Polak potrafi. Zarobić na innych ludziach, nie zawsze zgodnie z prawem. Z brakiem szacunku dla innych. Ja tego bardzo nie lubię. Więc będę to zwalczał. Bo cebulaki to zło i „wrzód na zdrowym ciele narodu”.
Czy damy radę? Kij go wie. Ale trzeba próbować.
Jacy znów oszuści?
Cebulaki tępe. Ludzie pozbawieni rozumu i godności człowieka. Pasożyty na zdrowym ciele Steama. Janusze Biznesu. I tak dalej, i tak dalej. Chociaż lepiej byłoby ich zwyczajnie nazwać złodziejami. Co prawda nie pasuje to do końca do piractwa komputerowego, ale w świetle czerpania niemałego zysku z tego ma ono sens.
Chodzi o osoby wypożyczające konta na Steam za pieniądze. Zarabiają na cudzej pracy, wkładając niemalże zerowy wysiłek w swoją pracę. Mało? Unikają podatków. Nie obchodzi Ciebie to? To przyjmij do wiadomości, że przez takie osoby twórcy tracą zyski.
A potem dostajemy czterdziestą piątą część Call of Duty zamiast czegoś bardziej konkretnego. Na całe szczęście na teraz jest sposób na te dziwne przypadki.
Jak wygrać przeciwko cebulakom, oszustom i Januszom Biznesu?
Zwycięstwo jest możliwe dzięki niedawno dodanej do Steam funkcji – możliwości całkowitego usunięcia gry z Biblioteki Steam. Dotychczas się drapałem po głowie i myślałem „po cholerę to komu?”. No właśnie, dotychczas. Olśnienie przyszło dopiero niedawno.
Prosta instrukcja w kilku punktach. Przy czym zastrzegam – zmieniłem skórkę Steama, przez co u was będzie to wyglądać trochę inaczej:
- Wydajecie złotówkę na jakąś „grę” na Allegro.
- Otrzymujecie na maila login i hasło do konta z grą.
- Logujecie się na konto Steam i wybieracie kupioną grę.
- Klikacie na opcję „Pomoc techniczna”.
- Reszta jest oczywista, ale wrzucę screena z napisem „Chcę usunąć tę grę z mojego konta”.
- TADAM! Sukces. Wygrałeś dwa internety i utrudniłeś życie gościowi, który dzięki oszustwie i łamaniu prawa zarabia dużo pieniędzy.
Okej, to teraz idziesz do możliwości komentowania, dodajesz negatywny komentarz. Potem czas na centrum sporów Allegro i krzyczenie „GNÓJ MNIE OSZUKAŁ, GRA NIE DZIAŁA, ODDAWAJ KASĘ!”. Problemy dla oszusta pewne w stu procentach.
Fajne uczucie, prawda? Nie wydało się dużo, nie narobiło się, gotówkę się odzyska, a gnida dostała za swoje.
Sam pomysł niestety nie jest mój. A trochę szkoda, bo mógłbym teraz w pełni szczęśliwy położyć się spać z świadomością zrobienia czegoś dobrego.
Wszystko zaczęło się od poniższego filmiku. Uwaga, lecą bluzgi i chwilami trudno zrozumieć co autor nawija.
Czemu walczyć z takimi sprzedawcami?
Może dlatego, że proceder sprzedawania dostępu do swojego konta na Steam/PSN/Originie/GOGu/XBox Live/czymkolwiek innymi jest jednoznacznie zły?
- Sprzedawca łamie regulamin Steama z którego korzysta. Mówi on bardzo dokładnie, że z danego konta może korzystać jedna osoba. Wyjątkiem jest Family Sharing, który jest obarczony bardzo zbliżonymi ograniczeniami.
- Klient albo wie, że korzysta z usług oszustów łamiących regulamin usług, albo jest nieświadomym kretynem, któremu się wydaje, że grę która miała premierę 3 dni temu może kupić za złotówkę. Prawdę mówiąc nie wiem co jest gorsze.
- Na całym procederze tracą te osoby, które powinni zarabiać na grach. Chodzi o producentów, dystrybutorów, a przede wszystkim o twórców.
- Nie wspominając już nawet o tym, że osoby poszukujące prawdziwej, w pełni legalnej oferty, muszą przekopywać się przez rzekę śmieci i sprawdzać każdą ofertę. Bo w końcu jakiś oszołom mógłby dostęp do konta wycenić nie na złotówkę, ale siedemdziesiąt pięć.
Dość tej patologii, zarówno umysłowej, jak i biznesowej.
Niestety, nie ma co się oszukiwać – powyższa akcja niemal na pewno nie zlikwiduje tego zjawiska. Jasne, wypożyczający konta będą mieli teraz nie lada problemy w postaci konieczności kupienia gier na nowo, zwracania ludziom wydanych przez nich złotówek, bądź walki z wsparcie technicznym, które pozwala potem na przywracanie gier.
Oni wrócą. Dalej będą zarabiać na, de facto, pirackim oprogramowaniu. Dalej będą sprzedawać nielegalny towar kretynom wierzącym w 25 gier za złotówkę.
Co zrobić? Jak żyć?
W naszym kraju, aktualnie? Najlepiej krótko. A jeszcze nie żyć w nim, tylko uciekać.
A w tej sytuacji? Konta trzeba zgłaszać Allegro – w końcu jest to, choćbym nie wiem jak na to spojrzał, jest to nielegalna kopia oprogramowania. A sprzedaż tychże jest nielegalne zgodnie z polskim prawem i regulaminem Allegro.
Dobrze by było też je zgłaszać samemu Steamowi. Jakby nie patrzeć jest to łamanie regulaminu usługi. Załączenie linku do aukcji prawdopodobnie nie zaszkodzi.
Oczywiście, możecie też mieć to gdzieś. Gość sobie w końcu tylko zarabia. Pasożytując na twórcach, Steamie, Allegro i na swoich klientach. Świat i bez tego będzie do dupy. Nie można go zmienić w żaden sposób.
Pal licho, że bezczynność jedynie pogarsza sprawę. Każdą sprawę.
11 odpowiedzi na “Drżyjcie cebulaki! Czyli jak Steam umożliwił zwalczanie najbardziej żałosnego biznesu growego w dziejach?”
Dlaczego nie mogę odpię ze steama grę, którą kipilem w sklepie? Powinienem mieć możliwość odsprzedarzy takiego produktu a nie mam.
Jak już wcześniej pisałem – kupowanie na Steam to prosta wymiana – oddajesz prawo do zbycia gry w zamian za możliwość odpalenia tej gry wszędzie, gdzie będziesz miał dostęp do internetu, dostęp do chmury i możliwość kupienia tejże gry w nieprzyzwoicie niskiej cenie.
A odpowiadając pytaniem na pytanie – czy uważasz, że to wystarczający powód by nie mieszać tego procederu z błotem?
co innego sprzedaż, a co innego możliwość odstąpienia konta za złotówkę kilkaset osobom. Naraz.
Rekordowe idą w tysiące. Bo ludzie kupują dostęp do kont, a potem odsprzedają je dalej 😀
>”A potem dostajemy czterdziestą piątą część Call of Duty zamiast czegoś bardziej konkretnego. ”
Jakim kurde cudem powiązałeś proceder oddawania konta za pół ceny z seryjnie produkowanymi taśmowcami? Próba zagrania na niskich emocjach, czy płytka i pozbawiona głębi analiza?
Czterdzieste piąte części CoDa, Assasyny robione seryjnie jeden za drugim i tym podobne dziwactwa istnieją od kiedy pieniądze zaczął zarabiać dział marketingu, a nie produkcji. Istnieją, bo łatwiej i skuteczniej jest zrobić przeciętną do bólu, generyczną grę będącą n-tą inkarnacją tego samego i wypromować ją hajpem do granic absurdu, pobijając rekordy sprzedaży JUŻ W PRE ORDERACH, niż przerzucić pieniądze do twórców gry, którzy – jak każdy wie – robią grę, a nie kasę.
Przykład Fallouta chyba najlepszy – gra generyczna, nudna, z przeciętną fabułą i grafiką, z nieprzemyślaną mechaniką i tragicznym systemem dialogów. Fani nowych falloutów uznawali ją w najlepszym wypadku za przeciętną. ALE JAKI MIAŁA HYPE. Z całą pewnością już pół roku przed premierą zarobili ZNACZNIE więcej niż genialne Age of Decadency.
Assasins creed w Francji mimo tego, że był niegrywalny przez bugi, pobił nawet jakiś ówczesny rekord sprzedaży w pre-orderach.
Drugim rakiem jest to, że teraz gry wychodzą w dwóch wersjach 1) bez modów, a jak już to prosty edytor map (nadchodzący Doom IV pozdrawia), bo ktoś musi zarobić na DLC (patrzę na Ciebie, gicko) 2) PODSTAWKA POD MODY KTÓRA BEZ NICH JEST BEZNADZIEJNA XD.
Nieważne jak dobra będzie gra – poza nielicznymi przypadkami, kiedy dobrze trafi w target (undertale?), nie pobije marketingowego kolosa, który wmówi ludziom że tę grę MUSZĄ mieć.
Bo 45. część Call of Duty w takiej sytuacji się sprzeda.
Jak ktoś w ten sposób kupi Age of Decadency, to Kol of Djuti wyjdzie. A kolejna gra twórców AoD już może nie wyjść. Bo ktoś zamiast dać kasę twórcy, da ją Januszowi. Do tego za co ją da? Za, de facto, nic.
Jeśli kupi – to CoD 45 wyjdzie. Jeśli nie kupi – CoD 45 wyjdzie. Twórcy mają takie narzędzia jak kickstarter, które spokojnie pozwolą fanom finansować twórców, ale nawet gdyby wszyscy oszuści kupili grę – to i tak będzie to ułamek ułamka tego co zarobi CoD 45. Jasne, nie usprawiedliwiam złodziejstwa, sam promuję kupowanie gier, ale nie spłycajmy niepotrzebnie tego chaotycznego i pogmatwanego do granic możliwości obrazu 😀
Ale oderwijmy się od tego nieszczęsnego CoD-a, bo to syf na którego żałuje klawiatury (a jak już napiszę, to nie usuwam, bo wtedy klawisze by poszły na marne).
Nie chodzi mi o to jaką część zysków CoDa tracą twórcy normalnych gier przez ten proceder. Bo jak tak na to patrzysz to faktycznie – wychodzą promile mniejsze, niż w najtańszym piwie z biedry.
Chodzi mi o to jakąś cześć zysków danej gry potencjalnie traci dany tytuł. A przypadku niektórych wychodzi, wybacz określenie, ale WCHUJ PROCENT.
I to jest problem.
No i też „twórcy” poza grami indie ma inne znaczenie, deweloperzy dają im kasę, dostają produkt, trzepią na nim hajs, a twórcy robią kolejną grę.
Oczywiście potępiam tego typu zjawisko, już lepiej docenić pracę dzielnych crackerów i ściągnąć dobry, sprawdzony torrent z Piratebay. A później grę kupić :>.
No jakby swiat byl sprawiedliwy to moze bym sie zgodzil ale te gry nie sa Polskie tylko w wiekszosci zagraniczne i ich tworcy nie sa wolontariuszami. Jak zobacze na koncie 8.000 eur miesiecznie to wtedy moge placic ale jak wielu ma wybor miedzy placeniem czynszu a kupowaniem czegos lepszego niz mrozonki to jak mowisz „cebulizm” bedzie kwitl i ja tez naleze do klanu zoltej cebulii w takim kontekscie.
W ogole fajny blog, jakbys troche bardziej wypromowal to mozesz duzo zwiekszyc baze czytelnikow.