Tia, gram sobie grzecznie w zacny tytuł, jakim jest Cywilizacja 5, aż ponownie spotkałem swojego najgorszego przeciwnika. Nie jest on potęgą militarną. Wybitnym ekonomistą ani naukowcem też nie jest. Za to pokonuje mnie… śmiechem. Moim własnym. Oto przed państwem KAMEHAMEHA! z Polinezji.
Jako dziecko z umierającego gatunku, czyli takie, które kreskówki oglądało w telewizji, a nie YouTube, musiałem skojarzyć tę nazwę z „krwawą bajką” z czasów kiedy RTL7 było kanałem telewizyjnym najczęściej oglądanym przez dzieci i młodzież wszelkiej maści. Dlatego też, jak widzę tego gościa, to ryczę ze śmiechu. No co, to silniejsze ode mnie! Zwłaszcza od chwili gdy odkryłem rzecz straszną: imię gościa to autentyk, na serio istniał władca o imieniu Kamehameha. Co prawda rządził on królestwem Hawajów, ale co tam, nie wielka pomyłka jest niewielka.
Dodatkowo Cywilizacja 5 zapoczątkowała w mojej głowie chory ciąg skojarzeń.
Polinezja skojarzyła mi się z Malezją. Malezja z tym memem.
Jaki jest efekt końcowy? Zapewne maraton porytych filmików z motywem, na który Pedobear by zareagował jedynie stwierdzeniem „Too Old”. Czyli nie ma to jak brak chęci do pisania normalnych tekstów.
http://www.youtube.com/watch?v=hSVNbxjdvv8
I jaki z tego morał? Cywilizacja 5 ma niespotykane efekty uboczne. Zacząłem grać, a gdzie skończyłem? Na YouTubie, oglądając filmiki z LAZORAMI~~
Dobra, to na tyle. Pooglądałem sobie to w trakcie i mogę wrócić do grania w Civ-kę 5. Tym razem z modami: poszukam, może coś będzie bardziej epickie od próby totalnej konwersji tej gry na kolejnego Warcrafta. Nah, nie da rady 😀 ZA HORDĘ! Krwawe Elfy czekają 🙂