Kategorie
Medialny bełkot

Jak pisać dla „dziennika” Fakt?

SZOK.

TRWOGA

NIEDOWIERZANIE

TAKIEGO GATUNKU EMOCJE* TOWARZYSZĄ KAŻDEJ LEKTURZE „DZIENNIKA” FAKT. CO TRZEBA ZROBIĆ UMIEĆ SIĘ ZNALEŹĆ W TYM UWIELBIANYM PRZEZ CZYTELNIKÓW PIŚMIE? JAKBY NIE PATRZEĆ JEST DRUGĄ NAJCZĘŚCIEJ KUPOWANĄ GAZETĄ W POLSCE.

Fakt - o tym się mówi.
Ich loga nie wkleję, brzydzę się.

Tylko tutaj poznacie, bez owijania w bawełnę, sekret sukcesu gazety Fakt, oraz pokrewnych. Takich jak, na przykład, Super Express. Dzięki nim osiągniesz niewątpliwy sukces**

Poniższy wpis jest tekstem satyrycznym i nie ma na celu urażenie kogokolwiek w jakikolwiek sposób. Poniższe stwierdzenia nijak mają się do rzeczywistości. Zostały one (?) wyolbrzymione.

Dla ułatwienia jako przykład biorę pismo Fakt. Jednakże te same porady sprawdzą się w innych pismach tego typu, takich jak Super Express, czy innych o podobnym profilu. W Polsce na całe szczęście więcej takich pism nie ma (?).

Punkt pierwszy: przyciągający tytuł.

Przez przyciągający rozumiem sensacyjny. Jeżeli zawiera obelgę, to jest dobrze. Mowę potoczną? Tym bardziej, każdy kretyn zrozumie. Nie powie wprost o co chodzi w artykule? GENIALNE, będą czytać dalej, nawet jak ich to nie interesuje.
Musi zawierać prawdę? Nie.
Musi chociaż sugerować właściwy temat tekstu? Nie.
Musi mieć sens? Nie, a cokolwiek w tym piśmie ma sens?

Punkt 1A: obróbka tytułu.

Tabloidy znane są z swoich okładek. Najważniejszym jej elementem jest olbrzymi tytuł głównego artykułu numeru. Po czym go poznamy?

Po tym, że zawsze jest pierwszą rzeczą jaką zauważymy na okładce „dziennika” Fakt i wygląda podobnie do tego co właśnie czytacie.

Ew. będzie żółte, seledynowe, albo w innym wypalającym oczy kolorze. ALE WAŻNE BY RZUCAŁO SIĘ W OCZY. I BYŁO DUŻE.

Punkt drugi: treść.

Musi być dużo emocji, w jakiejkolwiek postaci. GNIEW, MIŁOŚĆ, SMUTEK, ROZPACZ, ZAŻENOWANIE… COKOLWIEK. Emocje stanowią znaczną część przekazu tych pism. Treść artykułów w papierze toaletowym „Fakt” służy tylko temu by wywołać u czytelnika jakąś emocjonalną reakcję. Jeżeli czytając tekst o polityku pomyślimy sobie „skurwysyn”, mimo iż nawet nie doszliśmy do informacji „co on takiego zrobił?”, to gratuluje: czytasz tabloid.

Prawda? Nieistotna. Podkręcanie faktów to standard, jeżeli dzięki temu możemy napisać coś, co przyciągnie czytelnika. Awaria gorzelni i zanieczyszczenia spłynęły do rzeki? Kit z tym, napiszmy, że to rzeka wódki teraz jest. Ba, nawet zorganizujemy fotkę stereotypowego chłopa w gumofilcach wracającego znad rzeki z dwoma wiadrami. A co tam nam szkodzi?

Naukowiec znalazł związek chemiczny, który teoretycznie może pomóc w leczeniu raka? „Polski naukowiec odkrył lek na raka. Profesorowi Iksińskiemu gratulujemy wiekopomnego odkrycia”. I oczywiście jest to tylko mała wzmianka z boku, bo nie jak wpompować w ten temat olbrzymiego ładunku emocjonalnego.

Ewentualnie możemy, bez kozery i próby „zamglenia” wizerunku bohaterki przedstawić jakąś tragedię. Oczywiście w typowy dla siebie emocjonalno-kretyńsko-hienowaty sposób, przez co potem główny bohater artykuł, zamiast budzić współczucie, staje się synonimem kiepskiego żartu.

Fakt
Kurz łamie ręce, a Fakt niszczy psychikę. Widzicie „kurz-zabójcę”?

W związku z tym trzeba przyznać jedno: by być autorem tekstów umieszczonych w gazecie Fakt trzeba być bardzo inteligentnym. Nie wyobrażam sobie, by ktoś głupi mógł pisać takie bzdury z taką regularnością. Takich umiejętności byle głupiec nie zdobędzie ot tak. Chylę czoła!

Punkt trzeci: grafika, zwana też „lejałtem”.

Fakt - okładka
Typowa okładka Faktu

No dobra, powinno się pisać „layout” albo „kompozycja strony”. Nie chcę jednak obrażać tych określeń.

Jak już wspomniałem wcześniej, to tabloidy czytają trzy gatunki ludzi:

  1. Idioci, którzy w to wierzą
  2. Desperaci, którzy chcą się pośmiać z czegoś kompletnie kretyńskiego, ale nie mają dostępu do internetu
  3. Studenci dziennikarstwa zmuszani do analizy tekstu

ZARAZ, ZARAZ? Jakiego tekstu? 90 % zawartości typowego tabloidu to grafika. Olbrzymie zdjęcia, wielkie tytuły w różnistych barwach (pasujące bardziej do billboardu niż czasopisma) i jakieś tam ochłapy tekstu. Na te ostatnie tak naprawdę nikt nie zwraca uwagi, bo po przeczytaniu tytułu i śródtytułu ma się już tak przemielony mózg, że reszta to nic nieznaczące szczegóły. Zresztą, po obejrzeniu fotek wiadomo już wszystko.

Punkt czwarty: dostosowanie do grupy docelowej.

Fakt kierowany jest głównie do:

  • osób, które nie chcą się zajmować swoim życiem, bo wolą poczytać sobie o życiu Edyty Górniak, czy innej Torbickiej
  • ludzi, którym się śmiertelnie nudzi
  • osób, które nie mają smartfonów z internetem, a muszą się z czegoś pośmiać w pracy / na wykładzie.
  • dziwne przypadki istot okołoludzkich, które wierzą w każde opublikowane tam słowo.
  • osoby potrzebujące pilnie papieru toaletowego. Temu wykorzystaniu sprzyja cena pisma, najniższa wśród gazet codziennych.

Jeżeli marzysz o tym, by trafiać do takich ludzi… to droga wolna, już wiesz co i jak masz robić!
A jeżeli jesteś czytelnikiem Faktu, to zastanów się nad sobą. Możesz musisz zacząć czytać książki by obudzić na nowo szare komórki? Może potrzebujesz linki do stron z śmiesznymi rzeczami? Taniego internetu w komórce? Nie wiem… ale bez wątpienia potrzebujesz JAKIEJŚ pomocy.

Na koniec ponownie przypominam: powyższy wpis jest tekstem satyrycznym i nie ma na celu urażenie kogokolwiek w jakikolwiek sposób. Poniższe stwierdzenia nijak mają się do rzeczywistości. Zostały one (?) wyolbrzymione.

A teraz idę pograć w Heroes of The Storm, a następnie biorę w ręce „Mgły Avalonu”. Muszę zregenerować mózg.

*wśród bardziej rozgarniętych (i zwykle przypadkowych) czytelników panuje zażenowanie, irytacja oraz wrażenie, że autor tekstu uwłacza ich godności serwując im takie teksty
**mowa o sukcesie komercyjnym. O jakimikolwiek uczuciu „dobrze wykonanej pracy” nie powinno być mowy.
***szczerze przepraszam grafików, których obraża fakt, że ktoś określa tym mianem osobę, która bierze tekst, zwiększa jego rozmiar i zmienia kolor na czerwony bądź inną jaskrawą barwę. Jeżeli macie alternatywne miano dla nich, to dajcie znać.

 

W odpowiedzi na “Jak pisać dla „dziennika” Fakt?”

Opis jak dla portalu zwanego ŁOnet.pe-el, Kiedyś tam widziałem artykuł pt. „Znany aktor się oszpecił”, a treścią tego artykułu było, że… Brad Pitt zapuścił wąsy. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *