Kategorie
Offtop Blog

Market traktujący klientów jak idiotów? Czyli „mam do was pytanie”.

Nie spodziewałem się, że doczekam się takiej historii. W internecie czytałem wiele dziwnych relacji. Gdy moja znajoma zadała mi jedno pytanie dotyczące jej laptopa, to nie spodziewałem się, że zobaczę rzeczy tak dziwne. Wszystko dzięki pewnemu sklepowi „nie dla idiotów” i sprzętowi, który jej sprzedali.

Sony Vaio VPCEB3M1E - główny bohater wpisu (zdjęcie poglądowe wzięte z uk.hardware.info)
Sony Vaio VPCEB3M1E – główny bohater wpisu (zdjęcie poglądowe wzięte z uk.hardware.info)

Historia całkowicie prawdziwa. Smutna, głupia i wywołująca kilkukrotnie wyraz twarzy sugerujący brak wiary w czytany tekst. To w pełni zrozumiałe. Jakbym sam tego nie przeżył, to też bym nie uwierzył.

Na początku było zdziwienie.

Cała ta historia zaczęła się niespodziewanie. Dzień jak co dzień w lato: niechęć do wszystkiego, umieranie z powodu temperatury, wrzaski Dropsa (który nie rozumie, że jak wyjdzie na dwór o 12:00 to się zwęgli). Aż nagle z letargu wyrwała mnie dość specyficzna wiadomość od Ani, mojej znajomej.

„Jak bardzo zostałam oszukana, kupując 2 lata temu lapka z wgranym już Windows 7 nie otrzymując przy tym żadnej płytki z tymże systemem?”.
Pierwsza myśl: „Gdzie ona go kupiła, u Zdzicha w lombardzie?”. Spytałem się o to. Okazało się, że kupiła normalny, nowy laptop w Media Markt. Za pełną cenę, ponad dwa lata temu.
Pomyślałem sobie, że to faktycznie musi być niecodzienna akcja. Nawet do telefonu dodają płytkę z oprogramowaniem, a co dopiero do laptopa?
No dobrze… To w takim razie musi być partycja „Recovery”, która pozwoli na przywrócenie „czystego” systemu. Proszę ją by sprawdziła czy tak jest. Kolejne zaskoczenie: tylko jedna partycja na dysku.

To co w tej sytuacji zrobić? Zaproponowałem by ściągnęła obraz płyty Windowsa 7 Home Premium z strony Microsoftu i w trakcie instalacji z wypalonej przez siebie płyty wpisała swój klucz licencyjny z naklejki pod laptopem. Przy czym przez chwilę pomyślałem, że wcisnęli jej tam trefny sprzęt. Na całe szczęście się myliłem, naklejka była. Tak jakby. Poniżej jej zdjęcie, jedyna modyfikacja to zamazanie części cyfr. Wiecie, dla bezpieczeństwa, może ktoś ma lepszy wzrok od mojego i to odczyta?

Media Markt Laptop, numer seryjny.
Znam już trzy wersje tego numeru. Ktoś ma propozycje czwartej, piątej i szóstej?

A potem nadeszło zażenowanie

Jak widzicie powyżej, zadanie „odczytaj klucz produktu z naklejki pod laptopem” okazało się przerastać normalnego człowieka.
Na całe szczęście „jam jest zmyślny” i wiedziałem o istnieniu programu, który pozwala wydobyć z komputera numery seryjne zainstalowanych programów. W przypadku klucza do Windowsa też sobie daje radę, więc podesłałem mojej znajomej linka do tego programu.

To co mi podesłała w odpowiedzi wysadziło mi mózg w powietrze. Podobnie, zamazałem te miejsca w numerze licencyjnym co w fotografii powyżej.

Numer Seryjny 2 zabezpieczony

Jak widzicie Ania kupiła laptopa z dwiema licencjami. Bo jak nazwać sytuację kiedy ma naklejkę systemu z jednym numerem, a zainstalowany inny? Dobrze, że chociaż rodzaj systemu się zgadza.

Pytania nieodgadnione?

Zwykle, to ja odpowiadam na pytania: jak dostosować klasyczne gry do dzisiejszych czasów, czemu piractwo gier na PC nie ma sensu, ewentualnie czemu tworzone dziś „hurtowo” symulatory są szkodliwe dla wszystkich graczy. Dzisiaj natomiast ja chciałbym wam zadać tytułowe pytanie, bo ja się poddałem w trakcie szukania odpowiedzi.

Czy ktoś poda mi racjonalne wytłumaczenie tej sytuacji, wiedząc że:

  • laptop nigdy nie był oddawany do serwisu, ani na wymianę gwarancyjną
  • nie opuścił on domu mojej znajomej bez opieki
  • moja znajoma nie dokonywała na nim wcześniej reinstalacji systemu w własnym zakresie ?

Zwłaszcza, że, podkreślam, został on zakupiony w normalnym sklepie jako nowy komputer. Z gwarancją i wszystkim co w związku z tym przysługuje.
Od całego zajścia minęło już kilka dni. A ja dalej zastanawiam się: jak można wyjść z Media Markt z laptopem, który zdaje się mieć ślady użytkowania?

Nie lubię wysuwać oskarżeń, ale wygląda na to, że coś w szczecińskim Media Markt jest nie w porządku. Bo wątpię by wciskanie klientom trefnego towaru było polityką całej sieci. Mylę się?

Morał na koniec, czyli „Media Markt – nie dla idiotów”.

Prawda jest tak, że moja znajoma, Ania, też się nie popisała. Dopiero po dwóch latach zwrócić uwagę na taki brak w kupionym przez siebie laptopie?
Na jej usprawiedliwienie działa to, że nie kupiła sprzętu od pana Franka sprzedającego tanio laptopy na Allegro, ale w sklepie znanej i raczej popularnej sieci marketów z elektroniką. Sam by się pewnie nie bawił w tak dokładne sprawdzanie sprzętu.

Wygląda na to, że Media Markt naprawdę nie jest dla idiotów. Ufnych idiotów. Smutne jest to, że nie wolno najwyraźniej mieć zaufania do żadnego sklepu”

A może to dowcip?  To ja już wolę żarty Karola Strasburgera, naprawdę.

Kolejne pytanie do was, na pożegnanie: czy Ania jest jedyna? Czy komuś z was zdarzyła się podobna sytuacja w trakcie zakupów w Media Markt? A jak nie tam, to może w innym sklepie? Podzielcie się swoimi historiami w komentarzach poniżej. 

9 odpowiedzi na “Market traktujący klientów jak idiotów? Czyli „mam do was pytanie”.”

Sprawa dwóch licencji to coś normalnego już od dawna. Jedna licencja (ta z programu) jak najbardziej może różnić się od tej z naklejki. Wyobrażasz sobie instalować na kilku tysiącach egzemplarzach takiego samego laptopa system w którym każdy miałby licencje z naklejki? Co do partycji to w minutę można skasować partycje recovery, a przez dwa lata było sporo okazji aby jakiś „życzliwy” lub przez przypadek to zrobić.

Wyobrażam sobie, wręcz nalegam by tak miało być. Naklejka jest dowodem legalności systemu, w przypadku braku zgodności z kodem systemu byłby dym. WIELKI dym.

„Życzliwy” w przypadku niedawanego nikomu komputera w domu zamieszkałym przez trzy osoby, z czego jedna (właścicielka) trochę ogarnia temat? Nope. Prędzej wygram w totka, przy czym podpowiedź: nie gram.

„tylko jedna partycja na dysku” wcale nie oznacza że nie ma partycji recovery, najczęściej jest ukryta i w czasie uruchamiania systemu trzeba wcisnąć jakiś przycisk, najczęściej F-cośtam, a żeby sprawdzić czy w ogóle jest trzeba wjść w zarządzanie systemem. Już od dawna nie dodają do nowych laptopówpłyt, przynajmniej nie z systemem OEM. Najgorsze jest to, że i sterowniki przestają dawać, wszystko jest na recovery. A największą piekielnością jest zaśmiecanie go swoimi „programikami” (oczywiście chodzi o producentów). Tak swoją drogą długo Twoja znajoma wytrzymała bez reinstalki, pewnie ikony w tray’u już sie na ekranie nie mieściły po rozwinięciu (znane z autopsji niestety). Tak BTW szkoda że dopiero teraz trafiłem na bloga i wcześnie nie dowiedziałem sie o pog(r)adajmy. Może innym razem.

Nie bój się, to obadaliśmy. Nie było jej, nawet ukrytej.
Mam 5 letniego laptopa, wraz z nim dostałem komplet płyt, więc to chyba nie jest aż takie dawno.

Z tego co pamiętam, to aż takiego syfu nie było, podstawy BHP były znane.

A Pog(R)adajmy jest co miesiąc, za wyjątkiem sierpnia, kiedy jest wielka feta w Warszawie. Jakby co ogarnij najbliższe sobie miasto organizatorskie i wpadaj 🙂

Zmyliłeś mnie skrótem myślowym ;p Ja mam swojego lapka 4 lata, brałem
bez windowsa bo z uczelni miałem, u mnie były jakieś stery, ale kolega kupował na początku roku i tylko kasperskiego dostał chyba. Na Pog(R)adajmy akurat do Szczecina bym wpadał bo tu aktualnie mieszkam. Wiec możliwe ze we wrześniu wpadne ;p

Dwie różne licencje są dosyć często spotykane przy
komputerach firmowych i nie ma w tym nic dziwnego. Instalując z płytki
firmowanej np. przez Della Windows 7 prof. nie trzeba aktywować systemu a nr
licencji zawsze jest taki sam. Oczywiście można później zmienić nr licencji ale
nie jest to wymagane nikt się o to nie przyczepi.
Aby system był legalny Microsoft wymaga od właściciela dwóch
rzeczy z trzech możliwych.
1.Faktura zakupu sprzętu na której jest wyszczególniony system
2. Naklejka COA z nr licencji
3. Nośnik z systemem lub partycja recovery.
Nie wiem jak wygląda sprawa przy systemach z serii home przy
reinstalacji i pierwszym uruchomieniu systemu ale jak napisał kolega wyżej jest
to dosyć powszechna praktyka z jednym nr licencji.
Co do wytartej COA to niestety jeżeli jest to na powierzchni
laptopa a nie ukrytej np. pod bateria to często się wyciera numer.

Jeżeli już to się stało to można tak jak zrobiłeś spisać z działającego systemu albo drugi sposób dzwonić do MS i wypytać jak można uzyskać duplikat naklejki COA.

Po tym, jak się przejechałem na jednym z produktów z Saturna, już nigdy tam nic nie kupię.
Dlaczego?
Pracownicy WYNOSZĄ SOBIE GRY do swoich mieszkań (nie tylko gry…), testują je i odkładają w nieoryginalnych foliach na półkę.
Nie wiem, czy mają na to pozwolenie czy nie, ale wielokrotnie już miałem sytuację kupna pudełka z płytą, na której były paluchy, pogniecione książeczki, czy nawet podarte. Sytuacje zdarzały się także z płytami CD, muzycznymi oczywiście.
Ale zużytym kluczem na trial do xbox live to mnie po prostu rozj*bali. Skończył mi się Gold Live, chciałem użyć zdrapkę – wykorzystana. Uważajcie na to, co tam kupujecie. Nieoryginalna folia jest zwykle sztywna, ma ostre końce i nie ma chociażby znaku wodnego SONY PLAYSTATION (nie wiem, jak jest w przypadku xboxa z foliami).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: