz XD