Ten wpis jest zagrożeniem dla waszego czasu wolnego, skupienia i baterii waszych telefonów komórkowych. Czytacie o AdventureQuest Dragons na własną odpowiedzialność i jeżeli zawalicie przez tę grę jakieś ważne zadanie, to jest to tylko wasz problem. I moja wina.
Jeżeli znany jest wam fenomen Cookie Clickera i przeszliście już przez etap uzależnienia od tej gry, to wiecie co może was spotkać. Ta gra jest jeszcze bardziej wciągająca. I ma smoki!
Krótki wstęp do gatunku.
Dosłownie 3 zdania, bo te gry i ich fenomen zasługuje na wpis podobny do tego, który swego czasu otrzymało Flappy Bird. Tylko najlepiej jeszcze bardziej rozbudowany, bo o ile Flappy Birds da się opisać w kilku zdaniach, tak wytłumaczenie fenomenu gier, które, de facto, same się rozgrywają i wymagają tylko okazjonalnego klikania zajmie mi trochę więcej czasu.
Nie wiecie o co chodzi? Dwa słowa: Cookie Clicker. Nie zalinkuje do tej gry, bowiem w tym wpisie opisuje coś lepszego. Pod każdym względem. Robione przez tego samego człowieka z pomocą rzeszy innych ludzi.
Ale o co chodzi?

O hodowanie smoków. Jak? Przez klikanie klejnotu na wysokości 1/3 ekranu i wykorzystywaniu klejnotów, które w ten sposób zdobędziemy, do wykupywania ulepszeń, które sprawią, że klejnoty same zaczną wpadać na konto. I tak po kolei z każdym z 12 smoków.
Brzmi głupio? Niby tak. Ale jest świetnie zrealizowane, wciągające jak diabli i do tego dostępne pod ręką. Poniżej znajdziecie kilka bardzo dobrych powodów by się tą grą zainteresować.
Genialne grafiki
Większość klonów Cookie Clickera i innych tego typu ma paskudną grafikę. Przyjmując oczywiście, że ma grafikę, bo część z nich nie ma jej wcale.
Obejrzyjcie sobie zrzuty ekranu w tym wpisie. Grafiki w tej grze są zwyczajnie piękne. Nie będę bawił się w opisywanie. Macie oczy, to korzystajcie.
Zmiany w mechanice
W grach idle bycie aktywnym często jest niedostatecznie nagradzane. Przez to, gdy tylko ciastka/monety/punkty zaczynają nabijać się same, to nasz udział w grze spada do minimum.
W AdventureQuest: Dragons tak nie jest: dłuższe serie kliknięć są nagradzane i w wielu przypadkach są bardziej opłacalne niż zwyczajne czekanie, aż zdobywane przez nasze smoki klejnoty same do nas przybędą.
Do tego dochodzi jeszcze jedna, mała rzecz: z każdym udoskonaleniami dającym więcej klejnotów za kliknięcie zmienia się wygląd tego wielkiego kamienia szlachetnego, którego napastujemy w trakcie rozgrywki. Naprawdę, mała, niby nieistotna, a jednak sympatyczna rzecz.
AdventureQuest Dragons opowiada historię.
Gra, której gameplay polega na klepaki jednego miejsca palcem/kursorem opowiada historię.
Też jesteście zaskoczeni? Zastanawiacie się jak to możliwe?
Każde ulepszenie ma opis. I każdy opis mówi nam coś o naszym smoku. O tym co lubi, na co poluje, czego unika… A ostatnie ulepszenie opowiada nam o epickiej przygodzie, jaką nas smok przeżył.
O zwalczaniu uzaleźnienia od księżniczek. Albo o walce z smokobójcą. Ew. o tym, jak robotyczny smok postanawia zrobić wszystko by zdobyć władzę nad światem.
Co z tego, że ta ostatnia historia cuchnie na kilometr Terminatorem. I tak jest ciekawa!
Smoki
Powiedzmy sobie wprost: wszystko z smokami wygląda lepiej i jest bardziej grywalne. Wielki latający gad plujący ogniem/lodem/błyskawicami/kwasem zawsze pomaga. Zwłaszcza z tak wyglądającymi i tak róźnorodnymi – od klasycznego smoka ziejącego ogniem po mechanicznego, steampunkowego, golemo-smoka. Oklaski za pomysły! Chwilami sztampowe, ale świetnie zrealizowane.
Do tego niedługo ma się pojawiać ciasteczkowy smok. SMOK uwielbiający CIASTKA. Jak można się takiemu stworzeniu oprzeć
Uczciwe płatności w aplikacji
AdventureQuest Dragons jest dostępne za darmo. I nie wynikają z tego żadne nieprzyjemności poza reklamą na dole ekranu.

Jeżeli komuś one przeszkadzają, to wystarczy, że wykupi najtańszą mikrotransakcję za niecałe 7 złotych.
Co w tej grze one dają? Smocze klucze. Które możemy wykorzystać by szybciej odblokować kolejne smoki do opieki (i zaklikania).
Problemem jest jednak odblokowanie wszystkich smoków bez kupienia kluczy. Dziennie bowiem, w zamian za oglądanie filmików reklamowych, możemy uzyskać jeden klucz. By odblokować kolejnego potrzeba tych kluczy od 20 do 60. To boli.
Do szczęścia brak…
Niestety, AdventureQuest Dragons trochę brakuje, by stać się pogromcą mojego czasu wolnego.
O ile w chwili pisania tego tekstu są dostępne tylko wersje na Androida i iOS, to wiadomo, że na początku 2015. roku powstanie wersja webowa, która do szczęścia będzie potrzebowała jedynie sensownego kompa, który się nie tnie z byle głupiego powodu. Niestety już teraz wiadomo, że nie będzie można przenieść do tej wersji postępów z Androida i/lub „Jabola”.
Oprócz tego gra wymaga dalej naprawy pewnych błędów. Z powodu swojej dobrze wyglądającej grafiki potrafi się przyciąć. Niektóre udoskonalenia mają przekłamane opisy. Istnieje też kilka mniejszych, trudnych do zauważenia błędów, ale one pewnie zostaną załatane nim je zauważycie. Zwłaszcza, że od dnia premiery dokładnie co drugi dzień wychodzi łatka, która sprawia, że grywalna gra zaczyna sprawiać coraz mniej problemów.
Ten problem jakby co obowiązuje tylko w przypadku wersji na Androida i jest wywołany (tradycyjnie) przez różnorodność urządzeń korzystających z tego systemu.
Oprócz tego BARDZO brakuje mi jakiejś ścieżki audio w tle. Bo niestety, na ten moment gra jest przez większość czasu cicha.
A ja? Nie mogę się doczekać wersji przeglądarkowej gry. Jak pewnego dnia odkryjecie, że wrzucam jeden wpis na dwa tygodnie, to będzie to oznaczać, że się ona już pojawiła.
Click,click,click, polecam, click,click,click. Gra jest warta waszego czasu i zajeżdżania baterii waszych smartfonów/tabletów.
A teraz wybaczcie, wracam do klikania. Albo pracy. Albo pracy i klikania.