Z racji przerażającej, nawet na standardy tego bloga, długości wpisu postanowiłem podzielić go na dwie części.
Jeżeli przypadkiem zabłądziłeś, to pierwsza część tekstu jest dostępna pod tym adresem.
W ramach przypomnienia: poniższy tekst jest artykułem gościnnym – autor prosił o zachowanie anonimowości, bo „nie jest moim celem reklamować siebie, tylko wytłumaczyć problem”.
Całość tekstu jest jego, a okazjonalne moje dopowiedzenia będą oznaczone w taki sposób.