Kategorie
Medialny bełkot

Prawdziwa żenada w tak zwanym dziennikarstwie. „Gramy w milczeniu” jako przykład artykułu pod tezę.

W aktualnym numerze Wysokich Obcasów Extra pojawił się tekst o grach. Po jego lekturze pomyślałbym, że jestem zwyrodnialcem, idiotą i „uśpionym” seryjnym mordercą. Gdyby nie fakt, że widzę na pierwszy rzut oka, że to tekst „pod tezę”.

Zwróćcie uwagę na dopisek
Zwróćcie uwagę na dopisek

Najgorsze w nim jest to, że tę tezę da się obalić w sekundy. Już pierwsza strona artykułu daje nam dowody niekompetencji autora i/lub redaktora prowadzącego. I ja w tej sytuacji miałem się powstrzymać od szyderstw? JA?

Kilka słów wstępu

Pamiętacie może reportaż „Gwałt w grze” i moją reakcję na niego?

Od tamtego czasu nie miałem większych powodów by się do kogokolwiek przyczepić. Aż do teraz – kiedy osoby, nie mające na co dzień żadnej styczności z grami nagle dowiadują się o nich samych złych rzeczy. A gdy widzą coś dobrego, to są wprowadzani w błąd.

O jakim tekście mowa? O opublikowanym w 4. numerze [tooltip text=’Jest to miesięcznik dla Kobiet wydawany przez Agorę, wydawcę Gazety Wyborczej. Nie należy go mylić z dodatkiem do wspomnianej wyżej gazety – to zupełnie dwie zupełnie różne redakcje’ trigger=”hover”]Wysokich Obcasów Extra[/tooltip] tekście „Gramy w milczeniu”. Pokazuje on ciemną stronę gier. Wszystko byłobyw porządku. Gdyby nie trzy manipulacje na akapit, widoczna jak na dłoni brak znajomości tematu autora i kurczowe omijanie faktów nie pasujących do tezy artykułu.

Poniższy wpis będzie zawierał analizę tego tekstu. Będę brał pod warsztat fragmenty tekstu. Każdy z nich będzie dowodem na niekompetencję i brak podstawowego warsztatu dziennikarskiego.
Inaczej sytuacji, w której nie sprawdza się uzyskanej przez siebie wiedzy, nazwać się nie da.

Analiza „Gramy w Milczeniu” jako przykładu dziennikarstwa nierzetelnego.

Cały pierwszy akapit już jest śmieszny. Autor przedstawia w nim sytuację, kiedy kobieta, grając w sieciowego FPS-a, jest szykanowana za to, że jest kobietą. Stara się bardzo mocno zasugerować czytelnikowi, że jest to w internecie coś normalnego i spotyka wyłącznie płeć piękną i jej ewentualnych obrońców.
Osoby, które w to wierzą proszone są o zagranie w League of Legends. Zostaniecie objechani jak łyse kobyły. Brak jakichkolwiek norm zachowań wśród graczy w sieci to norma. Ale „wszyscy jesteśmy równi” – niezależnie od płci, wieku, wykształcenia czy też umiejętności zawsze znajdzie znajdzie się ktoś, kto spał z waszą matką. Albo chce Ciebie zabić/zgwałcić/zrobić krzywdę w inny sposób.

Ale dobrze, przejdźmy dalej: pojawia się teza, że kobiety są obrażane w sieci z powodu domniemanego strachu meżczyźn przed zniszczeniem gier i zamienieniem ich w „emancypacyjne przygodówki bez przemocy, wspierające równość, tolerancję i prawa mniejszości”.
Może czas spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że przyczyną tych wyzwisk jest zwyczajny brak kultury osobistej i skrajna głupota. Nie róbmy z tego filozofii, bo nie jako wywyższamy cudzą głupotę przypisując jej jakiś wyższy cel.

[divider type=”thin”]

Oderwijmy się na chwilę od tekstu. Pod właściwym tekstem artykułu jest ramka „Gry do myślenia”.

Ktoś uznał, że DayZ, niedopracowana produkcja, w której można bez żadnego problemu zostać:

  • zwyzywanym
  • wykorzystanym
  • zmuszonym do robienia dziwnych rzeczy, takich jak bieganie bez ubrań
  • zwyczajnie odstrzelonym w piątej sekundzie gry

jest „grą do myślenia”, wyróżniającą się na tle opisanych w tekście „szowinistycznych” produkcji. Błąd logiczny tak wielki, że aż wywołujący u mnie fizyczny ból głowy.
Drugą, śmiesznie pasującą do tej ramki produkcją, jest gra Depression Quest. Grafomańska czytanka, jakoby mogąca służyć autodiagnozie depresji (zdaniem niezacytowanych ekspertów). Nie wiem jak miałbym przekonać kogoś, by przeczytał coś, co wygląda jak strona internetowa z lat 90.

Depression Quest

[divider type=”thin”]

Dalej możemy się dowiedzieć, że

[blockquote source=’Gramy w Milczeniu, strona 41′]Niemal wszystkie najpopularniejsze gry sprawiają wrażenie, jakby ich adresatami byli napaleni gimnazjaliści[/blockquote]

Czekam na źródła autora. Dalsza lektura tekstu zdradza nam co, zdaniem autora, sprawia, że gry są dla napaleńców. Ponoć przedstawiają uprzedmiotowione kobiety. I tutaj zaczyna się festiwal manipulacji:

Autor wspomina, że w Assassin’s Creed 2 możemy wykupić usługi prostytutek by odwróciły uwagę strażników. O pijaczkach, złodziejach i innych tego typu nie wspomina. Facetów najwyraźniej wolno uprzedmiotawiać i wykorzystywać jako środek.
Oburzenie wywołuje fakt, że grze Hitman możemy podrzucić ciało martwej tancerki by oddalić od siebie ochronę. Podobnych odczuć nie wywołuje nikt inny – kelner, ochroniarz, przechodzień… nikt.
Dowiadujemy się, że w serii GTA można zostać seryjnym mordercą prostytutek. Takim Kubą Rozpruwaczem dla ubogich. Pominięto zupełnie fakt, że w grze dokładnie tak samą uwagę poświęcono możliwością mordu na mężczyznach, kobietach, czarnych, białych, żółtych, policjantach, cywilach, wojskowych… Wymieńcie co chcecie. 

[blockquote source=’Domniemane credo autora tekstu’]Teza jest święta, wszystko poza nią należy ignorować.[/blockquote]

Chciałem skomentować jakoś akapit zatytułowany „Rewolucja wkracza jednak i w świat gier”. Nie mam jednak na to siły.
Autor udaje, że rozumie co się dzieje w trzęsącą Zachodem aferze/ruchu społecznym zwanym Gamergate. Każda z 23 linijek tekstu pokazuje jednak, że wszedł na jeden tekst poświęcony sprawie i nie wie nic poza tym.
To co autor zrobił przypomina opisywanie [tooltip text=’Miał on premierę 23. marca 1987. roku’ trigger=”hover”]pierwszego odcinka „Mody na Sukces”[/tooltip] i zakończenie na tym tematu.

Reszta tekstu jest dowodem na to, że tekst jest tworzony pod tezę „gry traktują kobiety jak śmieci. Albo gorzej”. Dalsza część bowiem napisana jest na bazie bełkotu intelektualnego pani Anity Sarkeesian.

[divider type=”thin”]
Gdzie jest mój problem? Otóż wspomniana pani, na cykl filmików „Toposy przeciw kobietom” zbierała pieniądze na Kickstarterze. Na gry, koszty produkcji, sprzęt i inne potrzebne do nagrania porządnej serii na Youtube. Potem jednak okazało się, że gier nie kupiła, a jedynie wykorzystywała cudze materiały do produkcji swoich filmików opisujących tropy w grach. Tym samym dokonała defraudacji znacznej części środków, które miała wykorzystać na produkcję cyklu.

[divider type=”thin”]

I ta pani jest opisywana słowami

[blockquote source=’Gramy w Milczeniu, strona 41′]Została najbardziej znienawidzoną kobietą w branży przez dyskusję na temat standardów etycznych dziennikarzy i blogerów, a także niebezpiecznych związków mediów z producentami.[/blockquote]

Sama sobą jednak żadnych norm etycznych, w tym również tych dotyczących etyki dziennikarskiej nie reprezentuje. Wspomniane wyżej przykłady z gier pochodzą w całości z nagrań pani Sarkessian. I zostały one przez autora przyjęte bez najmniejszej dozy krytyki.

Przejdźmy dalej:

[blockquote source=’Gramy w Milczeniu, strona 42 – o kobietach’]Pełnią funkcję tła – budują klimat miasta pełnego zepsucia i przemocy. Tańczą w burdelach i mnożą propozycje erotyczne wobec herosa, można zamówić u nich striptiz w dark roomie albo spędzić z nimi noc, ale na ogół te relacje nie popychają fabuły do przodu.[/blockquote]

Autor pokazuje, że nie wie o czym pisze: ten opis bardziej pasuje do „Sin City” niż do jakiejkolwiek gry komputerowej. W jakiej części gier kobiety mają taką rolę? 0,5%? Nie wiem. Za to mam pewność, że autor też nie ma pojęcia. Zresztą, widać to również w wypowiedziach pani Sarkeesian, które z uwielbieniem cytuje. Narzeka ona, że nie mamy problemu z obecnością smoków, ogrów i innych w grach. Za to przerasta nas brak przemocy i wyzysku w growych światach.

Gracze, niezależnie od płci i wieku, lubią ratować świat. Przed czym mają go ratować, jak nie przed Wielkim Złym, stosującym przemoc, wyzysk i inne wobec pokojowo nastawionej, niezdolnej do obrony części świata? Przed kredytami w franku?
Oczywiście są też gracze, którzy nie muszą od razu ratować świata by być szczęśliwymi. Nie są oni jednak poszkodowani, bo spośród tysięcy gier mogą spokojnie znaleźć więcej niż kilka produkcji, które przypadnie im do gustu.

tomb-raider-2013-lara-croft-screenshotPrzeskoczę dalej, bo mi się już móżg przegrzewa od tego, co mam okazję w tym tekście doczytać. Na koniec analizy tekstu zademonstruje nieznajomość postaci z gier oraz podstawowych „prawideł” rynku. Najpierw nasza ulubiona bohaterka gier: [blockquote source=’Gramy w Milczeniu, strona 43′]Lara Croft, bohaterka gier przygodowych z serii „Tomb Raider” sama rozprawia się z dziesiątkami przeciwników, ale jeden rzut oka na jej nienaturalnej wielkości biust przekonuje nas, że stworzono ją nie z myślą o kobietach.[/blockquote]

Nie chcę wiedzieć z którego roku autor ma informacje, ale w ramach przypomnienia wrzucam po lewej grafikę z aktualnym wyglądem Lary Croft. Piersi sprawiają wrażenie stuprocentowo naturalnych i „normalnych”. No i jestem zdziwiony, że teoretycznie postępowe pismo kobiece twierdzi, że kobietom nie mogą się podobać piersi innych kobiet.

Teraz pora wziąć na warsztat manipulowanie faktami w stosunku do gry Duke Nukem Forever. Autor tekstu powołuje się na słowa bliżej nieznanych recenzentów, jakoby „gra mogła trafić jedynie w gusta średnio rozgarnietych nastolatków zafiksowanych na punkcie cycuszków i dupeczek”.
Tym samym autor pokazał, że nie zna zupełnie historii tej gry. Duke Nukem Forever było w ciągłej produkcji przez 15 lat. Grupa docelowa również była inna, niż autor twierdzi – twórcy mieli nadzieję na to, że nostalgia za czasem rozstrzeliwania pikselowych obcych zapewni im chociaż minimalne zyski.
Gdyby nie tytuł, to gra nie miałaby szans nawet na to – po tak długim czasie produkcji gracze chcieli cudo. Dostali natomiast niedopracowanego technicznie bubla z przestarzałym modelem rozgrywki. A dowcipy, które zdaniem autora pogrążyły tytuł? Są tym samym, czym jest magia dla gry RPG Fantasy – nierozerwalną częścią produkcji.
A to, że grę można kupić teraz za grosze na wyprzedażach pokazuje jedynie, że autor nie wie o istnieniu czegoś takiego jak „przecena na Steam”.

W tym momencie pozwolę sobie zakończyć maltretowanie tego tekstu. Nie przyczepiłem się do wszystkiego, do czego dałoby radę się przyczepić. Zabrakło mi sił i chęci by wypunktowywać wszystkie nieścisłości, przekłamania i dowody ignorancji autora.

[divider type=”thick”]

Co by było zabawniej: po trzech i pół stronie tego [tooltip text=’Uwielbiam to określenie. Nie znam niczego bardziej deprecjonującego bełkot niektórych feministek. Jak ktoś zna coś bardziej adekwatnego, to niech zostawi w komentarzu pod tekstem’ trigger=”hover”]feminazistycznego[/tooltip] tekstu widzimy krótki, zajmujący pół strony tekst „Czy feministce wolno płakać?”. Czego możemy się z niego dowiedzieć?

Że Anita Sarkeesian, „bohaterka” ponad połowy opisywanego wyżej tekstu nie jest zadowolona z istnienia silnej, pięknej i samodzielnej postaci kobiecej bo… pojawiła się w stroju kąpielowym. Parafrazując klasyka „feministce nie dogodzisz”.
Nie wiem jaki jest cel tego tekstu: ma pokazać, że redakcja widzi „drugą stronę medalu”, i tym samym przekonać czytelnika, że wcześniej trzy i pół strony przedstawiają rzeczywisty, niewyolbrzymiony przez niewiedzę/zamierzone działania autora, problem? To się nie udało.
Spędziłem kilka ładnych minut szukając innego powodu na obecność tego tekstu w tym miejscu. Niestety, bez skutku. Jakieś pomysły?

Posłowie

Chciałbym w tym momencie podkreślić bardzo ważną rzecz: to nie jest tak, że gry są pozbawione problemów. Z przedstawianiem przemocy, kobiet, trudnych tematów… Nie, te problemy są i kiedyś trzeba je będzie rozwiązać. Co do tego nikt nie ma najmniejszej wątpliwości.
Gry komputerowe są jednak bardzo młode. I gdy weźmie się to pod uwagę, to należy być zdziwionym jak dojrzałym medium one są.
Co bardziej istotne: nie wyobrażam sobie jak przedstawienie jakiegoś problemu w tak jednostronny, dostosowany do postawionej tezy, sposób miałoby cokolwiek zmienić na lepsze.
Potencjalne grające kobiety przeczytają i zaczną uciekać, bo Lara Croft ma duże cycki, a gracze myślą tylko o tym. A faceci? Ci normalni będą się śmiać z tego tekstu. Ci, o których mowa wzruszą ramionami i poinformują kolejnego gracza o tym, że przespali się ostatnio z ich matką. Albo w inny sposób będą usiłowali go zmieszać z błotem.

Pierwszy przykład z brzegu.
Pierwszy przykład z brzegu.

Ponownie muszę się odnieść do reportażu o którym wspomniałem na wstępie. Podobnie jak w tamtym przypadku, dla wielu czytelniczek Wysokich Obcasów Extra będzie to pierwsze spotkanie z grami komputerowymi.

W związku z tym pragnę serdecznie podziękować autorowi tekstu i redaktorowi, który ten tekst dopuścił do druku. Za pomoc w alienacji gier komputerowych wśród ludzi i robienie z graczy psychopatów, zboczeńców i bogowie raczą wiedzieć kogo jeszcze.
W ten sposób gry nie staną się szybko „ważną i wpływową częścią naszego społecznego i kulturowego ekosystemu”. Wbrew temu, co stwierdziła ulubienica autora.

Po lekturze tego artykułu zadaje sobie jedno pytanie: czy grupa Agora w jakiś sposób nagradza dziennikarzy, którzy traktują badanie źródeł do swoich tekstów po macoszemu?
Nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie. Boje się tego co usłyszę.

[divider type=”thick”]

P.S. Szanowny autorze tego „artykułu prasowego”: jeżeli koledzy zza ściany piszą polemikę do twojego tekstu, to wiedz, że wybitnie spartoliłeś.

P.S 2. Jakby ktoś był ciekawy jak wygląda praca nad analizą tekstu prasowego – poniżej daje fotki tekstu. W kiepskiej rozdzielczości, by nikt mnie nie oskarżył o kopiowanie artykułu prasowego bez zgody. Ale zobaczycie z grubsza o co chodzi.

P.S 3 – Na media growe też swego czasu narzekałem. 

 

13 odpowiedzi na “Prawdziwa żenada w tak zwanym dziennikarstwie. „Gramy w milczeniu” jako przykład artykułu pod tezę.”

Jest mi wstyd, gdy czytam artykuły pełne jadu spowodowanego tylko i wyłącznie jakąś chorą nienawiścią do mężczyzn. Jako kobieta gracz czuję się obrażona przez autorkę tej feministycznej groteski.

Jestem całkowcie za. Nie wiem dokładnie co chciała uzyskać autorka tego „artykułu” i do kogo tak na dobrą sprawę miał przemawiać. Również jestem graczem kobietą, a pozycja Tomb Raider to jedna z moich ulubionych od dawien dawna. Wygląd zewnętrzny głownej bohaterki nigdy „o dziwo” mnie osobiście nie obrażał, zwyczajnie nie miało to dla mnie większego znaczenia. Gry są po to żeby człowiek mógł się zrelaksować przy czymś co lubi, dla mnie głębsze wnikanie w podział płci w scenariuszach gier jest po prostu żałosne. Pozdro

Proponuję dodać, że chodzi o Wysokie Obcasy Extra. A nie te zwykłe, weekendowe WO. Już niedawno WO zwykłe odcinało się od treści zamieszczanych w WOExtra. Inny zespół, inna naczelna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *