O Ataribox się dowiedziałem kompletnym przypadkiem i kompletnym brakiem przypadku zlałem na temat. Okazało się jednak, że ta maszynka pozwoli mi opisać pewną specyficzną sytuację – kiedy mimo zasobów pieniężnych warto odpalić kampanię crowdfundingową.
Tak ma wyglądać rzeczony Ataribox
Przynajmniej będę miał to z głowy raz na zawsze, bo opiszę tutaj coś, co regularnie muszę wbijać ludziom do głów.
Początkowo ten wpis miał być zwykłą informacją o tym co słychać z pewnym bardzo przyjemnym modem. Ostatecznie jednak będzie trochę bardziej negatywnie.
Widzicie już o co mi chodzi? Jak nie, to nie ma problemu – zaraz naświetlę problem.
Po niewielkich pertubacjach, problemach z internetem i innych przeciwnościach losu, udało mi się przeprowadzić wywiad z twórcami Tormentum: Dark Sorrow. No i dziś, w końcu, go opublikować. Zdradzają w nim oni skąd wziął się pomysł na taką, a nie inną grę, co robili wcześniej i co planują zrobić potem.
Na zdjęciu Łukasz Rutkowski z studia OhNoo, mój główny rozmówca
Ostrzeżenie: wywiad zawiera nieprzewidzianą przeze mnie ilość cukru i słodkości. Nic nie poradzę, będzie o dzieciakach!
Człowiek ma iść grać. Wyłączyć Facebooki, Twittery i inne, odpalić jakąś fajną grę. A tu proszę, niespodzianka: chwilę po wysłaniu do twórców Tormentum informacji w sprawie wywiadu dostałem od nich link do dema gry. Mogłem się przekonać na własne oczy i uszy, co takiego dostaną ludzie, którzy wesprą ich na IndieGoGo. I z czystym sumieniem piszę: CHCĘ WIĘCEJ.
SOON
Ostrzegam: tekst się długo wczytywał z powodu przerośniętego gifa. „There was no other way”
Nie codziennie dostaje maile od developerów. Do tego zwykle jak je dostaje, to czytam, patrzę i mówię MEH. Nie chcę pisać o czymś, co mnie nie jara, tylko dlatego, że coś dostałem. Ale to… To inna bajka. Obejrzałem, przeczytałem i zacząłem się bać. Tego, że to będzie pierwsza gra przygodowa od dawna, w jaką zagram. I że to będzie gra, po której będę miał koszmary. Albo przynajmniej dziwne sny. Panie i panowie, przed wami Tormentum!
To prawdopodobnie jeden z najbardziej zwyczajnych widoków z tej gry
Gra robiona przez studio naszych rodaków, zbierających na IndieGoGo pieniążki na dokończenie swojej produkcji. Trzy osoby tworzące grą pełną mroku i szaleństwa. Dobra, na tym na razie poprzestanę. To będzie gra o specyficznym, dość ciężkim klimacie. Dlatego w tym momencie zakończę wstęp, a zamiast tego zaproszę zainteresowanych do zaspokojenia ciekawości trochę niżej.
P.S Miałem się uczyć. Przez tych trzech panów i ich produkcję piszę. To już jest rekomendacja.
Przerywam ciszę świąteczną, by podać nagły komunikat/ nowinę. Twórcy gry The Mims Beginning rozpoczęli kolejną zbiórkę pieniędzy na swoją grę. Jednak, zanim o niej napiszę, to wcześniej trochę historii.
Dawno, dawno temu, a konkretnie to jakoś pod koniec lipca 2013 roku, grupa Squatting Penguins zaczęła zbierać pieniądze na swoją pierwszą, w pełni niezależną, grę. Zbiórka na The Mims Beginning za pośrednictwem platformy Wspieram.to (made in Szczecin <3 ) zakończyła się, po dość gorącej końcówce, sukcesem. Twórcy dostali w tym momencie pieniążki na kontynuację nad swoim, robionym w garażu/pokoju/uniwerku/tego nie wiem i za własne klepaki, dziełem. Zebrali w ten sposób niemal 7 tysięcy złotych. Niby sporo, ale na ile „pełnoetatowej” pracy nad grą to starczy? Jak na mój gust mało. I niestety, miałem rację :/
Tak czas spokojnie mijał, aż do początku listopada. Wtedy Squatting Penguins ogłosiło, że mimo starań i intensywnej pracy nie podoba im się stopień „ogarniętości” gry i chcą ją maksymalnie dopieścić, nim przygotują pierwszą wersję dla prasy i tych najbardziej hojnych. W związku z tym premiera
„właściwej” gry zaliczy delikatną obsuwę. Nie dostałem The Mims Beginning pod choinkę, za to mam dostać porządnie wykonaną grę w pierwszym kwartale 2014 roku.
I tutaj właśnie zaczynają się bieżące wieści. The Mims Beginning rozpoczęło podbój Europy: na Indiegogo wystartowała kolejna zbiórka pieniędzy na tę grę. Do zebrania jest pięć i pół tysiąca dolarów, studio Squatting Penguins potrzebuje tych pieniążków by przetrwać zimę (czy też raczej wiosnę) w dobrym zdrowiu i móc się skupić całkowicie na dokończeniu gry i wypolerowaniu jej na wysoki połysk. No i odrobina rozgłosu wokół gry, zawsze się przyda, zwłaszcza, że nie dostanie ona „zielonego światła” od Steam sama z siebie. Każdy głos się przyda 🙂
Jeżeli ktoś ominął zbiórkę na Wspieram.to i podoba mu się to co widać na stronie zbiórki, to za 8 dolarów może sobie zaklepać wersję cyfrową gry. Mówiąc realnie, to reszta opcji jest przeznaczona dla burżujów lub ludzi, którzy zarabiają w bardziej przyjaznych dla graczy warunkach. Ja tam już wcześniej im zaufałem i nie mogę doczekać się swojej gry. I kubka, mam też dostać kubek :X
Mówiąc szczerze, to bardziej w informacji o opóźnieniach premiery The Mims Beginning wkurzył mnie fakt, że na święta nie dostanę kubka. Bo wszelkie towary fizyczne wyjadą do wspierających wraz premierą gry. Ale pal sześć, i tak mam w czym jeszcze pić, a wolę nie otrzymać kolejnej gry zbugowanej tak jak pierwsze DayZ.
Życzę Squatting Penguins powodzenia w podboju reszty świata, Steama i, w póżniejszym terminie, mojego PC-ta. Fajnie by było znowu pograć w jakiegoś dobrego, polskiego „indyka”.
Tutaj chciałem znowu wspomnieć o kubku, ale zamiast tego życzę wam ponownie Wesołych Świąt. I jakby co brakuje jeszcze 3 osób bym robił za mikołaja. Do przeczytania po świętach!