Kategorie
Gry

Reportaż o grach TVP – rozgrzeszenie i dopowiedzenie

Na początek niewielki offtop: jakby mi ktoś powiedział, że będę pisał o TVP w kontekście innym niż definicja konieczna do zaliczenia jakiegoś egzaminu na studiach lub wyśmiania ich od góry do dołu to bym mu nie uwierzył. Ale stało się: Telewizja Polska w trakcie „Wiadomości” sprzed parunastu dni wyemitowała reportaż o grach o lekko upiornej nazwie „Gry Kontrolne”. Czytając „gównoburzę” związaną z tym materiałem poczułem się zobligowany do zabrania głosu i wytłumaczenia graczom czemu się mylą bezmyślnie mieszając ten materiał z błotem.

Na początek, nim zacznę pisać, dobrze by było sobie przypomnieć ten materiał. Nie wiem jak tam z dostępnością na oficjalnych kanałach TVP, ale jak to powszechnie wiadomo: co raz ląduje w internecie, zostaje w internecie. Tak też jest z materiałem poniżej

Obejrzane? To pogadajmy o tym co jest nie tak, a co jest w porządku.

Zarzut pierwszy: materiał nie pokazuje naprawdę brutalnych gier

Zarzut słuszny, ale spójrzmy prawdzie w oczy: media mainstreamowe nie znają się na grach i fakt, że potrafili się powołać na Call Of Duty: Ghosts i GTA V (oprócz tego pokazali też Armę 3, ale ta gra nawet nie udaje brutalnej) wynika tylko z tego, że to są gry na tyle głośne, że przeszły do mainstreamu i się w nim rozgościły. Chwała bogom, że nie zauważyli istnienia remake’a gry Shadow Warior, bo wtedy sytuacja byłaby tragiczna. Przynajmniej tak mi się wydaje. Albo starego, dobrego Postala. Tu przyznaje, słabo się postarali.

Z drugiej strony: medialnie jest to bardzo dobry ruch. O GTA V słyszał niemal każdy, chociażby za sprawą reklamy w TV, podczas gdy o NAPRAWDĘ brutalnych grach zwykły Jan Kowalski nic wie i nic nie słyszy. Do tego powiedzmy sobie wprost: nie chcieli dotrzeć z tym reportażem do graczy, tylko do zwykłych śmiertelników.

Zarzut drugi: ten reportaż o grach jest nieobiektywny.

Nie śmiem nazwać go nieobiektywnym. Faktycznie, trochę za dużo wiary pokładali w informację o sprzedaży Call of Duty: Ghosts (więcej informacji tutaj) Najlepszym dowodem na to, że TVP się postarało o obiektywność są wystąpienia dwóch osób: Remigiusza „Rocka” Maciaszka (nie znam, ale skoro w komentarzach ludzie się zacieszają, że tam jest, to oznacza, że jest to jakiś autorytet) oraz dr. Dominiki Urbańskiej-Galanciak (z Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów Oprogramowania Rozrywkowego). Jest to na pewno o wiele większa „równowaga” w reportażu, niż w innych przypadkach, gdy TVP brało się za tworzenie reportaży o grach.

Dyskretny offtop: pamiętajcie, że zawsze mogło być gorzej: „Fakt” mógł napisać kolejny artykuł o tym, jak gracz bije matkę krzesłem, bo mu komputer odłączyła od prądu. Albo mogliby napisać reportaż o grach, gdzie się morduje niewinne dzieci. Odpowiedni tytuł bez wątpienia by znaleźli, albo „podkręcili” (mod do Skyrim pewnie by się znalazł) jakąś normalną grę.

Zarzut trzeci: ten materiał jest kłamliwy, nikt od gier nie zwariował, ani nie zwariuje.

Tutaj wam podpadnę, bo powiem, że reportaż o grach „made by TVP” zawiera w sobie ziarno prawdy. Zacznijmy od przykładów. Przy okazji zobaczycie jakie miałem poryte dzieciństwo, trololololo!

Reportaż o grach - Wolfenstein 3D
Wolfenstein 3D – krwawa gra kiedyś

Przykład A: rok 1999-2000. Ośmiolatek zagrywający w Wolfenstein 3D (bo lepsze gry nie działały) godzinami. Widzi pikselowe ludziki, do których strzela przy akompaniamencie dźwięków z PC Speakera. Większość tych ludków po ustrzeleniu z pikselowego pistoletu zamienia się w czerwoną plamę. Chwilę później mały Piotruś, bo o nim tu mowa, wykorzystuje okazję, że mamy nie ma, więc idzie pobawić się w kuchni i zrobić sobie kanapkę. Naśladownictwo opanował w sposób mistrzowski, więc robi to co mama: kroi sobie plaster (gruby,bo cienkich nie umie) chleba, smaruje go masełkiem i potem ciacha sobie ogórka na niego. Przy okazji zacina się w palec. Szczypie, boli, krwawi. Ogólnie ała i krzyk.

I w tym momencie zauważa, że gra nie jest prawdziwa. Jakby była, to pewnie by się zamienił w krwawą plamę i zostawił po sobie skrzynkę z amunicją.
Wniosek? W dawnych czasach tego zagrożenia nie było, bo trzeba było mieć wybitną wyobraźnię by móc „przekonwertować” świat WOLF-a 3D do postaci realnej.

(Jakby ktoś nie załapał, to byłem to ja)

Reportaż o grach - GTA V
GTA V – krwawa gra dziś

To teraz przykład B: rok 2013. Rodzic kupił swojemu 8 letniemu synkowi jako prezent GTA V (pal licho na jaką konsolę) Młodzik instaluje grę, odpala i gra muzyka. Grafika? Fotorealistyczna. Fizyka? Pierońsko podobna. Muzyka? W radiu niemal ta sama co w zwykłym. Kiedy w GTA V strzela on do człowieka, to strzela on do czegoś, co niewiele różni się od fotografii. Jedzie samochodem, który wygląda podobnie do tych, które mija idąc z mamą na zakupy. Tnie kogoś trzy razy nożem, i leci z niego trochę więcej krwi niż w przypadku zacięcia w palec. Różnice między grą a rzeczywistością?  Dość niewielkie.

Dobra, koniec przykładów, napiszę wprost: problem z przenoszeniem zachowań z gry, do świata rzeczywistego nie jest naszym problemem. Gry w naszych czasach były tak realistyczne jak baśnie braci Grimm: trzeba się BARDZO postarać, albo być BARDZO zdesperowanym by przyjąć je za rzeczywistość. Dzisiejsze pokolenie młodych graczy nie ma tak „fajnie”. Kiedy oni będą grać, to będą widzieli rzeczy, które będą niezwykle trudne do odróżnienia od rzeczywistości.

A to jest dopiero początek: technologia idzie do przodu, silniki graficzne się rozwijają. W Wiedźminie 3 futro ma wyglądać tak realistycznie, że będziemy w stanie pomylić je z prawdziwym. Do tego jesteśmy coraz bliżej premiery Oculus Rifta, który, jak wiem z własnych doświadczeń (przetestowałem na PGA), nawet w żałośnie wyglądającym demie technicznym może wywołać iluzję realizmu.

Wg. mnie ten reportaż o grach jest jak najbardziej na miejscu. Nie bierzemy pod uwagi jednak jednej rzeczy: to nie my jesteśmy zagrożeni. Jeżeli ktoś jest na tyle dojrzały, że jest w stanie doczytać tekst do tego miejsca (albo obejrzeć reportaż o grach, który „wywołał” ten tekst) , to raczej nie musi się bać, że mu od grania w Call of Duty: Ghosts przyjdzie ochota na strzelanie z M16A2 do wszystkiego co się rusza. Jeżeli ktoś będzie chciał wam to wmówić, to nie kłóćcie się: wyśmiejcie delikwenta i olejcie.

Zagrożone jest pokolenie, które TERAZ zaczyna swoją przygodę z graniem. Małe Piotrki urodzone w 2005. roku i dalej. Kiedy one siądą do konsol, to będą mogły bez problemu mieć mózgi „zlasowane” przez brutalne gry. Czemu? Bo twórcy CHCĄ by ich gry wyglądały jak najlepiej (co w dzisiejszych czasach oznacza tyle co „fotorealistycznie”). To oni otrzymają fikcję, która będzie oddziaływać na wzrok i słuch w sposób niemal identyczny jak cała reszta świata. My mieliśmy piksele i PC Speakery (w bardziej burżujskich przypadkach to była karta dźwiękowa Sound Blaster, ale ona niewiele dawała). Jeżeli będziemy sadzać dzieciaka do fotorealistycznego Mortal Kombat: Komplete Edition, to kto wie, może w podstawówce zechce sprawdzić na znajomym z ławki jak wygląda fatality w prawdziwym życiu?

To co z tym kupowaniem na dowód?

Ja osobiście uważam, że coś trzeba z tym faktem zrobić. Ja osobiście uważam, że prawo wchodzi w życie ludzi tam, gdzie oni sami dają ciała.

Dlatego mam niewielki apel do rodziców i przyszłych rodziców: drodzy państwo, ogarnijcie się! Bądźcie fajniejsi niż swoi rodzice, zainteresujcie się tym co wasze małe zwierzątka hodowlane robią. Jak zobaczycie, że naparza w waszego Mortal Kombata, to zabierzcie mu pada i odpalcie Raymana. Dalej będzie mógł grać, ale będziecie żyli w świadomości, że nie spartoliliście wychowywania swojego dziecka. Ot, tyle z mojej strony.
A jeżeli nie chcecie tego zrobić, to może będzie lepiej jak wprowadzą wymóg świecenia dowodem przy kupowaniu gier? Może wtedy, w chwili zakupu, najdzie was refleksja i przypomnicie sobie, co młody (22 lata) Jasiek napisał w internetach na ten temat. Ew. sami ruszycie mózgownicą, bo te wszystkie wnioski można wyciągnąć w wyniku prostej analizy faktów.

Miłego odcinania łbów w Shadow Warrior. Wy możecie to robić: nic wam mózgów już nie zlasuje 😉 Ale młodzikom już owszem.

P.S Przypomniało mi się, że nie jestem sam w swojej opinii, zarówno jeżeli chodzi o ten reportaż o grach, jak i zagrożenie dla młodzików. I nie mam na myśli tu jakiegoś psychologa z epoki kamienia łupanego. Mam na myśli legendę (jakby nie spojrzeć) polskiego gamedevu, jaką jest Adrian Chmielarz. Mamy całkiem podobne poglądy w tej sprawie, kto nie wierzy, niech zobaczy.

 

13 odpowiedzi na “Reportaż o grach TVP – rozgrzeszenie i dopowiedzenie”

Strasznie podkoloryzowane to że dzieciaki nie odróżnią gier od rzeczywistości bo wyglądają za realistycznie.
To właśnie nam starszym wydaje się że są niesamowite. Podobnie jak co poniektórym telefony dotykowe wydają się kosmiczne w obsłudze. Natomiast dzieciaki mające teraz 4-7lat najczęściej takie telefony używają zupełnie intuicyjnie. Zaś na przykład mój 5 letni siostrzeniec widząc GTA V stwierdził że grafika jest bardzo kiepska. Tu chodzi o percepcje. Nam wydaje się to mega bo mamy porównanie z poprzednimi generacjami, zaś właśnie te młode pokolenie takiego porównania nie ma i lepiej zauważa różnice między światem realnym a wirtualnym. Zresztą co do realizmu pamiętam premierę GTA San Andreas lub pierwszego Far Cry i wtedy też każdy zachwycał się „fotorealizmem” zaś teraz wydaje się strasznie słaba.
Różnice między światem wirtualnym a realnym dalej są ogromne i za 5 lat z aktualnych „fotorealistycznych” gier będziemy się wyśmiewać że paskudnie nie realnie wyglądają. Zaś dzieciaki właśnie już to zauważają.
Zresztą łatwo można to sprawdzić. Pokazać screeny z gier z podobnymi zdjęciami realnych miejsc lub ludzi grupie dzieciaków do lat 10 i grupie dorosłych powiedzmy w wieku 35-45lat. Dzieciaki praktycznie bezbłędnie wskażą co jest grą a co zdjęciem, zaś dorośli będą mieli problemy nawet jeśli są obeznani z grami.

Nigdy nie uważałem GTA San Andreas za fotorealistyczne, podobnie jak trochę podkoloryzowałem w momencie gdy nazwałem GTA V grą fotorealistyczną. Tak jak mówiłem, to nie jest nasz problem i nie my mamy się wypowiadać jak będziemy te gry odbierać.
Wątpię byśmy większe problemy od dzieci z odróżnieniem gry od rzeczywistości z powodu tego, że wcześniej karmiliśmy mózg pikselową grafiką. Wybacz, ale ten argument zdaje się być wzięty odrobinę z czapy. Sugerujesz, że obcowanie z kiepską grafiką „zamordowało” w nas percepcję?
Co do twojego siostrzeńca, to wierzę, ale to trochę za mało by uznać to za regułę. I tutaj moje pytanie: widział wcześniej jakąś naprawdę wypasioną grę na PC (nie wiem, Crysis 3 Maximum Ed.)? Może porównanie dotyczyło kwestii gra vs. gra?
Co do różnic między wirtualną grafiką a realną: technologia nie tylko się rozwija, ale i przyśpiesza. To co wcześniej poprawiono w rok, teraz poprawia się w niecałe 4 miesiące. Dodajmy do tego, że za te 5 lat, to będziemy (prawdopodobnie) mieli w głębokim poważaniu monitory i przesiądziemy się na Oculus Rifty.

A pomysł z sprawdzeniem jest genialny. Tylko gdzie dopaść taką gromadę? Chodzić po szkołach podstawowych i prosić o zgodę? Bo robienie takiego badania przez internet nie ma racji bytu (zbyt wielkie natężenie trolli) :X

Nie zgodzę się z twoją opinią, że niby dzieci w wieku 10 lat odróżnia screen z jakieś fotorealistycznej gry, natomiast osoby w wieku 35-45 lat nie za bardzo.

Co do „szkodliwości” gier, to pewnie trochę w tym prawdy jest, ale nie należy generalizować.

Z przyzwyczajenia nie oglądam juz takich materiałów, po tym jak z 10 lat temu reporterka Polsatu uznała Diablo za grę propagującą satanizm. Według niej bohaterem gry jest sam Diabeł.
Zgadzam się że ludzie powinni być bardziej świadomi co kupują i zgadzam się z pomysłem ze sprzedawanie gier na dowód. Parę lat temu pracowałem w empiku, przy mnie facet kupił GTA4 dziesiecioletniemu synkowi. Mogłem mu jedynie zwrócić uwagę, ale ten zbył mnie mówiąc ze syn tylko sobie jeździ bo angielskiego nie zna.
Uważam że sprzedawca powinien mieć nawet możliwość odmówienia sprzedaży nawet jak ma podejrzenie, że gra być przekazana nieletniemu.
Moje poglądy nie wynikają jednak z troski o dzieci, a z nadzieji, że w ten sposób nie wykastrują nam gier pokroju GTA5 😀

Nie jest tak żle: TVP jest 100 lat za murzynami, ale przynajmniej nauczyli się, że są ludzie mądrzejsi od nich i można z nimi pogadać.

A o kastrację gier nie masz co się bać: sprzedaży cyfrowej/wysyłkowej z Wielkiej Brytanii przecież nie zablokują 😉 A do sytuacji niemieckiej, gdzie każda brutalna (nawet w cudzysłowie) gra jest kastrowana nam BARDZO daleko 🙂

Powiem tak- to jest społeczeństwo. Ostatnio oglądałem program telewizyjny typu Kawa czy Herbata. Ponad 60letnia nauczycielka wypowiadała się tam o szkodliwości tabletów i smartfonów na rozwój dziecka. Nikt nawet nie pomyślał, żeby się zainteresować dlaczego dziecko ucieka do wirtualnej rzeczywistości. Rodzice oczywiście nie wezmą na siebie odpowiedzialności, lepiej zwalić na przedmioty martwe.

Jeżeli chodzi o materiał – nic nowego. Telewizja zawsze chętnie po grach pojeździ. Komentowanie tego jeszcze bardziej to tylko nakręca. Nasze babcie i rodzice i tak widzą w grach same rzeczy zła, więc materiał nic nie zmienia. Za to shitstorm wśród fanów gier tylko podsyca całą sytuację

Tego o tabletach nawet nie skomentuje. Zamiast tego odniosę się do zdania, że rodzice widzą w grach samo zło: w takim razie mamy w Polsce naprawdę, za przeproszeniem, pojebanych rodziców, skoro pozwalają swoim dzieciom spędzać czas z „samymi rzeczami zła”.

Co do tego, że rodzice mają swoje pociechy w głębokim poważaniu, to zaczynam myśleć, że tak właśnie jest: jakby pilnowały swoich dzieciaków, by takie tytuły jak GTA V czy Postal (nie wiem, czy ktoś kupił swojemu dziecku tę sieczkę, ale niech będzie jako przykład) nie trafiały do ich rąk, to TVP nie miałoby o czym robić materiału, a rzecznik praw obywatelskich by nie musiał wyskakiwać z pomysłem o zakazie gier.

Czemu, bo byłby zbędny 🙂

Taki lajf jak to mówią. Mi się tylko nie podoba jak inne media wpieprzają się we wszystko. Niby obiektywne dziennikarstwo, niby informowanie publiki, ale tak naprawdę wszystko rozchodzi się o kasę. Wypowiadanie się negatywnie na różne tematy już od dawna jest bardziej popularne niż pozytywne opinie. Społeczeństwo jakieś takie pesymistyczne.

To byłby dobry temat na tekst, ale jako, że mam lenia i gram w Diablo 3, to ograniczę się do komentarza: od niepamiętnych czasów ludzi bardziej obchodziło to, że ktoś został zjedzony przez tygrysa, niż fakt, że ktoś upolował mamuta i całe plemię ma żarcie na miesiąc.

To samo widać w mediach: „zła wiadomość, to dobra wiadomość”.

Właśnie o to chodzi, że dziennikarstwo „normalnych” dziennikarzy na temat gier jest mało obiektywne, bo oni g…. wiedzą i boją się to pokazać, bo to by podkopało ich autorytet u normalnych ludzi. Stąd takie potworki, w których widać, że eksperci są (bo jakby nie patrzeć Rock i pani doktor coś wiedzą na temat gier), ale i tak przeważa opinia tych, co mało wiedzą, bo ich wiedza jest na podobnym poziomie co dziennikarza.

Na studiach jeden wykładowca powiedział bardzo mądre zdanie: „Dobry dziennikarz to taki, który podnosi ludzi na duchu gdy jest źle i ostrzega ludzi przed złem,które może nadejść” Czy jakoś tak.

Na koniec tylko pytanie: czy w takim razie dzisiejsi dziennikarze są dobrzy?

Z pierwszym przykładem niestety się nie zgodzę ;> Nie ma dowodów na to, że rzeczywiście praludzie bardziej interesowali się krzywdą innych osób niż ich szczęściem.
Jednak z resztą się zgodzę i niestety można wysunąć wnioski, że dziennikarze aktualnie są źli. Może nie źli, ale mamieni fejmem. Uczą się tego od innych dziennikarzy-celebrytów, którzy wolą pokazywać mordy w TV niż przyłożyć się do pracy. Dlatego bardzo dobrze, że coraz mocniej rozwija się obywatelskie dziennikarstwo.

Diablo 3 wymiata 😉 60 lv Mnicha na xbox360

Nie jestem konsolowcem, ale dzisiaj się poważnie nad tym zastanawiałem. Powody mam trzy: Diablo 3 Ultimate Evil, Final Fantasy XV i Lightning Returns: FF XIII

Ale co sobie marzę, najpierw nowego kompa muszę przygarnąć, bo ten się węgli :X

Może nie praludzie, ale w średniowieczu już było to pokazywane 😉

Nie, to nie tak, że bawią się w celebrytów. Koleś, który zrobił materiał o grach w TVP nigdy nim nie zostanie. Za to powiem Tobie, że na pewno nie ma w budżecie premii za rzetelność: zrobił 3 minuty materiału? To kasa mu się należy.

Akurat dziennikarze obywatelscy też są nie teges z powodu braku przygotowania. Tak, wiem, wszyscy ponoć wiedzą jak dziennikarz ma działać. Ale ostatecznie, to nie wiadomo nic. W sytuacjach niejednoznacznych mogą wymięknąć. Itp. itd.

Do Diablo musiałem się długo przekonywać, ale zalety przysłoniły wady 😉 O tym też potem będzie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *