Guardians of the Galaxy 2 okazało się być dokładnie tym, czym sądziłem, że będzie. Ale w tym przypadku, to samo dobro.

W kinach nie ma teraz filmu, który da wam tak wiele w tak krótkim czasie. Tak właściwie, to nie mogę sobie takiego filmu przypomnieć w ogóle.
Wybuchy, slow-motion i lasery.
Alfred Hitchcock mawiał, że film powinien się zacząć od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno ciągle rosnąć.
Tutaj zaczyna się od totalnej rozwałki w postaci walki z potworem rzygającym tęczą, a późniejsze sceny akcji są jeszcze bardziej widowiskowe.

W Guardians of The Galaxy 2 mamy chyba każdy efekt, który sam z siebie jest albo nadużywany, albo kiczowaty. Tutaj jednak dodaje efekciarstwa bardziej żywej części filmu.
Śmieszki heheszki
Nie byłoby kolejnej części marvelowskich przygód w kosmosie bez dostatecznej ilości śmiechów i hihów. Jakby ten film był przesadnie poważny, to zmiana nastroju byłaby najzwyczajniej na świecie do przyjęcia.

W tym miejscu bym się odniósł do postaci, które dostarczają powód do śmiechu. W przypadku Guardians of The Galaxy 2 nie chce mi się tego robić, bo mam wrażenie, że wszystko co ma dialogi w tym filmie chociaż raz musi wywołać uśmiech u widza. Znajdziecie tu wszystko – od „sucharów” po typowe żartowanie z nieznajomości otaczającego świata.
Płacz, ból i zgrzytanie zębów.
Jedyną prawdziwą nowością dla fanów Guardians of The Galaxy jest to, że drugi film z serii ma o wiele więcej momentów, które z całą siłą chwytają za serce i puszczają dopiero jak poleci jakaś łza.
Tutaj trudno jest podać jakiś przykład bez zdradzania fabuły filmu. Zamiast tego powiem coś innego – chwała za to, że Guardians of The Galaxy 2 potrafi w płynny sposób przejść z generowania łez ze śmiechu do łez rozpaczy. Rzadko kiedy to się udaje tak, by nie pozostawić niesmak.
Tak właściwie to wszystko i trochę więcej ekstra.
W ostatecznym rozrachunku Guardians of The Galaxy Vol. 2 to świetny sequel – nie jest odkrywczy, nie zbawi świata, ale jeżeli ktoś się świetnie bawił na pierwszej części, to na drugiej też będzie. W najgorszym razie tak samo. Wszystko jest, tylko w większej dawce i odrobinę zmienionych proporcjach. Być może jako przygotowanie do występu Strażników w następnej części Avengers
Guardians of the Galaxy 2 to idealny przykład sequelu kierowanego głównie dla fanów, który dzięki kompetentnej reżyserii i scenariuszowi może się też obronić jako film dla „normalnego”, niepodjaranego widza.
A teraz wypad z bloga i do kina.

P.S – jakby co zostańcie w kinach na CAŁYCH napisach. Scen po/w trakcie napisów jest więcej niż można by się spodziewać.