Każdy kto w Polsce miał do czynienia z prasą grową wiem czym było, jest i (najwyraźniej) będzie CD-Action. Czasopismo ma za sobą długą historię, niemal tak długą jak ja.
Mało brakowało, a dobiegła by ona końca. Zacząłem jednak myśleć – czy to dobrze, że ciągle trwa? Zwłaszcza po przypomnieniu sobie o wcześniejszych wybrykach nowego właściciela pisma.
Krótkie przypomnienie historii współczesnej
Jak wszyscy wiemy – prasa papierowa umiera. Ewentualnie pomalutku dogorywa i nijak się ma do swojej formy sprzed lat.
Dość szybko okazało się, że niedobory formy nie omijają absolutnie nikogo. W przypadku CD-Action objawy jednak były inne niż to zwykle bywa.
Początkowo zmniejszano wielkość pisma.
Potem, w listopadzie zeszłego roku, nastąpiło oficjalne połączenie redakcji PC Formatu i CD-Action. Przyczyną była zwyczajna oszczędność.
Następnie dalej zaczęły zachodzić kolejne zmiany.
Ambitnych tekstów było coraz mniej i pokazywały się coraz rzadziej.
Wielkość i jakość wydania papierowego pisma ciągle spadała. Ostatecznie stało się coś przerażającego – CD-Action, pierwszy raz od 1996 roku, zostało wydane bez żadnych dodatków (co jest niewątpliwie złe). I w wersji cyfrowej (co jest niewątpliwie dobre). Żadnej pełnej wersji gry, kodu na czołg do World of Tanks… nie było nawet kuponu rabatowego. Nic. Anomalia. Błąd w Matrixie.
Prawdziwe przerażenie nastąpiło, gdy trzy tygodnie póżniej serwis PolskiGamedev.pl ogłosił, że wszyscy dziennikarze CD-Action otrzymali wypowiedzenia. Godziny później otrzymaliśmy potwierdzenie tej informacji od redakcji.
Potem jeszcze się pojawił oficjalny komunikat wydawnictwa Bauer, posiadającego prawa do pisma, który poniekąd uspokajał. O ile informację o tym, że dziennikarze będą pracować nad czasopismem aż do końcu okresu wypowiedzenia można tak nazwać.
Od tamtego smutnego momentu zaczęło się jednak robić coraz ciekawiej.
CD-Action w czasie po „upadku”
Po tym jak dostaliśmy informację, że czasopismo zostanie prawdopodobnie zamknięte, to powoli zaczynały pojawiać się informacje zakulisowe o tym czemu to się stało. Ludziom zaczęło być najwyraźniej wszystko jedno i zaczęli mówić. „A co zrobią? ZWOLNIĄ MNIE? XD”
Bardzo świetny tekst na ten temat popełnił Adam Bednarek na łamach Polygamii, osoby zainteresowane szczegółami odsyłam właśnie tam. Wersja mocno skrócona:
- Redakcja często musiała działać na ostatnią chwilę z mocą 200%. Oczywiście z przyczyn od nich niezależnych, takich jak zmiana układu pisma, czy inne nowe polecenia od wydawnictwa.
- Wydawnictwo nakazywało odejście od publicystyki na rzecz klepania recenzji i innych tekstów, które będzie się łatwo czytać. Wpływ na morale redakcji? Oczywisty.
- Podobnie zadziałało wspomniane wyżej oszczędzanie na jakości druku pisma. Przejście z „klasy premium” na kolorowy papier toaletowy zraziło zarówno redakcję jak i czytelników,
- Stawki dla autorów tekstów były niskie. Na tyle niskie, że wiele artykułów autorstwa ludzi spoza redakcji trafiło do konkurencji
- Byli i obecni pracownicy pisma wskazują dyrektora wydawniczego jako głównego „hamulcowego”. Zarówno gdy mowa o przekazywanie informacji zwrotnych do wydawnictwa, jak i oddolne próby zmian. Co ciekawe, jest on byłym redaktorem naczelnym CD-Action.
Odnośnie ostatniego punktu: to w sumie zabawne, bo czytając stare numery CD-Action widać było wszystkie „podśmiechujki” z jegomościa.
Byłem pewien, że to było droczenie się. Gra pod publiczkę. A nie, jak wszystko wskazuje, „wentyl bezpieczeństwa” by nikt tego gościa nie walnął monitorem przez głowę.
Okazało się więc, że winnym nie było tylko to, że czasopisma drukowane „zwyczajnie” upadają. Pomogła również niekompetencja, kiepskie decyzje i ogólnie cyrki, które widziałem tylko w internetowych anegdotach o „korpo”.
Trochę czasu minęło, temat przycichł, pojawiły się ploteczki o inwestorze myślącym o odratowaniu pisma i nagle BOOM.
Mamy informację, że inwestor naprawdę istnieje. Nazywa się Fantasyexpo i jest agencja kreatywną specjalizujacą się w kampaniach z użyciem let’s playerów, youtuberów itp. . Już wcześniej współpracowali z CD-Action, chociażby organizując im ich „osiemnastkowy” event, jakim był CD-Action Expo w 2014 roku.
Zakupili oni prawa do marki CD-Action (i PC Format, ale ten wątek pomijam z racji niewiedzy) i planują oni zadbać o to by pismo dalej było wydawane, a część „internetowa” pisma bardziej adekwatna do dzisiejszych wymagań. Więcej informacji ma się pojawić, gdy na Beesfund pojawi się oferta zostania współudziałowcem pisma.
Czy Fantasyexpo będzie dobrym wydawcą pisma?
Na początek pragnę uprzedzić, że prawdopodobnie jestem chociaż trochę uprzedzony do Fantasyexpo. Albo mówiąc bardziej wprost – dalej uważam akcję z donosem do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za chamstwo. Z szczególnym naciskiem na brak przemyślenia tego ruchu, późniejsze tłumaczenia (na łamach CD-Action zresztą) i „przypadkowej” obecności ich partnera biznesowego w dyskusji pod „pierwotnym” artykułem na Antyweb.
Ale postaram się z całych sił przyjąć, że potrafią to zrobić dobrze, albo chociaż próbować.
Przy takim założeniu możemy się spodziewać, że redakcja CD-Action otrzyma dość szeroką autonomię odnośnie tego o czym będą pisać oraz jak będą to robić. To jest w końcu pierwszy krok nowego wydawcy, jeżeli chodzi o „stare” media. Mogą, a nawet powinni, dojść do wniosku, że na tym się nie znają i dać redakcji spory kredyt zaufania odnośnie decydowania o sposobie działania.
Istnieje jedynie szansa (pewność?), że z racji jeszcze bliższej niż wcześniej współpracy wzrośnie ilość materiałów odnośnie e-sportu, z szczególnym naciskiem na wydarzenia organizowane przez Fantasy Expo. To ma sens, zwłaszcza, że będą mieli informacje z pierwszej ręki.
Z niewiarygodnym żalem stwierdzam, że brakuje mi danych by stwierdzić jak to całe zamieszanie wpłynie na współpracę z wydawcami gier na całym świecie.
Mam wrażenie, że CD-Action mogło wcześniej występować trochę z pozycji siły. Wiecie: „najstarsze istniejące czasopismo growe w Polsce”. „Oddane grono czytelników”. „Wieloletnie doświadczenie w współpracy z twórcami i wydawcami gier z całego świata”. I tak dalej. Oprócz tego mieli za sobą pieniądze wydawnictwa, które niewątpliwie pomagały uzyskiwać pełne wersje gier, podróże służbowe na targi i inne eventy (których teraz jak wiadomo nie ma, ale kiedyś wrócą).
Teraz nie wiadomo czy ta pozycja nie ucierpiała za bardzo przez ostatnie perturbacje i zmianę właściciela. Powiedzmy sobie to tak, zupełnie bez nazw własnych – „czasopismo wydawane przez agencję PR specjalizującą się w organizowaniu eventów gamingowych”. Czy tylko mi to brzmi jak fikuśnie określenie na ulotkę reklamową?
Podobne wątpliwości mam odnośnie sfery finansowej – Fantasy Expo ratuje markę od zagłady i niewątpliwie wydało na to dość konkretną sumę pieniędzy. Ile będą w stanie zainwestować jeszcze? Jak duży przelew będą skłonni zrobić Ubisoftowi za kolejną odsłonę Assassin’s Creed dodaną do pisma? Ilu dziennikarzy wyślą na kolejne E3 (czy też raczej na to, co zastąpi tę imprezę)? Tego nikt nie wie.
Wróćmy jednak na chwilę do koncepcji „ulotki reklamowej”. Nie mogę pozbyć się z głowy akcji z donosem do KRRiT. Taki sztandarowy przykład głupiego pomysłu. A co, jeżeli zakup praw do marki CD-Action jest podobnym? Myślą, że zbiją na tym kokosy, a w momencie kiedy odkryją, że się nie da tak łatwo (o tym potem), to przerobią go na markowy kanał marketingowy z dodatkami?
Taka myśl będzie mi cały czas siedziała gdzieś z tyłu głowy. Ewentualnie wynikną z tego jakaś krzywe akcje jak te sprzed lat z Secret Service. Co zabawniejsze, patrząc z perspektywy czasu (i spokoju ducha wywołanego końcem maili z pogróżkami od fanów), to wyszło im to nawet na zdrowie.
Za to możemy być spokojni odnośnie planów polepszenia obecności w sieci.
Po pierwsze – co by nie mówić o Fantasyexpo, to znają się na tym – cała ich praca opiera się na obecności w internecie, w tej, bądź innej formie. Możemy więc być pewni, że pomogą stronę CD-Action odpicować na wysoki połysk i ułatwić im pewniejsze wejście w media audiowizualne.
Po drugie, i przepraszam za wredotę – pod wieloma względami świeżo „walnięta” strona na WordPressie z dodatkiem kilku wtyczek będzie lepiej działać i wyglądać niż aktualna strona CD-Action. Z forum sytuacja wygląda trochę lepiej, ale tylko trochę.
Czy na CD-Action uda się zarobić?
Zabrzmi to źle, ale „za moich czasów” (tj, jakiejkolwiek bezpośredniej styczności z jakimikolwiek mediami) głównym źródłem dochodów dla czasopism była sprzedaż reklam. Oprócz tego jakąś cześć stanowiły zyski z sprzedaży pisma, ale one zawsze były dość niewielkie.
Podobne założenia przyjmę poniżej.
Sprzedaż czasopisma
Żeby zrozumieć, że CD-Action jest pod tym względem w dość lichej sytuacji trzeba zrozumieć, że Fantasyexpo zakupiło od wydawnictwa prawo do marki. Nie ma za to natomiast:
- kontaktów i ulg w drukarni (w jednej drukowanej było kilka czasopism, więc ulgi za hurt były w przypadku wydawnictwa Bauer oczywiste)
- kontaktów u dystrybutorów prasy (Ruch, Kolporter, Garmond Press, i małe cućwoki, które robią za pozostałe 6-7% rynku)
- uzgodnionych warunków ekspozycji w punktach sprzedaży (o ile Bauer takowe zorganizował)
- nie dotyczy to tego punktu, ale jeżeli mieli oni wynegocjowane warunki i umowy z reklamodawcami, to w wielu przypadkach również będą startować od zera.
- nie wiadomo jaka jest sytuacja osób, które wykupiły prenumeratę. Dane prenumeratorów nie mogą ot tak, w świecie po przyjęciu RODO, być przerzucane z podmiotu do podmiotu.
Koszty druku? W górę. Koszty dystrybucji? W górę. Zmniejszony zasięg pisma? Niemalże pewny. Stan prenumeratorów? Niepewny. Czy coś jeszcze? Pewnie tak, po prostu jestem mało pomysłowy.
W tej sytuacji pozostaje mieć nadzieję, że CD-Action ucywilizuje się na stałe i udostępni cyfrowe wydanie pisma. Wcześniej to było głównie blokowane przez wydawnictwo.
Swoją drogą – czy istniały kiedykolwiek racjonalne przesłanki za brakiem kopii cyfrowych? Poza „prestiżem” i „piractwem”, które racjonalne raczej nie są.
Reklamy
Pod tym względem temat też wydaje się być dość nieciekawy. Najpierw reklamy w piśmie drukowanym.
Sytuacja nie jest na pierwszy rzut oka zła, bo całe dochód z sprzedaży reklam w CD-Action przejdzie do nowego właściciela. Ale…
Dość istotna jest tutaj rola synergii w trakcie sprzedaży reklam. Większość reklam obecnych w papierowym wydaniu CD-Action prawdopodobnie trafiała tam w ramach „pakietu”, który gwarantował trafienie nie tylko do 273 tysięcy osób* będących czytelnikami pisma tylko (przykładowo) również do:
- 270 tysięcy czytelników PC Format
- czytelników Netfilm
- kupujących Twój Styl Man
- 591 tysięcy czytelników Świata Wiedzy
Jest to jeden z powodów dla którego wydawnictwo Bauer ma pod sobą takie wiele pism o tak różnorodnej grupie docelowej – by pokryć jak największą część rynku i móc zaoferować reklamodawcy dotarcie do każdej możliwej grupy docelowej. No i by móc właśnie powiedzieć „fajnie, chcesz reklamę w CD-Action, nie ma sprawy. Ale jak dorzucisz jeszcze z 20%, to damy ci miejsce na małą reklamę w pozostałych naszych pismach o zbliżonym targecie. TAKI wielki będzie pan miał zasięg. TAKI.„
Fantasyexpo tego nie zaoferuje. No chyba, że zaczną je reklamy w CD-Action sprzedawać w zestawie do banerów i stoisk na eventach.
Tak naprawdę największe nadzieje na zysk są w internecie. Dotychczas zysk z reklam na cd-action.pl szedł prosto do wydawnictwa Bauer kompletnie pomijając redakcję. Nowa wersja serwisu będzie mogła być monetyzowana w dowolny wybrany przez Fantasyexpo i/lub redakcję sposób. Paywall? Banery od Google’a? Artykuły sponsorowane, albo, jak to się przez jakiś czas modnie mówiło, „reklama natywna”? Możliwości jest wiele.
*Dane o czytelnictwie wziąłem z strony wydawnictwa Bauer, bo nie chciało mi się kopać z Związkiem Kontroli Dystrybucji Prasy, który nie udostępnił podsumowania rocznego za 2019 rok, a liczenie średniego sprzedanego nakładu pism z 12 plików Excela nie jest najlepszym sposobem na spędzanie weekendu.
Co z tego wyniknie?
Absolutnie nie mam pojęcia.
Perspektywy moim zdaniem nie są jakieś bardzo dobre. Jak już wspomniałem wyżej – z CD-Action od dłuższego czasu co ciekawsi/zdolniejsi/bardziej wyraziści autorzy zdążyli uciec. Mówiąc z pamięci, to większość kojarzę że poszła w gamedev, a część do konkurencji/marketingu, bądź zupełnie innej branży.
Poza (dużo) „silniejszym” wyjściem do internetu nie widzę niczego, co mogłoby uratować CD-Action od jakiegoś bardziej „ostatecznego” upadku.
No i cały czas, póki nie zobaczę tego na własne oczy, to będę podchodził sceptycznie do czegokolwiek w co jest zamieszany Fantasy Expo i co wykracza poza ich codzienną działalność. Może się uda, jak w przypadku Secret Service Pixela i Idea Ahead. U nich to się nawet potem zaczęło przeradzać w małe imperium medialne – oprócz własnego pisma, to zakupili również prawa do marki PSX Extreme, które wydają do dzisiaj. Może Fantasyexpo też się to uda.
No chyba, że cały ich udział będzie polegać na pompowaniu w CD-Action kasy, wynajmowaniu specjalistów od web devu, zrobieniu im studia nagraniowego i posiadaniu nadziei na zwrot z inwestycji. Jeżeli tak, to ja się cieszę. Zacznę znów kupować.
Nawet będę oglądał, jeżeli całość pójdzie w tą stronę. Chociaż nie kryję – wolę podcasty, a oczy dalej mieć wolne do używania w inny sposób.
Niewątpliwie dowiemy się więcej, kiedy wspomniana już sprzedaż udziałów w CD-Action się rozpocznie. Do tego czasu pozostaje jednak silnie sceptyczny odnośnie szans na sukces, zarówno finansowy, jak i taki zwyczajny – medialny.
I tradycyjnie – pragnę z całego serca napisać za kilka miesięcy, linkując ten wpis, że byłem idiotą słabej wiary.
Doza autokrytyki na koniec: ten tekst niewątpliwie byłby lepszy, jakbym dał prawo głosu Fantasyexpo.
Przyznaje się się – nawet nie próbowałem. Powstrzymały mnie przed tym trzy rzeczy:
- czas powstawania wpisu. Ci, którzy mnie śledzą na Facebooku wiedzą, że długo się przekonywałam do tego, by ten tekst napisać
- świadomość, że wszystkie moje wątpliwości zostaną (albo chociaż powinny zostać) wyjaśnione wraz z pojawieniem się oferty na Beesfund. A ta powinna się pojawić lada moment, a w najgorszym razie jakoś z początkiem przyszłego miesiąca.
- świadomość, że jestem maluczkim blogerem, którego mail prawdopodobnie od razu trafiłby do kosza. Kto w dzisiejszych czasach się przejmuje pierdołą z 300 lajkami na FB? 😀
4 odpowiedzi na “Mam wątpliwości co do przyszłości CD-Action”
No szkoda by było jak by CD-Action upadło. Jak by co, to wina koronawirusa. No bo w końcu dużo rzeczy dzieje się przez niego 🙂
Przy okazji zapraszam na stronę na której można wygrać PS4 oraz wiele innych nagród.
https://www.cenzura
uwielbiałem cd-action tak samo jak Click, niezbędnik – jednak był to czasy kiedy nie korzystało się aż tak z internetu i praca była normalnością. Teraz widzę po sobie ze wole przeczytać na blogach nowości niż w gazecie.
[…] niedawno, bo w lipcu tego roku napisałem podsumowanie ostatnich losów magazynu CD-Action oraz pewnie niepewności odnośnie tego co się stanie z pismem po zmianie właściciela z […]
[…] moich pierwotnych wątpliwości odnośnie tego jak będzie wyglądać przyszłość CD-Action pod nowym ki…, okazało się, że nowe CD-Action trzymało […]